Kolejna „zbrodnia z nienawiści”. Ale do kogo

W Charlestonie biały blondyn zastrzelił dziewięciu czarnych wiernych w czasie modlitwy w historycznym kościele związanym z ruchem wyzwolenia Afroamerykanów.

Aktualizacja: 18.06.2015 23:22 Publikacja: 18.06.2015 19:30

Kolejna „zbrodnia z nienawiści”. Ale do kogo

Foto: AFP

Morderca wszedł wieczorem na cotygodniowe czytanie Biblii. Policjanci prowadzący śledztwo ze zdumieniem odkryli, że 21-letni Dylann Roof prawie godzinę siedział w świątyni wraz ze swoimi przyszłymi ofiarami, nim zaczął do nich strzelać.

Na miejscu zabił osiem osób, jedna zmarła po przewiezieniu do szpitala. Jednym z zabitych był pastor Clementa Pinckney – członek legislatury stanu Karolina Południowa. Jego śmierć i to, że został zabity właśnie w kościele, wywołały największy szok zarówno w Charlestonie, jak i w całym USA. „Wejście do kościoła i strzelanie do modlących się ludzi (...) jest najpodlejszym czynem, jaki w ogóle można sobie wyobrazić" – powiedział szef policji w Charlestonie Greg Mullen.

Wszystkie ofiary były czarnymi mieszkańcami miasta. W dodatku świątynia Afrykańskiego Metodystycznego Kościoła Episkopalnego, w której zginęli, jest jedną z największych i najstarszych czarnych kongregacji religijnych na południu USA. Jednym z trzech jej założycieli był Denmark Vesey, przywódca buntu niewolników w 1821 roku (sam był już wtedy wolnym człowiekiem).

Policja sklasyfikowała mord jako „zbrodnię z nienawiści". Określenie to obejmuje przemoc o podłożu rasowym, płciowym „i jakichkolwiek uprzedzeń".

– W ciągu ostatnich 30 lat Amerykanom udała się rzecz niebywała, usunęli rasizm z dyskursu publicznego. Ale przecież nie sposób zapanować nad ludzkimi umysłami – powiedział „Rz" prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista. Jednocześnie jednak zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, by kwalifikować charlestońską „zbrodnię z nienawiści" jako rasistowską.

Motywy aresztowanego już zabójcy nadal pozostają nieznane. Jednak część lewicy amerykańskiej i europejskiej już dołączyła zbrodnię w Południowej Karolinie do długiej listy incydentów, które miały miejsce w ciągu ostatniego roku na południu USA. Ich ofiarami byli czarni mieszkańcy, sprawcami policjanci. Pierwszym było zabójstwo Michela Browna w Ferguson (w stanie Missouri) w sierpniu 2014 roku.

– Zalecałbym daleko posuniętą ostrożność. W jednym z przypadków klasyfikowanych jako przemoc białych policjantów wobec afroamerykańskiej młodzieży czarna sędzia skazała czarnego policjanta za pobicie czarnego nastolatka. Połowa oskarżonych policjantów nie była białymi. Sytuacja w USA wcale nie jest taka czarno-biała – przestrzegł prof. Lewicki.

Brytyjski „Guardian" jednak już napisał o wydarzeniach w Charlestonie: „Rasizm nie umarł. Wiemy to, ponieważ cały czas zabija czarnych. (...) Ale obecna zbrodnia (...) oznacza sprzężenie dwóch narodowych patologii: rasizmu i dostępu do broni".

„Ameryka nie ma monopolu na rasizm. Ale tym, co czyni go tak śmiercionośnym, jest łatwość, z jaką ludzie mogą posiąść broń" – pisze Guardian.

Również według jednego z przedstawicieli wspólnoty „afrykańskich metodystów" z Charlestonu Christophera Casona zbrodnia miała charakter rasistowski. „Jestem już zmęczony wysłuchiwaniem ludzi przekonujących mnie, że nie powinienem się wściekać. Właśnie teraz jestem bardzo wściekły" – powiedział.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174