Zyski z nielegalnych transakcji w większości omijają polski system bankowy, gotówka jest w reklamówkach wywożona z Polski – wynika z analizy kontroli skarbowej o firmach należących do Azjatów.
O tym, że proceder ma miejsce, świadczą ustalenia ABW i Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, które rozpracowały grupę Wietnamczyków z centrum w Wólce Kosowskiej, i Polaka, który organizował nielegalny wywóz pieniędzy do Azji. „Rzeczpospolita" poznała akt oskarżenia w sprawie, która stała się impulsem dla służb do kontroli nad azjatyckimi firmami.
Na trop afery wpadli przypadkiem pogranicznicy. W 2010 r. poszli do Wólki Kosowskiej szukać narkotyków, a znaleźli miliony w gotówce, do których nikt się nie przyznawał. W grę wchodziły takie kwoty, że sprawę przejęła ABW.
Co ustaliła? Część towarów, np. odzież i elektronikę, sprowadzano do krajów UE, w tym do Polski, na fałszywych papierach. Później sprzedawano je poza ewidencją. Azjatyccy handlarze przekazywali dużą część zysków w gotówce do czegoś, co pracownicy przesłuchani w Wólce nazwali parabankiem. To właśnie stąd wzięły się pieniądze, jakie nakryli pogranicznicy.
Z Polski gotówkę wywożono nielegalnie do Chin i Wietnamu. Nad przemytem czuwał Arkadiusz R., Polak mający firmę w Wólce. Pieniądze zbierał od Wietnamczyków i znajdował kurierów. Na Litwę wieźli je w torbach litewscy kierowcy rejsowych autobusów, stąd trafiały na Łotwę na konta pewnej firmy z Rygi. Ta przelewała je do Azji. Przez półtora roku (od stycznia 2010 r. do sierpnia 2011 r.) z Polski wywieziono 190 mln dolarów i 70 mln euro – ustalili śledczy.