Szpiegowska historia bomby wodorowej

Sowieci nie wynaleźli bomby wodorowej, ale wykradli ją Amerykanom – twierdzą autorzy nowej książki o atomowym szpiegostwie „The Nuclear Express: A Political History of a Bomb and its Proliferation” („Jądrowy ekspres: Polityczna historia bomby i jej rozprzestrzenienia”).

Publikacja: 02.01.2009 09:54

Jądrowy ekspres: Polityczna historia bomby i jej rozprzestrzenienia

Jądrowy ekspres: Polityczna historia bomby i jej rozprzestrzenienia

Foto: amazon.co.uk

USA miały bombę wodorową od 1952 roku i przez kilka lat mogły sobie pozwolić na komfortowe poczucie bycia monopolistą. Gdy w 1955 roku Rosjanie dokonali pierwszej głośnej próby z bombą wodorową, Amerykanie wpadli w popłoch. Ameryka, dotychczas niepokonana, poczuła się zagrożona radzieckim arsenałem. „Bomba zakończyła czasy amerykańskiego monopolu i stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo. Waszyngton zaczął więc postępować z Moskwą o wiele ostrożniej, bo rozpoczęła się napięta epoka naznaczona lękiem przed wzajemnym unicestwieniem” – pisze „The New York Times” w recenzji książki.

Za twórcę rosyjskiej bomby wodorowej uważa się wybitnego fizyka jądrowego Andrieja Sacharowa. To jemu przypisuje się główne zasługi w uzyskaniu przez Związek Radziecki tej śmiertelnej broni, która pozwoliła ZSRR nadrobić strategiczny dystans dzielący ją od USA. Pod koniec lat 50. Sacharow, widząc skutki dokonywanych prób, odmówił dalszych badań i został dysydentem. Aktywnie działał na rzecz rozbrojenia, ograniczenia potencjałów nuklearnych, demokracji. Moskwa straciła wprawdzie wybitnego naukowca, ale miała superbroń.

Radzieccy szpiedzy wykradli z Los Alamos tajemnice bomby atomowej, ale wodorową wynaleźli sami – co do prawdziwości tego stwierdzenia nikt nie miał dotąd wątpliwości. Jednak według naukowców Thomasa C. Reeda i Danny’ego B. Stillmana, którzy w przeszłości sami zajmowali się fizyką jądrową, to nieprawda. W swojej książce przekonują, że i w tej sprawie nie obyło się bez agentury.

Sacharow wcale nie był ojcem radzieckiej bomby wodorowej – przekonują. Jej sekret wykradł z Los Alamos i przekazał Moskwie nieżyjący już amerykański szpieg – jeden z pracowników laboratorium, którego nazwiska jednak nie zdradzają. Podobno inny fizyk, pracujący w laboratorium w latach 1965 – 2000, w pewnym momencie powziął wobec niego podejrzenia. Poinformował o swoich wątpliwościach FBI, jednak śledztwo zabrnęło w ślepy zaułek i zostało przerwane.

Autorzy przytaczają też spór wśród sowieckich uczonych, którzy do dziś nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, komu należą się laury za wynalezienie bomby wodorowej i wspominają, że Sacharow nigdy nie przypisywał sobie w pełni tych zasług, a inni radzieccy naukowcy związani z tym projektem przyznali, że nie obyło się bez szpiegowskiej pomocy.

Amerykańscy naukowcy, z którymi o tezach Reeda i Stillmana rozmawiał „NYT”, są wobec nich dość sceptyczni. Nie wykluczają jednak, że autorzy książki mogą mieć rację.

W bombie wodorowej (ang. H-bomb) głównym źródłem energii wybuchu jest reakcja termojądrowa zachodząca podczas jej wybuchu. Ma ona największą, z dotychczas skonstruowanych bomb, siłę wybuchu równoważną wybuchowi milionów ton trotylu (megaton). W wyniku eksplozji bomby wodorowej o mocy 20 MT kula ognia ogarnie obszar w promieniu 3,2 km. Wywołany przez nią wzrost ciśnienia spowoduje zdruzgotanie nawet ukrytych pod ziemią schronów przeciwbombowych. Fala cieplna w promieniu około 30 km zapali na swej drodze – domy, ubrania, rośliny, paliwa, wzniecając setki tysięcy pożarów. Szacunki ofiar w ludziach dla 2,8-milionowej strefy metropolitalnej wynoszą ok. 1 miliona zabitych osób w ciągu kilku minut i 500 tys. rannych od uderzeń niesionych wiatrem płonących szczątków, ciężko poparzonych, z utratą słuchu, wzroku czy też spowodowanym olbrzymim ciśnieniem powietrza pęknięciem płuc.

Najpotężniejszą eksplozją, jaka kiedykolwiek wstrząsnęła światem, była detonacja radzieckiej bomby-cara. Została zdetonowana 30 października 1961 r. na wysokości 4 km na Nowej Ziemi. Siłę jej wybuchu oszacowano na 58 megaton (prawie 4000 bomb zrzuconych na Hiroszimę). Nazwano ją zabójcą miast.

USA miały bombę wodorową od 1952 roku i przez kilka lat mogły sobie pozwolić na komfortowe poczucie bycia monopolistą. Gdy w 1955 roku Rosjanie dokonali pierwszej głośnej próby z bombą wodorową, Amerykanie wpadli w popłoch. Ameryka, dotychczas niepokonana, poczuła się zagrożona radzieckim arsenałem. „Bomba zakończyła czasy amerykańskiego monopolu i stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo. Waszyngton zaczął więc postępować z Moskwą o wiele ostrożniej, bo rozpoczęła się napięta epoka naznaczona lękiem przed wzajemnym unicestwieniem” – pisze „The New York Times” w recenzji książki.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021