Jak podaje redakcja pierwszej i jedynej niezależnej na Białorusi telewizji Biełsat, tylko w tym tygodniu białoruskie sądy skazały na karę grzywny dwóch pracujących dla telewizji dziennikarzy. We wtorek na karę grzywny w wysokości 5 mln 400 tys. rubli (około 1300 zł) skazano niezależnego dziennikarza z Homla Kastusia Żukouskiego. Z kolei w środę ten sam sąd wymierzył karę dla kolejnej dziennikarki z tego miasta Natalii Krywaszej. Ma ona zapłacić aż 9 mln białoruskich rubli (około 2100 zł) grzywny.
- Mówimy prawdę i pokazujemy prawdę taką, jaka ona jest. Władzom to niepotrzebne, ponieważ zbliżają się wybory prezydenckie i trzeba nadal malować obraz cichej i stabilnej Białorusi, gdzie wszystko jest dobrze – komentuje Krywaszej wyrok w swojej sprawie, cytowana przez Biełsat. Jak twierdzi, powodem do represji mógł być zrobiony przez nią i wyemitowany niedawno w Biełsacie reportaż poświęcony wykładowczyni języka białoruskiego, która popełniła samobójstwo.
Redakcja Biełsatu alarmuje, że od początku tego roku białoruskie władze skazywały współpracujących ze stacją dziennikarzy ponad dwadzieścia razy. Suma grzywien, które mają zapłacić, przekroczyła już 108 mln białoruskich rubli (równowartość 25 tys. Zł).
Wymierzając karę białoruski sąd powołuje się na artykuł tamtejszego kodeksu administracyjnego dotyczący „nielegalnego wyrobu i rozpowszechniania produkcji medialnej". Problem polega na tym, że nadający z Polski od siedmiu lat kanał ciągle bezskutecznie próbuje uzyskać akredytację dla swoich dziennikarzy na terenie Białorusi. Ostatni taki wniosek białoruskie MSZ odrzuciło w marcu tego roku, uzasadniając to tym, że „dziennikarze Białsatu łamali prawo". Absurdalność sytuacji polega na tym, że bez uzyskania pozwolenia białoruskiego MSZ, wszyscy zagraniczni dziennikarze w świetle białoruskiego prawa pracują tam nielegalnie i narażają się na konsekwencje.
Problemu takiego nie mają dziennikarze najważniejszych opiniotwórczych telewizji rosyjskich takich jak Rossija, NTW, ORT itd. Z kolei niezależne Stowarzyszenie Dziennikarzy Białoruskich alarmuje, że większość Białorusinów bezwarunkowo wierzy rosyjskiej telewizji. Świadczą o tym również badania, wyniki których opublikował w lipcu 2014 roku znajdujący się w Wilnie białoruski instytut socjologiczny NESEPI. Według tych badań 62 proc. Białorusinów uważa, że rosyjska aneksja Krymu była przejawem „sprawiedliwości historycznej".