Najstarszy z oskarżonych ma 86 lat. Najmłodszy 80. Pierwszy raz stanęli wczoraj przed sądem i mogą nie dożyć końca procesu. Jak przewidują eksperci, w najgorszym razie rozprawy mogą potrwać nawet dziesięć lat. Aby tego uniknąć, podzielono je na miniprocesy. Dzięki temu jest szansa, że oskarżeni usłyszą wyroki przynajmniej za część stawianych im zarzutów.
– To historyczny dzień dla Kambodży, ale też dla całego świata. Pierwszy raz za zbrodnie przeciwko ludzkości przed międzynarodowym trybunałem odpowiadają przywódcy komunistycznego reżimu – mówi „Rz" Jonathan Birchall z organizacji Open Society Justice Initiative, która monitoruje kambodżańskie procesy.
Najstarszy rangą jest Nuon Chea, znany jako Brat Numer Dwa – prawa ręka Pol Pota, przywódcy Czerwonych Khmerów, który w 1975 roku zaczął realizować swoją obłąkaną wizję państwa. Uważa się, że to on, główny ideolog systemu, ponosi największą odpowiedzialność za wymordowanie jednej czwartej narodu przez egzekucje, tortury i głód.
Drugi z oskarżonych, Khieu Samphan, był szefem państwa. Trzeci – Ieng Sary – stał na czele MSZ. Wszyscy trzej usłyszeli wczoraj zarzuty wygnania około miliona ludzi ze stolicy na wieś oraz zbrodni przeciwko ludzkości. – Zaprowadzili nowy porządek w kraju. Zakazano prywatnej własności, religii, prasy. Zniesiono wszystkie wolności osobiste. To były rządy terroru – mówiła kambodżańska prokurator Chea Leang. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.
– To wstyd, że tyle lat zajęło postawienie ich przed sądem. Władze Kambodży nie chciały współpracować. Na rozpatrzenie czekają jeszcze dwie sprawy i rząd ciągle stawia opór, nie chce sądzić więcej osób – mówi Birchall.