Zawsze kiedy prowadziłem ze studentami lub aplikantami zajęcia z prawa karnego, powtarzałem, że prawo karne jest bliżej, niż im się wydaje. A co najważniejsze, dotyczy naszego codziennego życia. Ostatnio, mam wrażenie, sam padłem ofiarą tej prawdy.
Zaczęło się niewinnie, od zamknięcia na Mokotowie włoskiej trattorii. I choć miejsce nie było prowadzone przez rodowitego Włocha, ale rodzinę z Ukrainy mieszkającą wcześniej przez lata w słonecznej Italii, dania tam serwowane były bliskie swojemu włoskiemu ideałowi. Dodam, że moja starsza córka szczególnie upodobała sobie serwowane tam sycylijskie cannolo – rurki z chrupiącego ciasta nadziewane kremem ricotta. Przyjeżdżaliśmy tam razem na rowerach delektować się wspólnie tymi smakołykami. Lokal zniknął praktycznie z dnia na dzień. Do jego upadku doprowadziły niepłacone podatki i, jak wieść gminna niesie, rzekome pranie brudnych pieniędzy.