– Po raz pierwszy od siedmiu lat nie przyjadę do Łodzi na groby bliskich, bo z pracą w Holandii jest bardzo ciężko i może nie miałbym po co wracać – mówi 30-letni Roman Madejski, który jest kelnerem w Zoetermeer. Firmę H. Skrzydlewska znalazł w Internecie – zlecił jej położenie na rodzinnym grobie chryzantem i zapalenie dwóch zniczy. – Kładliśmy na cmentarzu wiązanki zamówione nawet na Wyspach Owczych – opowiada Witold Skrzydlewski, syn właścicielki firmy.
Emigrantów rozumie Alojzy Orszulik, biskup senior z Łowicza: – Zwykle ciężko pracują i nie mogą przyjechać na groby, ale ważne, że pamiętają. – Jeśli odbywa się to zgodnie z prawem i zasadami współżycia społecznego, to szczęść Boże – wtóruje mu ks. Andrzej Dąbrowski, kanclerz archidiecezji łódzkiej.
Emigranci, którzy w ostatnich latach wyjechali do Anglii, Irlandii czy Włoch, całkowicie zmienili rynek usług tego rodzaju. Wcześniej znajdował się we władaniu tzw. szarej strefy. Pod cmentarzami kręciły się osoby, które za umówioną sumę opiekowały się mogiłami.
– W 2002 r. jako pierwsi w kraju zaproponowaliśmy usługi za pośrednictwem Internetu. Klienci z zagranicy pamiętają o polskich zwyczajach i zamawiają przede wszystkim chryzantemy – mówi Aneta Kowalska z Poczty Kwiatowej Interflora. – Kompleksowa usługa uprzątnięcia grobu kosztuje 69 zł.
Robert Długopolski, właściciel firmy www.zadbajogrob.pl, zaproponował przed 1 listopada 50-proc. zniżki. Za umycie grobu, usunięcie starych kwiatów i zniczy, posprzątanie i zgrabienie terenu przyległego, postawienie trzech małych zniczy i udokumentowanie wykonanej usługi zdjęciem żąda 35 zł zamiast 70 zł (w przypadku rodzinnego grobowca – 50 zł zamiast 100 zł). – Dwa lata temu dostałem dwa zlecenia, w ubiegłym roku – 20, a w tym – już 50 – opowiada Długopolski.