Tu czuję się komfortowo

Małgorzata Kalicińska, pisarka, autorka powieści "Dom nad rozlewiskiem"

Aktualizacja: 30.09.2009 22:32 Publikacja: 30.09.2009 22:29

[b] Pani książka, której bohaterka ucieka na prowincję, odniosła ogromny sukces. Czy w Polsce tworzy się moda na wieś? [/b]

[b] Małgorzata Kalicińska:[/b] Ona już jest. Osób, które przenoszą się na prowincję, jest coraz więcej. Podczas spotkań z czytelnikami rozmawiam z ludźmi, którzy kupują gospodarstwa czy stare młyny. Postanawiają tam żyć, hodować kozy i utrzymywać się z agroturystyki, rolnictwa czy przetwórstwa. Decydują się niekiedy na ciężką pracę i często mają bardzo umęczone buzie, ale jakie radosne.

[b] Tylko kto w dzisiejszych czasach może sobie pozwolić na porzucenie pracy w wielkim mieście i wyprowadzkę na wieś? [/b]

W dobie techniki zakradającej się do najdalszych zakątków ten, kto ma dość miasta, hałasu, blichtru, pędu i tłoku, może zwiać. Szczególnie jeśli wykonuje wolny zawód i z pracodawcą może się kontaktować przez Internet lub gdy sam jest swoim szefem. Jestem taką uciekinierką i znam podobnych.

[b] Nie żałuje pani, że podobnie jak bohaterka powieści wyniosła się pani na wieś? [/b]

Zupełnie nie żałuję. Spokojna, cicha wieś oraz zakorkowane, pędzące miasta to dwa kosmosy. Tu czuję się komfortowo. Żyję według własnych upodobań i we własnym rytmie.

[b] Czy czegoś na wsi brakuje? Nie przeszkadza pani, że do kina, teatru daleko, drogi wyboiste i nie ma większego sklepu? [/b]

Moja kuzynka z Giżycka bywała w warszawskich teatrach trzy razy częściej niż ja – to kwestia organizacji czasu. Bilety przez Internet i wio! Przecież do miast jest blisko, a koło mojej wsi działa teatr prowadzony przez pana Piotra Siłę, więc Gałczyńskiego i innych autorów w świetnym wykonaniu mam „za płotem“. Drogi – fakt, okropne, a wielkopowierzchniowe sklepy niestety, dotarły i tu. Ja wolę targi, bazarki i sklepiki. Do centrum handlowego w razie potrzeby dojadę. I do teatru.

[b] Ale chyba nie tylko cisza i spokój sprawiły, że zdecydowała się pani na mieszkanie na prowincji? [/b]

Życie na wsi ma wiele zalet. W miastach np. panuje straszna anonimowość. Moja córka mieszka w dużym bloku i tam sąsiedzi się nie znają. W mojej wsi znają się wszyscy. I w sklepie, i na poczcie. Wiemy dużo o sąsiadach, a mnie odpowiada to wiejskie zaglądanie w okna. Lubię tę atmosferę: „A, witam, pani Kalicińska. Ten kaszel już pani przeszedł?“. To lepsze niż: „nie wiem, kto tam mieszka – dziwni jacyś, dzień dobry nawet nie mówią“.

[b] Pani książka, której bohaterka ucieka na prowincję, odniosła ogromny sukces. Czy w Polsce tworzy się moda na wieś? [/b]

[b] Małgorzata Kalicińska:[/b] Ona już jest. Osób, które przenoszą się na prowincję, jest coraz więcej. Podczas spotkań z czytelnikami rozmawiam z ludźmi, którzy kupują gospodarstwa czy stare młyny. Postanawiają tam żyć, hodować kozy i utrzymywać się z agroturystyki, rolnictwa czy przetwórstwa. Decydują się niekiedy na ciężką pracę i często mają bardzo umęczone buzie, ale jakie radosne.

Społeczeństwo
Repatriacja przyspieszy. Na jakie pieniądze mogą liczyć repatrianci?
Społeczeństwo
Nowa prognoza: Będzie nawet -20 stopni. Ale w prognozach widać już przełom
Społeczeństwo
Dr Paweł Grzesiowski: Nie jesteśmy w stanie powstrzymać kolejnych fal epidemicznych
podcast
Rafał Rogulski: Będziemy musieli odnaleźć się w powojennej rzeczywistości – i moralnie, i fizycznie
Społeczeństwo
Jak pary zarządzają wspólnym budżetem. Wyniki badania