To już kolejna w Zachodniej Europie informacja o praktykach medycznych, które naruszały podstawowe prawa pacjentów i w istocie nie miały wiele wspólnego z opartym na naukowych podstawach leczeniem zaburzeń psychicznych.
Miejscem eksperymentów medycznych przypominających sceny z mrocznych filmów science-fiction był londyński szpital Waterloo. Za eksperta pionierskich metod terapeutycznych na przełomie lat 60. i 70. uchodził tam wówczas psychiatra William Sargant. Przez kilka lat pod jego „opiekę" trafiło około 500 kobiet, u których diagnozowano traumę poporodową, anoreksję, depresję, albo „bliżej niesprecyzowane zaburzenia zdrowia psychicznego". Dr Sargant poddawał je opracowywanej przez siebie terapii, w której szczególną role odgrywały elektrowstrząsy i hipnoza.
We wspomnieniach byłych pacjentek odnalezionych przez dziennikarzy „Daily Mail" długie miesiące, a w kilku wypadkach nawet lata spędzone pod „opieką" Sarganta, jawią się jak koszmar. Kobiety wspominają, że były traktowane przedmiotowo, „jak świnki morskie". W stanie hipnotycznego uśpienia, ale świadome tygodniami przebywały w ciemnych pokojach, skąd po wybudzeniu zabierano je jedynie na pseudozabiegi albo w celach higienicznych.
Po kilku latach pojawiły się wątpliwości co do zasadności terapii, która rzadko dawała jakiekolwiek rezultaty. Tym bardziej, że naruszano prawa obywatelskie pacjentek i ich rodzin nie pytając o zgodę na eksperymenty medyczne i nie informując o stosowanych metodach. Mimo to dr Sargant kontynuował działalność.
Korzystał podobno z dyskretnej ochrony CIA. Amerykanie byli zainteresowani metodami „prania mózgu" bowiem efektem ubocznym eksperymentów głodnego sławy psychiatry był częściowy zanik pamięci, na który skarżyły się jego pacjentki. Nie ma oficjalnego potwierdzenia jego udziału w tajnym programie badań psychiatryczny CIA pod nazwą „MKUltra", jednak często podróżował do Ameryki, raz został nawet przyjęty w Białym Domu.