- Jesteśmy zaniepokojeni zachowaniem naszego wschodniego sąsiada, lecz nie będziemy na razie wyciągać z tego pochopnych wniosków. Chciałbym wiedzieć dlaczego Federacja Rosyjska prowadzi taką politykę wobec naszego kraju – powiedział prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko podczas nadzwyczajnie zwołanego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Ostra retoryka Aleksandra Łukaszenki wobec Moskwy jest prawdopodobnie wywołana pogarszającą się sytuacją gospodarczą Białorusi, która odczuwa skutki kryzysu ekonomicznego w Rosji. Nie bez znaczenia pozostaje również to, że stosunki między Białorusią a Rosją w ostatnim czasie wyraźnie się pogorszyły.
Kilka tygodni temu Rosjanie wprowadzili poważne ograniczenia wobec białoruskich producentów żywności i częściowo przywrócili kontrolę celną na białorusko-rosyjskiej granicy. Wszystko dlatego, że Moskwa wielokrotnie oskarżała Mińsk o reeksport do Rosji zachodnich towarów, objętych rosyjskim embargiem.
W odpowiedzi na to Aleksandr Łukaszenko całkowicie przywrócił kontrolę celną na granicy z Rosją. Od tygodnia białoruscy celnicy sprawdzają ciężarówki i samochody osobowe wjeżdżające z Rosji. W ten sposób Mińsk i Moskwa złamały podstawową zasadę utworzonej w 2011 roku Unii Celnej (Białorusi, Rosji i Kazachstanu) zgodnie z którą zostały zniesione wszystkie cła między tymi państwami. Wszystko dlatego, że Białoruś i Kazachstan nie dołączyły do rosyjskich sankcji i nie wprowadziły embargo na żywność z Zachodu.
- Białoruś i Kazachstan zaczęły powoli się buntować przeciwko zachowaniu Rosji, która traktuje te kraje z pozycji starszego brata – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Jarosław Romanczuk, znany białoruski ekonomista.