Jak zadbać o grób przez Internet

Emigranci coraz częściej płacą za opiekę nad mogiłami bliskich. – Ważne, że pamiętają – uważa biskup Alojzy Orszulik

Publikacja: 30.10.2009 08:00

Porządki na warszawskich Powązkach

Porządki na warszawskich Powązkach

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

– Po raz pierwszy od siedmiu lat nie przyjadę do Łodzi na groby bliskich, bo z pracą w Holandii jest bardzo ciężko i może nie miałbym po co wracać – mówi 30-letni Roman Madejski, który jest kelnerem w Zoetermeer. Firmę H. Skrzydlewska znalazł w Internecie – zlecił jej położenie na rodzinnym grobie chryzantem i zapalenie dwóch zniczy. – Kładliśmy na cmentarzu wiązanki zamówione nawet na Wyspach Owczych – opowiada Witold Skrzydlewski, syn właścicielki firmy.

Emigrantów rozumie Alojzy Orszulik, biskup senior z Łowicza: – Zwykle ciężko pracują i nie mogą przyjechać na groby, ale ważne, że pamiętają. – Jeśli odbywa się to zgodnie z prawem i zasadami współżycia społecznego, to szczęść Boże – wtóruje mu ks. Andrzej Dąbrowski, kanclerz archidiecezji łódzkiej.

Emigranci, którzy w ostatnich latach wyjechali do Anglii, Irlandii czy Włoch, całkowicie zmienili rynek usług tego rodzaju. Wcześniej znajdował się we władaniu tzw. szarej strefy. Pod cmentarzami kręciły się osoby, które za umówioną sumę opiekowały się mogiłami.

– W 2002 r. jako pierwsi w kraju zaproponowaliśmy usługi za pośrednictwem Internetu. Klienci z zagranicy pamiętają o polskich zwyczajach i zamawiają przede wszystkim chryzantemy – mówi Aneta Kowalska z Poczty Kwiatowej Interflora. – Kompleksowa usługa uprzątnięcia grobu kosztuje 69 zł.

Robert Długopolski, właściciel firmy www.zadbajogrob.pl, zaproponował przed 1 listopada 50-proc. zniżki. Za umycie grobu, usunięcie starych kwiatów i zniczy, posprzątanie i zgrabienie terenu przyległego, postawienie trzech małych zniczy i udokumentowanie wykonanej usługi zdjęciem żąda 35 zł zamiast 70 zł (w przypadku rodzinnego grobowca – 50 zł zamiast 100 zł). – Dwa lata temu dostałem dwa zlecenia, w ubiegłym roku – 20, a w tym – już 50 – opowiada Długopolski.

Henryk Nowak, lubelski rencista, prowadzi działalność w tej branży od trzech lat. – Początkowo przedstawiałem swoją ofertę w kancelariach parafialnych, potem rozesłałem ją po konsulatach – opowiada. Podkreśla, że nie bierze każdego zlecenia. Stałych ma ok. 30 – z całego świata, m.in. Niemiec, Turcji czy Kanady. Opiekuje się grobami znanych lubelskich prawników i biznesmenów, a także nagrobkiem Ryszarda Wójcika, byłego sekretarza KW PZPR w Lublinie. – Ale jak widzę starszą kobiecinę, która nie daje już rady z uprzątnięciem grobu, choć bardzo by chciała, to nie odmówię – przyznaje.

Na brak klientów nie narzeka też Mariusz Domański, wiceprezes poznańskiej firmy Ogrodnik Pamięci. Przed 1 listopada ma już ok. 200 zleceń. – Lista chętnych jest już zamknięta – mówi.

Sprzątanie grobów zamawiają nie tylko emigranci. Popyt na takie usługi jest także w kraju. – Zdarza się, że nasi klienci nie mają czasu na dotarcie do Wrocławia z Warszawy, a nawet Wałbrzycha – dodaje Robert Długopolski.

– Ludzie się starzeją. Nie mają już tyle sił, by każdy grób w rodzinie uprzątnąć na czas – zaznacza Henryk Nowak.

– Groby przygotowane na 1 listopada stają się jak światełka na świątecznych choinkach, bo żyjemy w świecie komercyjnej kultury i cmentarz też się staje jej elementem – komentuje dr hab. Urszula Jarecka, psycholog społeczny i socjolog kultury z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. – Dla części emigrantów przesłanie kwiatów dziadkowi czy babci z innego zakątka Europy jest formą zagłuszenia sumienia. Inni robią to z potrzeby serca.

– Głębokie więzi rodzinne zastępowane są kontraktami, takimi samymi jak mycie okien – uważa konserwatysta prof. Jacek Bartyzel z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Cywilizacja zajęła nas sobą tak bardzo, że wykorzeniamy się ze swoich środowisk i stajemy na powrót koczownikami, którzy do przenoszenia się po świecie używają najnowszych zdobyczy techniki.

Dr Jarecka proponuje mniej komercyjny sposób dbania o groby. – Na portalach społecznościowych można znaleźć osoby, których rodziny spoczywają na tych samych cmentarzach. Zapewne chętnie uprzątną liście i zapalą znicz, oczekując w zamian, że ktoś inny zadba o groby ich bliskich, na które we Wszystkich Świętych nie mogą dotrzeć.

– Po raz pierwszy od siedmiu lat nie przyjadę do Łodzi na groby bliskich, bo z pracą w Holandii jest bardzo ciężko i może nie miałbym po co wracać – mówi 30-letni Roman Madejski, który jest kelnerem w Zoetermeer. Firmę H. Skrzydlewska znalazł w Internecie – zlecił jej położenie na rodzinnym grobie chryzantem i zapalenie dwóch zniczy. – Kładliśmy na cmentarzu wiązanki zamówione nawet na Wyspach Owczych – opowiada Witold Skrzydlewski, syn właścicielki firmy.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie