Krzysztof Wyszkowski zapłaci 400 tys. zł po sprawie z Wałęsą

Krzysztof Wyszkowski – ok. 400 tys. zł. Raper Mieszko – 32 mln zł. Sądy nakazują przegranym horrendalnie drogie zadośćuczynienia

Publikacja: 05.04.2011 02:02

Doda pozwała rapera za piosenkę, w której nazwał ją „blacharą”

Doda pozwała rapera za piosenkę, w której nazwał ją „blacharą”

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– Jestem zdruzgotany wyrokiem – tak Krzysztof Wyszkowski skomentował dla PAP decyzję sądu, który dwa tygodnie temu za nazwanie Lecha Wałęsy współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek nakazał mu umieszczenie przeprosin w TVP i TVN. Wyszkowski szacuje, że może go to kosztować nawet 400 tys. zł.

Były prezydent nie chciał odpowiedzieć „Rz", czy zdawał sobie sprawę z tego, że wykonanie wyroku doprowadziłoby pozwanego do ruiny. „Nie można nikogo pomawiać bezkarnie. Trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje słowa" – stwierdził jedynie Lech Wałęsa.

Znany adwokat prof. Piotr Kruszyński uważa, że koszty przeprosin nie mogą rujnować pozwanego. – Powinny być adekwatne do przewinienia, ale nie mogą doprowadzić do tego, że pozwany nie będzie miał za co żyć lub wpadnie w poważne tarapaty finansowe – podkreśla.

Jednak wyrok w sprawie Wyszkowski – Wałęsa nie jest ewenementem. To tylko kolejne z całej serii orzeczeń, w których przegranym grozi bankructwo.

Mieszko: Miałbym sprzedać nerkę?

Finansowy rekord wykonania wyroku sądu padł na sprawie, którą piosenkarka Doda w 2007 r. wytoczyła liderowi zespołu Grupa Operacyjna za słowa piosenki „Podobne przypadki". Chodziło m.in. o sformułowania „blachara" i „blond billboard".

Dorota Rabczewska domagała się przed sądem od rapera Mieszka Sibilskiego m.in. zamieszczenia przeprosin na portalu Onet. pl. W pierwszej instancji pozew oddalono. Jednak w procesie apelacyjnym sąd przyznał rację piosenkarce. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zaangażowała się w sprawę po stronie Sibilskiego, wystąpiła do portalu o przedstawienie wyceny takiego ogłoszenia. Odpowiedź była szokująca: 32 mln zł. – Gdy usłyszałem o wycenie ogłoszenia, nie zrobiło mi się gorąco, lecz zachciało mi się śmiać. Dla mnie pachnie to już groteską – komentuje Mieszko Sibilski.

Szczęśliwie dla niego Sąd Najwyższy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd apelacyjny. Sibilskiego uratował jednak nie absurdalnie wysoki koszt przeprosin, ale nieścisłość w orzeczeniu. Sprawa wciąż jest więc w toku. – W ogóle nie brałem pod uwagę tego, co bym zrobił, gdybym rzeczywiście musiał zamieścić takie przeprosiny. Miałbym sprzedać nerkę? Przecież nie jest tyle warta. Nic nie dałoby się zrobić. To jest śmierć konsumencka – mówi Sibilski.

Adam Bodnar, sekretarz zarządu HFPCz, wytyka: – Sądy nie do końca badają, jakie mogłyby być łączne koszty takich przeprosin. Sprawa Dody i Mieszka Sibilskiego jest tego najlepszym przykładem.

Sędzia Marcin Łochowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga zauważa, że nie ma żadnych przepisów, które określałyby, iż sąd ma badać, jaki będzie koszt zasądzonych przeprosin i w jaki sposób ma to nastąpić. – Nie było też żadnego orzeczenia Sądu Najwyższego na ten temat. Dopiero przy sprawie pana Sibilskiego Sąd Najwyższy zwrócił na to uwagę – podkreśla.

SN wskazał też, że sąd może wziąć pod uwagę wysokie koszty związane z publikacją oświadczenia żądanego w pozwie. Zaznaczył jednak, iż to okoliczność, która powinna być podnoszona przez pozwanego przed sądem powszechnym, a nie kasacyjnym.

– Jeżeli pozwany skupia się na udowodnieniu, że jest niewinny, to trudno oczekiwać, by podnosił przed sądem sprawę kosztów ewentualnych przeprosin – zwraca uwagę Bodnar.

– Nie komentując sedna sporu, należy zauważyć, że wyrok ten pokazuje ewidentne niezrozumienie sposobu funkcjonowania Internetu przez sędziego – dodaje Paweł Klimiuk, rzecznik prasowy Onet. pl. Sąd zdecydował, że przeprosiny na portalu mają się ukazać w formacie 90 na 60 mm. – Zastosowanie schematu ogłoszenia typowo gazetowego w odniesieniu do Internetu sprawia, że dosłowne wykonanie tego wyroku jest praktycznie niemożliwe – mówi Klimiuk.

750 tys. za konferencję

Czasem pozwani już od początku procesu przedstawiają wyceny ewentualnych przeprosin. Tak jest w procesie, jaki Honorata Kaczmarek, żona byłego szefa MSWiA, wytoczyła Jerzemu Engelkingowi, w latach 2006 – 2007 zastępcy prokuratora generalnego.

Kaczmarek domaga się, by Engelking zamieścił przeprosiny w TVN, TVP i trzech gazetach za podanie do wiadomości publicznej jej danych osobowych podczas słynnej konferencji multimedialnej ws. przecieku z akcji CBA w tzw. aferze gruntowej.

Sprawa ciągnie się już trzy lata, a kolejna rozprawa, na której może zapaść wyrok, odbędzie się 22 czerwca.

Strona pozwana szacuje, że koszt ewentualnych przeprosin może wynieść 750 tys. zł.

– Jeżeli zapadłby niekorzystny wyrok, to powódka, egzekwując sądowy nakaz, na pewno wybrałaby takie wydanie, które okazałoby się najdroższe, np. w przypadku „Rzeczpospolitej" byłaby to zapewne któraś z pierwszych stron – uważa Małgorzata Ułaszonek-Kubacka reprezentująca Jerzego Engelkinga.

Mieczysław Hebel, adwokat Honoraty Kaczmarek, mówi, że jego klientka nie brała pod uwagę kosztów ogłoszeń, wychodząc z prostego założenia, że skoro konferencja odbiła się głośnym echem w mediach, to tak samo głośno powinno być o przeprosinach.

Ziobro za doktora G. i Kurski bez bmw

Czy Wyszkowski, Sibilski i Engelking mogą mieć nadzieję, że sąd uwzględni zbyt wysoki koszt przeprosin, który musieliby ponieść?

Przykłady polityków PiS Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobry nie będą dla nich optymistyczne.

Kurski, znany z ostrego języka, za swoje słowa zapłacił już 170 tys. zł. Być może jednak do kwoty tej będzie musiał dołożyć kolejnych kilkadziesiąt tysięcy złotych. W grudniu zeszłego roku przegrał bowiem w pierwszej instancji proces z byłbym prezesem PZU Cezarym Stypułkowskim.

Kurski miał sugerować udział Stypułkowskiego w tzw. aferze billboardowej. Efektem procesu jest nakaz przeproszenia powoda na pięciu billboardach w trzech miastach. Kurski ma także przeprosić Stypułkowskiego w TVN za zarzucenie mu spowodowania wypadku drogowego, w którym zginęły trzy osoby.

Kurski po przegranej sprawie z koncernem medialnym Agora w sierpniu zeszłego roku musiał po raz drugi kupić swoje bmw X5. Nie zamieścił bowiem nakazanych przez sąd przeprosin za nazwanie „Gazety Wyborczej" częścią antypisowskiego porozumienia medialnego. Koncern sam zamieścił przeprosiny, a pieniądze zostały zdobyte przez egzekucję komorniczą.

Na wykonanie wyroków w sprawie przeprosin zamieniłby się z pewnością z Kurskim jego kolega z europarlamentu Zbigniew Ziobro.

Jedno zdanie wypowiedziane przez byłego ministra sprawiedliwości pod adresem doktora Mirosława G.: „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", mogło go kosztować ok. 300 tys. zł.

Tyle wynosi bowiem orientacyjny koszt emisji dziesięciosekundowych przeprosin, które w styczniu zostały wyemitowane przez Polsat, TVN i TVP.

W PiS spekulowano nawet, że kandydowanie Ziobry do Parlamentu Europejskiego było podyktowane właśnie sytuacją finansową.

– Również kwestia kosztów przeprosin wystosowanych przez Zbigniewa Ziobrę budziła wątpliwości – mówi Adam Bodnar. – Istnieje przecież zasada równoważności, stanowiąca, że przeprosiny powinny być wykonane w taki sam sposób, w jaki doszło do naruszenia dóbr osobistych. W naszej opinii sąd nie powinien stosować tej zasady bez rozsądku życiowego i brania pod uwagę kosztów przeprosin.

Sędziowie bronią się i tłumaczą, że jedynie stosują przepisy i dbają o to, by naruszenie prawa zostało usunięte.

– Takie przeprosiny mają na celu usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych – mówi sędzia Marcin Łochowski. – Jeśli osobą, która się tego dopuściła, jest np. znany polityk i uczynił to na konferencji prasowej transmitowanej przez telewizje w najlepszym czasie antenowym, a później najważniejsze media jeszcze przez wiele dni cytują jego słowa, to nie da się usunąć tych skutków bez opublikowania przeprosin w tych mediach.

Jacek Kurski, słysząc o 32 mln zł, jakie miałby zapłacić raper, reaguje tak jak Sibilski – śmiechem. Po chwili jednak poważnieje: – To wskazuje na konieczność uregulowania tej sprawy. To jest już szaleństwo. Wyrok powinien zawierać wszystkie koszty związane z jego wykonaniem, by sąd miał świadomość, ile to kosztuje.

 

– Jestem zdruzgotany wyrokiem – tak Krzysztof Wyszkowski skomentował dla PAP decyzję sądu, który dwa tygodnie temu za nazwanie Lecha Wałęsy współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek nakazał mu umieszczenie przeprosin w TVP i TVN. Wyszkowski szacuje, że może go to kosztować nawet 400 tys. zł.

Były prezydent nie chciał odpowiedzieć „Rz", czy zdawał sobie sprawę z tego, że wykonanie wyroku doprowadziłoby pozwanego do ruiny. „Nie można nikogo pomawiać bezkarnie. Trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje słowa" – stwierdził jedynie Lech Wałęsa.

Pozostało 94% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?