Chińska ambasada w Oslo rozesłała do akredytowanych w Norwegii dyplomatów list, który ma ich zniechęcić do udziału w uroczystości zaplanowanej na 10 grudnia. Pokojową Nagrodę Nobla ma otrzymać w tym dniu chiński obrońca praw człowieka Liu Xiaobo odsiadujący wyrok 11 lat więzienia.
„Liu Xiaobo jest kryminalistą, który łamie chińskie prawo i sabotuje rozwój kraju. Jego skazanie to wyraz suwerenności Chin i nie ma nic wspólnego z łamaniem praw człowieka” – napisano w liście. Od niektórych krajów, m.in. od Bułgarii, Węgier i Belgii, wprost zażądano, by „powstrzymały się od wysyłania przedstawiciela na uroczystości”. W piśmie do innych, jak Szwecja, Niemcy czy Polska, użyto łagodniejszych sformułowań, wzywając, by „nie popierały działań, które zagrażają stabilności i rozwojowi Chin”.
– Listy zostały wysłane do ambasad wielu krajów, w tym do polskiej – przyznaje w rozmowie z „Rz” Józef Domagalski, radca ambasady RP w Oslo. Czy polski ambasador weźmie udział w uroczystości? – Z reguły na uroczystości wręczenia Nagrody Nobla wysyła się wysokiego rangą dyplomatę, najczęściej ambasadora. Polski MSZ uważa, że nie należy łamać tej tradycji – mówi „Rz” rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
Wypowiedzi dyplomatów z innych krajów wskazują, że w obliczu chińskich nacisków przyjęto wspólną strategię. – Konsultowaliśmy się z innymi ambasadami w Oslo. Nasze stanowisko jest jasne. Weźmiemy udział w uroczystości tak jak w latach poprzednich – mówi Jan Friedrich z ambasady Niemiec.
Podobnie udział swego ambasadora uzasadnia brytyjskie MSZ. Władze w Londynie nie uległy presji, mimo że 9 października z pierwszą wizytą do Chin wybiera się premier David Cameron. Jednak coraz więcej krajów, bojąc się utraty intratnych kontraktów handlowych, unika krytykowania chińskich władz.