Korespondencja z Grodna
Przyczyn wieloletniej wzajemnej sympatii rosyjskiego biznesmena Michaiła Gucerijewa i białoruskiego przywódcy białoruscy eksperci mogą się tylko domyślać. Ekonomista i wiceprzewodniczący opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Lew Margolin mówi „Rz", że nawet próba spekulacji na temat tego, jakie korzyści Aleksander Łukaszenko może mieć z racji przyjaźni z Gucerijewem, grozi na Białorusi konsekwencjami karnymi. – Jestem jednak przekonany, że za dopuszczeniem Gucerijewa do eksploatacji strategicznych dla Białorusi zasobów naturalnych stoją nie tyle interesy państwa, ile osobiste interesy Łukaszenki – dodaje Margolin.
O zażyłości między swoim prezydentem a rosyjskim oligarchą Białorusini dowiedzieli się w nietypowy sposób. Dzięki relacjom z ich wspólnej wizyty w domu dziecka.
– Dziękujemy, dziękujemy! – krzyczeli wychowankowie domu dziecka w podmińskim Żodzinie, gdy 29 grudnia odbierali z rąk białoruskiego przywódcy i jego nieślubnego siedmioletniego syna Koli słodkie prezenty noworoczne.
– To nie mnie macie dziękować. To wujkowi Miszy z Moskwy podziękujmy! – odparł prezydent, kiwając głową w kierunku stojącego obok mężczyzny.