USA miały bombę wodorową od 1952 roku i przez kilka lat mogły sobie pozwolić na komfortowe poczucie bycia monopolistą. Gdy w 1955 roku Rosjanie dokonali pierwszej głośnej próby z bombą wodorową, Amerykanie wpadli w popłoch. Ameryka, dotychczas niepokonana, poczuła się zagrożona radzieckim arsenałem. „Bomba zakończyła czasy amerykańskiego monopolu i stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo. Waszyngton zaczął więc postępować z Moskwą o wiele ostrożniej, bo rozpoczęła się napięta epoka naznaczona lękiem przed wzajemnym unicestwieniem” – pisze „The New York Times” w recenzji książki.
Za twórcę rosyjskiej bomby wodorowej uważa się wybitnego fizyka jądrowego Andrieja Sacharowa. To jemu przypisuje się główne zasługi w uzyskaniu przez Związek Radziecki tej śmiertelnej broni, która pozwoliła ZSRR nadrobić strategiczny dystans dzielący ją od USA. Pod koniec lat 50. Sacharow, widząc skutki dokonywanych prób, odmówił dalszych badań i został dysydentem. Aktywnie działał na rzecz rozbrojenia, ograniczenia potencjałów nuklearnych, demokracji. Moskwa straciła wprawdzie wybitnego naukowca, ale miała superbroń.
Radzieccy szpiedzy wykradli z Los Alamos tajemnice bomby atomowej, ale wodorową wynaleźli sami – co do prawdziwości tego stwierdzenia nikt nie miał dotąd wątpliwości. Jednak według naukowców Thomasa C. Reeda i Danny’ego B. Stillmana, którzy w przeszłości sami zajmowali się fizyką jądrową, to nieprawda. W swojej książce przekonują, że i w tej sprawie nie obyło się bez agentury.
Sacharow wcale nie był ojcem radzieckiej bomby wodorowej – przekonują. Jej sekret wykradł z Los Alamos i przekazał Moskwie nieżyjący już amerykański szpieg – jeden z pracowników laboratorium, którego nazwiska jednak nie zdradzają. Podobno inny fizyk, pracujący w laboratorium w latach 1965 – 2000, w pewnym momencie powziął wobec niego podejrzenia. Poinformował o swoich wątpliwościach FBI, jednak śledztwo zabrnęło w ślepy zaułek i zostało przerwane.
Autorzy przytaczają też spór wśród sowieckich uczonych, którzy do dziś nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, komu należą się laury za wynalezienie bomby wodorowej i wspominają, że Sacharow nigdy nie przypisywał sobie w pełni tych zasług, a inni radzieccy naukowcy związani z tym projektem przyznali, że nie obyło się bez szpiegowskiej pomocy.