Czy antyklerykalizm może być w Polsce przepustką do sukcesu? Przykłady wielu karier politycznych i medialnych z ostatnich lat pokazują, że tak. Im bardziej zdecydowana krytyka, tym łatwiej się wyróżnić i zaistnieć w mediach. Krytyka Kościoła może być również sposobem na zarobienie bardzo dużych pieniędzy.
O tym, że walka z Kościołem czasami popłaca, pokazał przykład Janusza Palikota i jego Ruchu. Ugrupowanie założone przez byłego polityka PO na każdym kroku akcentuje krytyczny stosunek do księży i instytucji Kościoła. Był to również jeden z głównych motywów kampanii wyborczej tej partii, która nieoczekiwanie zdobyła ponad 10 proc. poparcia.
– Jesteśmy pierwszą partią w Polsce, która na serio krytykuje specjalną pozycję, jaką w polskim życiu publicznym zajmuje Kościół katolicki. Chcemy skończyć z jego przywilejami – mówi „Rz" poseł Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu Palikota. – Myślę, że wielu wyborcom się to bardzo podobało.
Dr Jacek Kloczkowski, politolog z Krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej, ocenia nawet, że antyklerykalizm jest tym, co spaja ugrupowanie Palikota. – W innych kwestiach, takich jak polityka gospodarcza czy społeczna, trudno znaleźć wspólny mianownik wśród polityków tej partii.
Prawdziwym symbolem Ruchu stał się poseł Roman Kotliński. Ten były ksiądz, właściciel i wydawca antyklerykalnego tygodnika „Fakty i Mity" startował w wyborach w Łodzi i dostał ponad 18 tys. głosów. – Ja uważam się za przyjaciela Pana Boga. Każdy, kto walczy z Kościołem katolickim w Polsce, z rozpasaniem duchowieństwa, jest humanistą, może tak o sobie myśleć – mówi „Rz" Kotliński i dodaje, że jego działalność antyklerykalna sprawiła, że stał się znany.