Rosyjskie media – portal Live News i telewizja NTV – poinformowały, że w Strzałkowie (Wielkopolska) nieznane osoby przytwierdziły do kamienia upamiętniającego zjednoczenie ziem polskich w 1918 r. tablicę z napisem po rosyjsku: „Tutaj spoczywa 8000 radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci w latach 1919 – 1921". W Strzałkowie w okresie wojny polsko-bolszewickiej znajdował się obóz jeniecki. W latach 1920 – 21 w polskiej niewoli przebywało 80 – 85 tys. Rosjan. Według polskich danych zmarło 16 – 17 tys., a według prof. Genadija Matwiejewa (współprzewodniczącego zajmującej się tą sprawą komisji polsko-rosyjskiej) 18 – 20 tys. Rosjanie umierali głównie na skutek epidemii tyfusu. W Strzałkowie – według polskich danych – zmarło ich ponad 4 tys.
Pomylili miejsca?
Tablica została przytwierdzona do obelisku, który upamiętnia 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Świadkowie mieli twierdzić, że wczoraj po południu w pobliżu zaparkowało auto, a wokół kręcili się jacyś mężczyźni. – Według nas została ona zamocowana w niedzielę po południu. O tablicy powiadomił nas wojewoda wielkopolski, około godz. 16. Kiedy przyjechaliśmy, materiał użyty do jej przytwierdzenia nie był jeszcze zaschnięty – opowiada Marlena Kukawka, rzeczniczka policji w Słupcy. Tablicę zdemontowano i zabezpieczono. - Wstępnie czyn zakwalifikowaliśmy jako wykroczenie. Niewykluczone jednak, że w trakcie śledztwa kwalifikacja ulegnie zmianie - zaznacza Kukawka. Wojewoda o sprawie dowiedział się z mediów. – Powiadomił konsula Federacji Rosyjskiej w Poznaniu.
Ten o tablicy nic nie wiedział. Zawiadomiliśmy więc policję – informuje Tomasz Stube, rzecznik wojewody. Ale sprawcy najprawdopodobniej pomylili obeliski. – Ten, do którego przytwierdzili tablicę, stoi w administracyjnych granicach Słupcy. Strzałkowski obóz znajdował się 2 kilometry dalej – tłumaczy Dariusz Grzywiński, wójt Strzałkowa. Pozostał po nim zabytkowy cmentarz. Spoczywa tam między innymi 7 tysięcy jeńców radzieckich z okresu wojny polsko-bolszewickiej. W centrum nekropolii stoi pomnik upamiętniający zmarłych. Teren jest ogrodzony, ale niestrzeżony i łatwo dostępny. Opiekuje się nim gmina Strzałkowo, korzystając m.in. z dotacji wojewody. Na pytanie o ewentualnych sprawców wójt Grzywiński rozkłada ręce. - Na pewno jednak incydent nie posłuży poprawie stosunków polsko-rosyjskich - mówi. Obóz w Strzałkowie to temat, którym żywo interesowali się Rosjanie. Zwykle przywoływali go, kiedy strona polska domagała się ukarania winnych zbrodni katyńskiej. - Niedawno z prośbą o wywiad na temat obozu zwrócili się do mnie dziennikarze rosyjskiej telewizji publicznej. Miał zostać przeprowadzony w ubiegłym tygodniu. Ostatecznie jednak przełożyliśmy rozmowę na najbliższy wtorek - wspomina wójt Grzywiński.
Reakcja na Smoleńsk?
Rosyjskie media spekulują, że umieszczenie napisu może być rosyjską reakcją na sprawę tablicy umieszczonej bez zgody tamtejszych władz na lotnisku w Smoleńsku przez część rodzin ofiar katastrofy. Polski napis na niej głosił, iż prezydent Lech Kaczyński i towarzyszące mu osoby zginęły, udając się na uroczystości do Katynia ku czci ofiar „sowieckiego ludobójstwa". W przeddzień uroczystości rocznicowych Rosjanie zdjęli tablicę i zastąpili ją dwujęzyczną, o lakonicznej treści, nieprzypominającej w ogóle Katynia. Moskiewskie MSZ wydało wtedy ostre oświadczenie: „Wyobraźmy sobie, jaka byłaby reakcja polskich władz w sytuacji samowolnego umieszczenia jakiegokolwiek znaku na istniejących już w Polsce miejscach pamięci". – To trochę wygląda tak, jakby teraz został zrealizowany scenariusz, wymyślony miesiąc temu przez pracowników rosyjskiego MSZ. Ale czyimi rękami? – pyta Nikita Pietrow, wiceszef organizacji Memoriał. – Trudno mi uwierzyć, by do Polski nagle spontanicznie przyjechała grupa rosyjskich patriotów z tablicą. - Nie wierzę w to, żeby moskiewskie władze stały za tą sprawą – mówi „Rz" komentator agencji RIA Nowosti Dymitr Babicz. – Natomiast istnieją u nas skrajne, nacjonalistyczne grupy, które mogłyby zrobić coś takiego.
W rozmowie z „Rz" Pietrow podkreśla, że twórcy tablicy nie tylko zawyżyli liczbę zmarłych w Strzałkowie, ale też dopuścili się nadużycia, określając polskie obozy jenieckie mianem „obozów śmierci". - Jeńcy umierali tam z powodu chorób i na pewno można mówić o jakiejś odpowiedzialności władz obozów za złe warunki, w których byli przetrzymywani, ale używanie w tym kontekście określenia „obozy śmierci" to czysta demagogia, bo przecież nikt nie podjął decyzji, że ci ludzie mają umrzeć – zaznacza. Pietrow zwraca też uwagę na fakt, że bardzo wielu tych jeńców z 1920 roku, którzy wrócili do ZSRR, zostało rozstrzelanych i zamordowanych w latach 30., na rozkaz Stalina, który kazał włączyć ich do tzw. „polskiej operacji" NKWD.