Wybuchy podczas maratonu w Bostonie. FBI prowadzi śledztwo

Trzy osoby zginęły, a ponad 140 zostało rannych w wyniku wybuchów na mecie maratonu w Bostonie. Wśród ofiar jest m.in. ośmioletnie dziecko. Prezydent USA Barack Obama zapowiedział użycie wszelkich możliwych środków, by znaleźć sprawców. Śledztwo prowadzi FBI. Pamięć ofiar uczczono minutą ciszy w Kongresie

Aktualizacja: 16.04.2013 21:22 Publikacja: 16.04.2013 10:42

Zwiększone środki bezpieczeństwa w Bostonie

Zwiększone środki bezpieczeństwa w Bostonie

Foto: AFP

Na nagraniach pokazujących moment wybuchu widać kulę ognia i kłąb dymu podnoszący się za tłumem widzów. Gubernator stanu Massachusetts Deval Patrick potwierdził, że na mecie maratonu były dwa ładunki wybuchowe - te, które eksplodowały. Nie znaleziono natomiast żadnych niewybuchów. Przedstawiciele FBI zapewnili, że dzień po bostońskim maratonie nie stwierdzono "żadnych dodatkowych zagrożeń".

Zdaniem szefa komisji bezpieczeństwa wewnętrznego w Izbie Reprezentantów Michaela McCaula, wszytko wskazuje na to, że doszło do ataku terrorystycznego. McCaul wymienił m.in. fakt, że dwie bomby wybuchły prawie jednocześnie; to, że do eksplozji doszło podczas spektakularnego wydarzenia, jakim jest maraton, oraz fakt, że śledztwo prowadzi FBI.

- Pytanie tylko, czy to był krajowy, czy zagraniczny atak terrorystyczny - powiedział.

Służby medyczne informują o wielu osobach rannych w nogi, szeregu dokonanych amputacji i licznych obrażeniach spowodowanych odłamkami. Według CNN, 17 ofiar zamachu jest w stanie krytycznym.

Służby amerykańskie poszukują  tropów dotyczących sprawcy eksplozji. Jak oceniają eksperci atak podczas maratonu był najpoważniejszym zamachem bombowym w Stanach Zjednoczonych od 11 września 2001 roku - podkreśla agencja Reutera.

Na czele śledztwa stoi FBI, a zaangażowanych jest szereg służb na szczeblu lokalnym, stanowym i krajowym. Na razie wiadomo, że eksplodowały dwa ładunki wybuchowe zawierające proch, metalowe kulki i inne odłamki, które miały spowodować jak największe obrażenia - powiedział cytowany przez Reutera przedstawiciel służb, proszący o zachowanie anonimowości.

Kongres uczcił ofiary minutą ciszy.

Na razie nikt nie został zatrzymany, ale śledczy poszukują czarnoskórego mężczyzny z obcym akcentem. Biały Dom ogłosił, że sprawa jest traktowana jako akt terroru. Nie określono jeszcze, czy za atakiem stoją czynniki z zagranicy, czy z wewnątrz kraju. To "śledztwo w sprawie karnej, które potencjalnie jest śledztwem dotyczącym terroryzmu" - powiedział Richard DesLauriers, specjalny agent FBI odpowiedzialny za Boston.

Szef komisji bezpieczeństwa wewnętrznego Michael McCaul ujawnił, że obiektem zainteresowania śledczych w związku z wybuchami w Bostonie jest hospitalizowany saudyjski student.

- Z briefingów, jakie miałem, wynika, że przedmiotem zainteresowania jest Saudyjczyk, który został hospitalizowany. Został przesłuchany, a jego mieszkanie przeszukane. Ale nie wiadomo, co z tego wynika, nie możemy wyciągać pochopnych wniosków - powiedział w programie "Morning Joe" w telewizji MSNBC McCaul.

Kto stoi za zamachem w Bostonie?

20-letni saudyjski student mający amerykańską wizę był jednym z widzów maratonu bostońskiego. Jak donoszą media, podczas przesłuchania miał zdecydowanie zaprzeczać, jakoby miał związek z wybuchami bomb, do których doszło tuż przy mecie przed godz. 15 czasu lokalnego.

Według świadków zachowywał się podejrzanie tuż przed wybuchem, a potem uciekał - podawał dziennikarz NBC. On także podkreślał, że jest zbyt wcześnie, by wyciągać wnioski. Nie sprecyzował też, co oznacza "podejrzane zachowanie".

Pakistańscy talibowie: to nie my

Największe ugrupowanie pakistańskich talibów Tehrik-e-Taliban (Talibski Ruch Pakistanu - TTP) oświadczyło, że nie ma nic wspólnego eksplozją. Brytyjski "Daily Telegraph" z Islamabadu powołuje się na wypowiedź rzecznika TTP Ehsanullaha Ehsana, który zapowiada wydanie szczegółowego komunikatu, gdy sprawcy wybuchów ujawnią się.

W innej wypowiedzi dla agencji AFP rzecznik pakistańskich talibów przyznał, że jego ugrupowanie popiera zamachy wymierzone w USA, ale zapewnił, że zamachów w Bostonie nie dokonano z jego inspiracji. - Zabijamy Amerykanów, kiedy tylko na nich natrafimy, ale to nie my - powiedział.

W ocenie brytyjskiego eksperta od terroryzmu Richarda Barretta zamachy bombowe w Bostonie wyglądają na zamach rodzimych, amerykańskich ekstremistów, a nie na atak międzynarodowej organizacji, jak np. Al-Kaida.

Cytowany przez Press Association ekspert wskazuje na stosunkowo niewielkie ładunki wybuchowe. - Na chwilę obecną wygląda, że atak ze strony prawicowego terrorysty jest bardziej prawdopodobny niż atak dokonany z inspiracji Al-Kaidy. Za tą hipotezą przemawiają wstępne oznaki, takie, jak np. typ ładunków wybuchowych (stosunkowo niewielkich rozmiarów) - zaznaczył.

- Zamachów dokonano w dniu Patriots' Day. To także dzień, w którym w USA upływa termin rozliczeń podatkowych za poprzedni rok finansowy. A Boston to symboliczne miasto - dodał. W przededniu amerykańskiej wojny o niepodległość w mieście sformułowano postulat, że kolonialna brytyjska metropolia nie może zwiększać zakresu opodatkowania bez przyznania miejscowemu społeczeństwu większej politycznej reprezentacji.

Boston wzmacnia środki bezpieczeństwa

W Bostonie większość instytucji i firm będzie działać we wtorek tak jak zwykle, ale w mieście wzmożono środki bezpieczeństwa. Ulice będą patrolować uzbrojeni funkcjonariusze, a w transporcie publicznym możliwe są kontrole pasażerów.

Rejon wokół Copley Square, czyli okolice poniedziałkowej eksplozji, wciąż pozostaje miejscem dokonania przestępstwa. Dostęp do głównych ulic w bezpośrednim sąsiedztwie wybuchu został odcięty - poinformował gubernator stanu Massachusetts Deval Patrick. Dodał, że specjaliści wciąż szukają na miejscu zdarzenia wskazówek, które mogłyby naprowadzić na sprawców zamachu.

Teren ten zostanie zamknięty prawdopodobnie przez najbliższych kilka dni - ogłosił urząd burmistrza Bostonu Thomasa M. Menino.

W całym mieście należy się liczyć z masową obecnością służb bezpieczeństwa i kontrolami pasażerów, m.in. w publicznym transporcie podmiejskim - poinformował urząd burmistrza. "Osoby jadące do pracy natkną się na wyraźnie wzmocnioną obecność policji. Niech nikogo nie niepokoi obecność Gwardii Narodowej i innych uzbrojonych funkcjonariuszy" - zapowiedziały władze miasta.

Zło istnieje, a życie jest kruche

Oświadczenie w sprawie zamachu wydał kardynał Timothy Dolan, przewodniczący Amerykańskiej Konferencji Biskupów Katolickich. - Tragiczny koniec bostońskiego maratonu przypomina nam wszystkim, że zło istnieje, a życie jest kruche. Śmierć i rany ludzi zgromadzonych na uroczystościach Dnia Patriotów w Bostonie wzywają nas do modlitwy za dusze tych, którzy zginęli; uzdrowienie rannych i spokój dla poruszonych zamachami na światowej sławy imprezie.

Kardynał podkreślił też, że "rosnąca kultura przemocy"  zmusza nie tylko do podejmowania odpowiednich środków bezpieczeństwa ale też do refleksji o wpływie każdego z nas na utrzymanie pokoju.

Nie jesteśmy tak bezpieczni, jak myśleliśmy

- Amerykanie przywykli już, że są bezpieczni i niemal uznali, że groźba ataku terrorystycznego należą do przeszłości - przyznają dziennikarze w  komentarzach po ataku w Bostonie.

"W tygodniach i miesiącach po atakach terrorystycznych z 2001 roku, każde ważne wydarzenie sportowe było powodem do niepokoju" - zaznacza "Washington Post". Jednak - dodaje - "z czasem lęk osłabł - aż do poniedziałku".

Atak, który nastąpił w samym środku słynnej imprezy publicznej, był ponurym przypomnieniem, że groźba terroryzmu nie jest czymś, co jest już za nami" - podkreśla "Boston Globe". Tragedia w Bostonie "wydarzyła się, kiedy prawie przestaliśmy wierzyć, że jest to możliwe. Doszliśmy do przekonania, że jesteśmy bezpieczni, że ataki terrorystyczne tego rodzaju są przeżytkiem przeszłości, kiedy byliśmy nieprzygotowani, czymś co nie przydarzy się więcej" - przyznaje bostoński dziennik. W komentarzach podkreślono, że wciąż jeszcze nie wiadomo, kim są sprawcy - czy to "Al-Kaida, czy rodzimy terrorysta jak Timothy McVeigh (sprawca zamachu w Oklahoma City w 1995 roku, w którym zginęło 168 osób-PAP).

Również w "Washington Post" zaznaczono, że ryzykowne byłoby wyciąganie wniosków, kto stoi za atakami, ponieważ w historii USA  zamachy terrorystyczne były dziełem sprawców zarówno z zagranicy, jak i samej Ameryki.

"Tak czy inaczej, był to jawny akt terroru (...) Faktem jest, że nie jesteśmy tak bezpieczni, jak myśleliśmy, czy mieliśmy nadzieję"- konkluduje "Boston Globe".

Na nagraniach pokazujących moment wybuchu widać kulę ognia i kłąb dymu podnoszący się za tłumem widzów. Gubernator stanu Massachusetts Deval Patrick potwierdził, że na mecie maratonu były dwa ładunki wybuchowe - te, które eksplodowały. Nie znaleziono natomiast żadnych niewybuchów. Przedstawiciele FBI zapewnili, że dzień po bostońskim maratonie nie stwierdzono "żadnych dodatkowych zagrożeń".

Zdaniem szefa komisji bezpieczeństwa wewnętrznego w Izbie Reprezentantów Michaela McCaula, wszytko wskazuje na to, że doszło do ataku terrorystycznego. McCaul wymienił m.in. fakt, że dwie bomby wybuchły prawie jednocześnie; to, że do eksplozji doszło podczas spektakularnego wydarzenia, jakim jest maraton, oraz fakt, że śledztwo prowadzi FBI.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019