Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego Wielka Brytania zmieniła plan dotyczący wysłania 30-tysięcznego kontyngentu wojsk na Ukrainę?
- Jakie stanowisko zajmuje Rosja wobec planów rozmieszczenia wojsk europejskich na Ukrainie?
- Jak długo „siły reasekuracyjne” mogłyby pozostać na Ukrainie?
W czwartek do Londynu przyjechał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który spotkał się z brytyjskim premierem sir Keirem Starmerem. Dzień wcześniej Zełenski był w Berlinie, gdzie rozmawiał z kanclerzem Friedrichem Merzem. W środę Zełenski i Merz, a także prezydent Karol Nawrocki, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni, prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Finlandii Alexander Stubb, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz sekretarz generalny NATO Mark Rutte brali udział w wideokonferencji z udziałem Donalda Trumpa. Rozmowa dotyczyła piątkowego szczytu na Alasce, gdzie Trump spotka się z Władimirem Putinem, by rozmawiać o możliwości zakończenia wojny na Ukrainie.
Rosja sprzeciwiła się wysłaniu sił europejskich na Ukrainę
W lutym pojawiła się informacja, że Francja i Wielka Brytania proponują wysłanie na Ukrainę, po zawarciu przez walczące strony porozumienia kończącego walki, liczącego ok. 30 tysięcy żołnierzy kontyngentu wojskowego, którego obecność miałaby gwarantować, że Rosja nie wznowi agresji i dochowa warunków porozumienia pokojowego. Premier Donald Tusk wykluczył, by wojska na Ukrainę mogła wysłać Polska – zaoferował jednak wsparcie logistyczne ewentualnej misji sił europejskich nad Dnieprem.
Londyn i Paryż podjęły rozmowy mające doprowadzić do sformowania „koalicji chętnych” europejskich państw, które byłyby gotowe brać udział w takiej misji. Takiemu pomysłowi od początku sprzeciwiała się Rosja – szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow stwierdził jednoznacznie, że pojawienie się wojsk z krajów NATO nad Dnieprem zostałoby odebrane jako zaangażowanie się Sojuszu w wojnę, co oznaczałoby eskalację konfliktu.
Tak wyglądała sytuacja na froncie w 1267. dniu wojny