Połączenia przekierowane do realu

Coraz więcej osób szuka bratnich dusz w sieci, a potem znajomość przenosi do prawdziwego świata

Publikacja: 17.07.2010 02:05

Blisko 9 tys. osób spotkało się, by wspólnie pić alkohol 12 maja w Nantes we Francji. Na imprezę umó

Blisko 9 tys. osób spotkało się, by wspólnie pić alkohol 12 maja w Nantes we Francji. Na imprezę umówili się na portalu społecznościowym

Foto: AFP

Blisko 50 tys. internautów, głównie użytkowników popularnych we Francji portali społecznościowych Facebook i Foursquare oraz komunikatora Twitter, spotkało się w maju pod wieżą Eiffla w Paryżu. Do udziału w mitingu i zakrapianej alkoholem zabawie zwoływali się właśnie w sieci. Wcześniej podobne zloty francuscy internauci zorganizowali m.in. w Nantes i Bordeaux.

– Byłem na kilku takich imprezach, zarówno masowych, jak ta w Bordeaux, jak i bardziej elitarnych, gdzie spotykali się internauci o podobnych zainteresowaniach, np. marketingowcy czy ludzie, których interesuje polityka – opowiada Eryk Mistewicz, specjalista ds. marketingu politycznego, nazywany żartobliwie przez internautów „papa Twitter”, bo rozpropagował w Polsce ten komunikator. – Wcześniej czy później takie spotkania staną się coraz częstsze również w Polsce – przewiduje.

Jak wynika z przeprowadzonych w kwietniu tego roku badań CBOS, z portali społecznościowych w Polsce korzysta 62 proc. dorosłych internautów. Dla 36 proc. z nich jest to sposób, aby nawiązać nowe kontakty towarzyskie.

[srodtytul]Zloty ludzi rozpolitykowanych[/srodtytul]

Polscy internauci organizowali zloty dyskusyjne znacznie szybciej niż dzisiejsi miłośnicy Facebooka czy Twittera we Francji. Już we wrześniu 2000 r. sympatycy prawicy i lewicy, którzy wcześniej ostro ścierali się na onetowym czacie Polityka, spotkali się na zlocie w warszawskim pubie Bolek na Polu Mokotowskim.

– Jakkolwiek zacięte by były te dyskusje w Internecie, z czasem rosła ciekawość, kto też tam kryje się za nickami. I tak doszło do zlotu – opowiada „Rz” Monika, specjalistka ds. marketingu w jednym z zachodnich banków, w sieci znana jako Laura 24.

To ona zorganizowała pierwszy w Polsce zlot upolitycznionych internautów. – Trzeba było kogoś o centrowych poglądach, aby przełamać obawy, że taki przekrój od skrajnej lewicy do prawicy może w realu wybuchnąć – żartuje.

Przyjechało kilkanaście osób: radykalni antykomuniści z Poznania, lewicowcy z Sosnowca, centrowcy z Mazowsza, Kujaw, Mazur i Małopolski. Wspominają, że początkowo było sztywno i dość oficjalnie. Ale szybko się okazało, że wcześniejsza internetowa znajomość pozwoliła na rozkręcenie dyskusji.

– Zloty, zwłaszcza ten pierwszy, nauczyły mnie szacunku dla odmiennego zdania, dla obcych mi prawicowych poglądów – opowiada Bartosz Żołędzki, działacz SLD o nicku Lewak. – Pozwoliły mi też nabrać dystansu do polityki.

– W realnym świecie lewica była dla mnie śmiertelnym wrogiem, którego należy wziąć na wyniszczenie, ot „warstwa komuchów, warstwa piachu”. Dyskusje na internetowych zlotach pokazały, że możemy się pięknie różnić – dodaje „Olsiu”, prawicowy samorządowiec.

Od 2000 r. interesujący się polityką internauci spotkali się już na kilkunastu zlotach. Dyskutowali o komunizmie w klimatycznej knajpie PRL w Poznaniu, śpiewali na koncercie karaoke w Międzyzdrojach, bawili się na zimowisku w Babiej Górze i sylwestrze w Jurgowie, dyskutowali o historii na zlocie w Bieszczadach, starli się na turnieju paintballowym w Wildze. Ten ostatni miał rozstrzygnąć o przewadze lewicy bądź prawicy, a zakończył się zupełnie nieoczekiwanie. Tuż przed zawodami internautki zmówiły się ponad politycznymi podziałami i „wystrzelały” mężczyzn.

Kolejny polityczny zlot ma się odbyć jesienią w okolicach Łysej Góry – w planach jest dyskusja m.in. o stosunkach polsko-ukraińskich.

Czego na czatach, forach internetowych, a później na zlotach poszukują użytkownicy sieci? „(…) Pozwalają poznać opinie innych, mimo wszystko poszerzyć wiedzę i w pewnym zakresie nabyć, choć trochę, tej świadomości politycznej, której tak bardzo brak. Przynajmniej tyle zyskałam, i choć nie mogę tu jeszcze mówić o poważnej świadomości politycznej – jednakże to już jest jakaś świadomość (…)” – napisała na forum dyskusyjnym Res politicus  internautka Zuzia. W realu znana bizneswoman.

Do udziału w zlotach politycznych internautów przymierzała się przez dłuższy czas, na jeden z pierwszych zabronił jej jechać ówczesny partner (dziś mąż), argumentując, że „nie wiadomo, co to za ludzie są”. W końcu siedem lat temu wybrała się na spotkanie w Międzyzdrojach. Od trzech lat na zloty zabiera ze sobą męża i córeczkę.

[srodtytul]Wspólnota zainteresowań[/srodtytul]

Swoje zloty co roku mają też internauci interesujący się m.in. psychologią, marynistyką, filozofią. – Zrobiliśmy sobie koncert szant w Zakopanem, dla górali to był szok – wspomina Krzywy, członek forum marynistycznego.

Izabela Stępkowska, prawniczka, w sieci znana jako Sarani, na zloty osób interesujących się polityką i filozofią jeździ od dziesięciu lat. – To niesamowite dopasowywanie wyobrażeń o osobach, które zna się z dyskusji, do realnych postaci. Porównałabym to z oglądaniem ekranizacji ulubionej książki – tłumaczy.

Na początku lipca w Warszawie odbyło się niewielkie spotkanie użytkowników Twittera. Do sprawy podeszli poważnie: założyli Polski Klub Twittera, wybrali prezesa i zapowiedzieli kolejne spotkanie jesienią. – Organizujemy się, by dzięki Internetowi mieć większą swobodę i dynamikę budowania i krzewienia idei – przekonuje prezes Polskiego Klubu Twittera Aleksandra Suwała, studentka V roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, w sieci – Oleńka.

– Przenoszenie klasycznych form organizacji do sieci nie ma racji bytu – komentuje jednak Eryk Mistewicz. – Elementy ze świata pierwszych sekretarzy KC PZPR tam się nie sprawdzą. To musi być pełen spontan.

Zdaniem ekspertów aktywność internautów, którzy spotykają się na tematycznych zlotach, staje się fundamentem społeczeństwa obywatelskiego.

– Badania pokazują, że ludzie, którzy uczestniczą w internetowych dyskusjach i spotykają się w realnym świecie ze swoimi internetowymi interlokutorami, by szukać rozwiązań interesujących ich problemów, są też bardziej aktywni w działalności społecznej, obywatelskiej – ocenia dr Jakub Nowak, specjalista ds. nowych mediów z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

[srodtytul]Z forum do pubu[/srodtytul]

Dla części pokolenia dzisiejszych 20-, 30- czy nawet 40-latków internetowe fora, czaty, portale społecznościowe stają się niekiedy ważniejsze niż tradycyjne wyjście do pubu ze znajomymi. Dlaczego?

– Wyobrażasz sobie, że w pubie czy na dyskotece poznaję kogoś, kto interesuje się historią stosunków społecznych u plemion zamieszkujących tereny dzisiejszej górnej Wisły w okresie średniowiecza? – pyta Elvirka, studentka UW. – A w sieci udało mi się poznać kilkanaście osób o podobnych zainteresowaniach, spotykamy się w realu. Może efektem naszych sieciowych i realnych spotkań będzie kiedyś poważna praca naukowa.

Bartosz Żołędzki: – Łatwiej najpierw porozmawiać w sieci na temat interesujących spraw, a dopiero potem wspólnie wyjść na piwo niż na odwrót. Normalnie w pubie mógłbym nie znaleźć czasem nawet jednej osoby, z którą można na poziomie pogadać o polityce.

Rozmówcy „Rz” zwracają też uwagę, że poznawanie się za pośrednictwem Internetu jest łatwiejsze, szczególnie dla osób nieśmiałych. – Do pubów prawie nigdy nie chodziłem, w zasadzie jestem skrajnie nietowarzyski, a zgrupowanie powyżej czterech osób w jednym pomieszczeniu to dla mnie straszliwy tłok i ponadprzeciętny jazgot – przyznaje Factor, przedsiębiorca ze Śląska. – Czat czy forum dla takich indywiduów jak ja jest niezłym wyjściem: chcę, to jestem, nie chcę, to nie i nikt mnie nie zmusza.

[srodtytul]Przyjaźnie i miłości[/srodtytul]

– Anonimowość, jaką daje sieć, pozwala się ludziom bardziej otwierać – podkreśla Multimedialna, specjalistka ds. księgowości. – Później spotykamy się na zlotach. Atmosfera jak dotąd była super. Nigdy nie wróciłam rozczarowana.

– Zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami, które poznałam na czacie czy forum – mówi Monika Pawłowska, Nikolandia, redaktor naczelna jednej z rozgłośni radiowych, która na zloty jeździ od ośmiu lat. – Określam te przyjaźnie jako dorosłe. Bez sentymentu z dzieciństwa, a oparte na świadomych wyborach i szczerych relacjach. Doceniam je szczególnie, bo im człowiek starszy, tym bardziej boi się zaufać.

A inna z czatowiczek, Multimedialna, dodaje: – Udało się poznać w sieci naprawdę wspaniałych ludzi, którzy w kryzysowych sytuacjach nieraz wyciągali pomocną dłoń.

Ale bywa i tak, że wirtualni przyjaciele zawodzą.

– Jakiś czas po pierwszym zlocie w Warszawie jedna z dziewczyn, którą poznałam na czacie, miała poważny wypadek samochodowy – wspomina Sarani. – Zmarła. Nie pojechałam na pogrzeb, chyba nikt z naszego czatu nie pojechał. Wtedy dotarło do mnie, że mimo wielkiej intensywności, jaką cechowały się dyskusje i spotkania czatowe, nie jest to prawdziwe w taki sposób, w jaki prawdziwe są przyjaźnie z realnego świata. Że z wirtuala łatwo zniknąć i nikt nie będzie nas szukał.

Choć podczas zlotów zawiązują się nie tylko przyjaźnie. – Na czacie Polityka poznałem przyszłą żonę – wyznaje Baron, menedżer w dużej firmie. – Najpierw połączyła nas spójność poglądów na wiele spraw. W sierpniu bierzemy ślub.

– Przez pierwszy rok znajomości internetowej Baron był tylko partnerem do dyskusji – wspomina jego narzeczona Wanta, szefowa renomowanej kancelarii prawnej.

Dodaje, że Internet pozwolił jej doskonale poznać podejście swojego wybrańca do wielu spraw, zanim po roku klikania spotkała go w realu na zlocie internautów.

– Dzięki temu teraz tworzymy związek, w którym nawet za 100 lat będziemy mieli o czym rozmawiać, bo zawsze można się wdać w jakiś spór polityczny – twierdzi Wanta.

Na zlocie poznali się również HMS Ulisses, dziennikarz z podradomskich Pionek, i Andzia, kierująca hotelem pod Olsztynem. Od dwóch lat są małżeństwem, mają synka Piotrka.

– Kiedyś mimo wspólnych zainteresowań ci ludzie z racji różnych miejsc zamieszkania, pochodzenia z różnych kręgów kulturowych, nie mieliby okazji się spotkać. Internet dał im taką możliwość – zwraca uwagę dr Ireneusz Siudem, psycholog społeczny.

– Całkowicie nie sprawdziły się przewidywania rozmaitych specjalistów, że wirtualny świat zastąpi świat rzeczywisty, że stanie się sztuczną odskocznią od rzeczywistych problemów i wyzwań. Dziś nie ma już światów online i offline. One się wzajemnie zazębiają i uzupełniają – ocenia dr Nowak z UMCS.

Blisko 50 tys. internautów, głównie użytkowników popularnych we Francji portali społecznościowych Facebook i Foursquare oraz komunikatora Twitter, spotkało się w maju pod wieżą Eiffla w Paryżu. Do udziału w mitingu i zakrapianej alkoholem zabawie zwoływali się właśnie w sieci. Wcześniej podobne zloty francuscy internauci zorganizowali m.in. w Nantes i Bordeaux.

– Byłem na kilku takich imprezach, zarówno masowych, jak ta w Bordeaux, jak i bardziej elitarnych, gdzie spotykali się internauci o podobnych zainteresowaniach, np. marketingowcy czy ludzie, których interesuje polityka – opowiada Eryk Mistewicz, specjalista ds. marketingu politycznego, nazywany żartobliwie przez internautów „papa Twitter”, bo rozpropagował w Polsce ten komunikator. – Wcześniej czy później takie spotkania staną się coraz częstsze również w Polsce – przewiduje.

Pozostało 92% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie