Chasydzi kontra Żydówki, czyli segregacja płciowa w Izraelu

Sąd Najwyższy zdecydował, że na chodnikach Jerozolimy nie wolno stawiać kurtyn oddzielających kobiety od mężczyzn. Ultraortodoksi przegrali bitwę, ale wojna ze świeckim społeczeństwem trwa

Publikacja: 23.10.2011 01:01

Chasydzi

Chasydzi

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Podczas zakończonego niedawna święta Sukkot przechodnie, którzy próbowali przejść przez dzielnicę ultraortodoksów Mea Szerim, natrafili na poważne problemy. Chodniki zostały bowiem podzielone wysokimi parkanami z rozpiętymi na nich grubymi płachtami. Po jednej ich stronie (środkiem drogi) mogli przemieszczać się mężczyźni, po drugiej (wąskimi korytarzami) kobiety.

Nad tym, aby przechodnie przypadkiem się nie pomylili, czuwały specjalne służby porządkowe utworzone z młodych uczniów szkół rabinicznych. Kierowali oni ruchem pieszym w ten sposób żeby kobiety nie miały styczności z mężczyznami. W ten sposób miano uniknąć kontaktu fizycznego między przedstawicielami obu płci, a więc zgorszenia.
Sprawa wzbudziła oburzenie wśród świeckich mieszkańców miasta, którzy od lat toczą boje z chasydami starającymi się narzucać surowe nakazy i zakazy swojej religii reszcie społeczeństwa. Płotami najbardziej oburzyły się organizacje feministyczne, które oskarżyły ortodoksów o „seksizm” i „wsteczność”. W efekcie uliczna segregacja trafiła do Sądu Najwyższego.

Skargę złożyła miejska radna Rachel Azaria. – Te kurtyny to skandal. Jeżeli ludzie chcą stosować ekstremistyczne zasady w swoich domach, to proszę bardzo. Ale ulice należą do wszystkich. To przestrzeń publiczna. Niestety ekstremiści religijni próbują zawładnąć naszą przestrzenią publiczną i to my, kobiety, płacimy za to najwyższą cenę. Jesteśmy upokarzane – mówiła, cytowana przez „Jerusalem Post”. Dodała, że kobiety ze społeczności ultraortodoksów są zastraszone i nie mogą się skarżyć na dyskryminację ze strony swoich mężczyzn.

Kobiety jak Murzyni w latach 50.?

Sędziowie Sądu Najwyższego przychylili się do jej argumentów i nakazali policji rozebranie barier i rozpędzenie samozwańczych „służb porządkowych”. Surowo zabronili również stawiania takich płotów w przyszłości. Na nic zdały się argumenty chasydów, którzy przekonywali, że tak naprawdę bariery zostały ustawione, żeby usprawnić ruch podczas święta Sukkot, na które do Mea Szerim przybywają dziesiątki tysięcy ludzi.

Rachel Azaria nie ukrywała zadowolenia z wyroku, zastrzegła jednak, że na tym jednym zwycięstwie wojna z chasydami się nie kończy. – Czeka nas jeszcze długa droga, zanim osiągniemy w naszym kraju równość płci. Ale jeżeli Rosie Parks [legendarnej murzyńskiej bojowniczce o zniesienie segregacji rasowej – red.] udało się w latach 50. w USA, to może i nam się uda w Izraelu w roku 2011 – powiedziała Azaria.

Chasydzi starają się bowiem stosować również segregację płciową w innych miejscach. Supermarketach, publicznych przychodniach, samolotach i przede wszystkim w środkach komunikacji miejskiej. Chodzi o tak zwane koszerne autobusy. Kobiety mają surowy nakaz, aby po wejściu do środka natychmiast udać się na koniec pojazdu. Na przodzie jadą bowiem mężczyźni.

Próba odmowy zmiany miejsca może narazić pasażerkę na poważne nieprzyjemności ze strony ultraortodoksyjnych pasażerów. Grozi jej zwyzywanie, oplucie, a w skrajnej sytuacji nawet pobicie. Biada również kobiecie, która wejdzie do takiego autobusu ubrana w „wyzywający sposób”. Czyli na przykład w spodniach lub, nie daj Boże, z odsłoniętymi ramionami lub łydkami.

Feministyczne grupy od lat bezskutecznie walczą z podobnymi praktykami. Apelują o zgłaszanie podobnych przypadków na specjalne infolinie, namawiają mieszkanki Jerozolimy do buntowania się przeciwko chasydom i organizują marsze przeciwko „fanatykom religijnym terroryzującym kobiety”. W efekcie często padają ofiarą prześladowań ze strony najbardziej radykalnych chasydów (nękanie telefoniczne, przebijanie kół w oponach).

Ideał: żydowski Iran

Ubrani w czarne chałaty, kapelusze z szerokim rondem i noszący długie pejsy, ultraortodoksi znani są ze swojej krewkości i skłonności do załatwiania konfliktów przy użyciu przemocy. Dwa lata temu przez wiele tygodni toczyli na ulicach Jerozolimy regularne bitwy z policją. Wznosili barykady z płonących opon, demolowali miasto, miotali kamieniami i kostką brukową w funkcjonariuszy.

Oburzyła ich wówczas decyzja burmistrza Nir Barkat, który zezwolił, by dwa wielkie miejskie parkingi były otwarte w szabas. Miało to rozwiązać poważne problemy z parkowaniem, jakie mają kierowcy w Świętym Mieście. Problem w tym, że religia żydowska zabrania jeździć w tym czasie samochodem. W efekcie chasydzi nie tylko wywołali gwałtowne zamieszki, ale usiłowali zlinczować samego burmistrza.

Jerozolimscy ultraortodoksi często dokonują również drobnych aktów wandalizmu i dają się we znaki świeckim sąsiadom i turystom. Demolują na przykład sklepy sprzedające iPody i inne gadżety służące do „psucia młodzieży”. Podczas świąt państwowych palą zaś izraelskie flagi. Część z nich uważa bowiem, że utworzenie państwa żydowskiego przed przyjściem Mesjasza było „obrazą wobec Boga”.

Na agresję z ich strony, oprócz roznegliżowanych kobiet, narażeni są również chrześcijanie. Widok sutanny czy choćby krzyżyka na piersi często wywołuje bowiem wyjątkowo agresywną reakcję chasydów. Przekonują się o tym na co dzień na przykład polskie siostry zakonne mieszkające w pobliżu Mea Szerim, które są regularnie nękane przez ultraortodoksów. Kilka lat temu usiłowali oni nawet wysadzić je w powietrze.

– Wojny z chasydami toczą się tak długo, jak istnieje Państwo Izrael, a nawet dłużej. Ci ludzie uważają, że działają w imię Boga, i chcą reszcie społeczeństwa w jasny sposób pokazać, kto tu rządzi. Niestety państwo zbyt często im ustępuje – powiedział „Rz” znany izraelski prawnik Uri Huppert. – Ideałem tych radykalnych chasydów byłoby żydowskie państwo wyznaniowe. Żydowski Iran – dodał.

Podczas zakończonego niedawna święta Sukkot przechodnie, którzy próbowali przejść przez dzielnicę ultraortodoksów Mea Szerim, natrafili na poważne problemy. Chodniki zostały bowiem podzielone wysokimi parkanami z rozpiętymi na nich grubymi płachtami. Po jednej ich stronie (środkiem drogi) mogli przemieszczać się mężczyźni, po drugiej (wąskimi korytarzami) kobiety.

Nad tym, aby przechodnie przypadkiem się nie pomylili, czuwały specjalne służby porządkowe utworzone z młodych uczniów szkół rabinicznych. Kierowali oni ruchem pieszym w ten sposób żeby kobiety nie miały styczności z mężczyznami. W ten sposób miano uniknąć kontaktu fizycznego między przedstawicielami obu płci, a więc zgorszenia.
Sprawa wzbudziła oburzenie wśród świeckich mieszkańców miasta, którzy od lat toczą boje z chasydami starającymi się narzucać surowe nakazy i zakazy swojej religii reszcie społeczeństwa. Płotami najbardziej oburzyły się organizacje feministyczne, które oskarżyły ortodoksów o „seksizm” i „wsteczność”. W efekcie uliczna segregacja trafiła do Sądu Najwyższego.

Pozostało 81% artykułu
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Alarmujące dane o długości życia w USA. Amerykanie będą żyć dłużej, ale nie bardzo