Polski akcent w wyborach do Izby Gmin

W czwartkowych wyborach do Izby Gmin polski głos będzie mało słyszalny. Szansą umocnienia pozycji politycznej naszych rodaków na Wyspach Brytyjskich jest udział w wyborach lokalnych.

Publikacja: 04.05.2015 16:56

Polski akcent w wyborach do Izby Gmin

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Czwartkowe wybory do Izby Gmin do ostatniego momentu będą najbardziej nieprzewidywalnym wyścigiem na Wyspach Brytyjskich od dawna. Niezależnie od tego, czy premierem pozostanie szef konserwatystów, David Cameron, czy na Downing Street 10 zastąpi go przywódca Partii Pracy, Ed Miliband, największym wygranym tych wyborów będzie kobieta – Nicola Sturgeon, stojąca na czele Scotish National Party. Z przeszło 50 mandatami, Szkoccy Nacjonaliści będą trzecią siłą w parlamencie, a ich głos będzie miał decydujące znaczenie przy tworzeniu rządu. Niezależnie od tego, że przez całą kampanię Cameron i Miliband starali się dystansować od SNP, zarzucając Szkockim Nacjonalistom pragnienie rozbicia jedności kraju.

Z kolei głos Polaków w wyborach do Izby Gmin jest mało słyszalny. Dlaczego? Po pierwsze, startuje w nich tylko dwóch naszych rodaków i obydwaj reprezentują idee i wartości, wobec które budzą wiele znaków zapytania. Mniej kontrowersyjny Daniel Kawczyński ma już za sobą dwie kadencje w Izbie Gmin i teraz ubiega się o trzecią z ramienia Konserwatystów.

Problem w tym, że jednym z flagowych postulatów Partii Konserwatywnej jest przeprowadzenie referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Wprawdzie zdaniem torysów referendum ma odpowiedzieć raz na zawsze, czy Anglia pozostanie częścią Europy, ale głosowanie na pewno doprowadzi do tego, że na Wyspach ukonstytuuje się silna grupa przeciwników integracji europejskiej (dokładnie tak, jak stało się to z partią Szkockich Nacjonalistów po referendum w sprawie pozostania Szkocji w Zjednoczonym Królestwie).

Drugi polski kandydat do Izby Gmin może budzić jeszcze bardziej skrajne emocje – Przemek Skwirczyński, bankier inwestycyjny z Canary Wharf, startuje z ramienia radykalnego UKIPu – partii, której postulatem jest wyprowadzenie Wielkiej Brytanii ze wspólnoty europejskiej i wprowadzenie systemu kontroli imigracji na kształt tego, jaki obowiązuje w Australii. Obecnie – przekonuje UKIP – system w niesprawiedliwy sposób uprzywilejowuje obywateli UE.

Chociaż szanse Przemka Skwirczyńskiego na dostanie się do Izby Gmin są znikome, na pewno zdobył na Wyspach sławę – wpływowy tygodnik The Economist napisał o nim artykuł pt. „Polski przyjaciel Nigel'a Farage". Ani Kawczyński, ani Skwirczyński nie mogą jednak liczyć na to, że poparcie Polaków otworzy przed nimi drzwi do brytyjskiego Parlamentu. Głównie dlatego, że tylko ułamek polskiej społeczności na Wyspach może uczestniczyć w wyborach do Izby Gmin – podstawowym warunkiem udziału jest posiadanie brytyjskiego obywatelstwa, a takim poszczycić może się co najwyżej kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

Z tego powodu dla polskiej społeczności znacznie większe znaczenie mają wybory lokalne, odbywające się razem z wyborami do Izby Gmin w czwartek, 7. maja. W wyborach lokalnych mogą brać udział wszyscy obywatele Unii Europejskiej co oznacza, że nasi rodacy mogliby mieć duży wpływ na to, jak na poziomie lokalnym działa służba zdrowia, edukacja, policja czy komunikacja miejska. Problem w tym, że większość z tej możliwości nie korzysta i po prostu w wyborach nie uczestniczy. W ubiegłym roku powstał nawet specjalny program, Aspire, który miał zmobilizować polską społeczność do większej aktywności politycznej.

Aneta Buchert, przewodnicząca Polish City Club podkreśla, że zwiększenie udziału w wyborach jest niezbędne do tego, aby potrzeby i aspiracje Polaków zaczęły być brane pod uwagę przez brytyjskich polityków. – Jeśli nie będziemy widoczni jako wyborcy, nie będzie dla nas żadnej oferty politycznej – przekonuje Aneta Buchert.

O to, żeby brytyjscy politycy nie zapominali o polskich wyborcach, zabiega stowarzyszenie British Polish Law Association. Na dwa tygodnie przed wyborami ruszyła strona internetowa, przy pomocy której mieszkający na Wyspach Polacy mogą przepytywać kandydatów pod kątem ich stosunku do spraw istotnych dla Polonii: utrzymania języka polskiego jako przedmiotu maturalnego czy promowania informacji na temat pozytywnego wkładu Polaków w rozwój brytyjskiej gospodarki. Wśród pytań, które można wysłać do kandydatów ze swojego okręgu, pojawiają się też takie: „Polska jest lojalnym sojusznikiem Wielkiej Brytanii od czasów II wojny światowej. Czy w związku z tym będzie Pani/Pan popierać zakaz stosowania przez brytyjskie media pojęcia „polskie obozy koncentracyjne"?.

– Nie wiemy dokładnie, ile pytań zostało wysłanych, ale otrzymaliśmy odpowiedzi od ponad 200 kandydatów ze wszystkich partii – mówi Jerzy Byczynski, młody prawnik i szef inicjatywy "British Polses". - Ogromna większość tych odpowiedzi jest bardzo pozytywna, politycy przypominają o wkładzie polskich lotników w bitwę o Anglię. Jeden z kandydatów przesłał nam nawet skany listów, wysłanych do ministerstwa edukacji w obronie matury z języka polskiego – dodaje.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176