Socjalistyczne hasła równości społecznej nie trafiają już do młodego pokolenia coraz chętniej sięgającego i korzystającego ze zdobyczy kapitalizmu i wolnego rynku. Ich słabość wykorzystują lewaccy ekstremiści.
– Młoda lewica w Polsce jest znacznie słabsza niż jej odpowiednicy w krajach Europy Zachodniej – uważa politolog dr Jacek Kloczkowski. Dlaczego? – Próbują żywcem z Zachodu przenosić postulaty i rozwiązania, które do Polski nie pasują. A później się dziwią, że trudno przychodzi im zdobycie rządu dusz – mówi.
Młodzi już nie z partią
Przykładem lewicowej organizacji, która nie umie wykorzystać swego potencjału i dotrzeć do młodych, jest powstałe w 2005 r. stowarzyszenie Młodzi Socjaliści. Organizacja mająca struktury we wszystkich większych miastach Polski ma partyjną przeszłość: powstała po rozłamie w Federacji Młodych Unii Pracy. A jeszcze dwa lata temu aktywnie współpracowała z Polską Partią Socjalistyczną.
– Jestem przekonany, że istnienie i działalność Młodych Socjalistów, w sytuacji gdy partie deklarujące się jako lewicowe odchodzą dość daleko od ideałów lewicy, jest potrzebne – przekonuje Jan Świeczkowski, sekretarz krajowy MS ds. informacyjnych, prywatnie student filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim.
Młodzi socjaliści angażują się w akcje dotyczące legalizacji aborcji i in vitro oraz związków homoseksualnych, opowiadają się za zerwaniem konkordatu ze Stolicą Apostolską. Niedawno protestowali w Toruniu po usunięciu z centrum miasta tablicy upamiętniającej komunistycznego działacza Juliana Nowickiego, a wcześniej zorganizowali w Gdańsku pikietę przeciw likwidacji szkół i przedszkoli.
Akcje Młodych Socjalistów nie budzą większego zainteresowania młodych lewicowców. Powód: dawne partyjne związki organizacji oraz to, że większość czołowych działaczy MS wywodzi się ze środowisk inteligenckich, a nie z „ludu robotniczego" (wśród koordynatorów MS są m.in. dwie doktorantki socjologii, doktorant kulturoznawstwa, pracownicy naukowi i studenci).
– Mamy dwa typy organizacji i ruchów młodej lewicy. Jedne to lewicowcy noszący teczki za politykami. Tyle że oni z prawdziwą lewicą mają niewiele wspólnego. To klasyczna lewica kawiorowa. Drudzy to autentyczni lewicowcy, którym kwestie niesprawiedliwości leżą głęboko na sercu – mówi „Rz" Piotr Ikonowicz, były lider PPS, obecnie współpracujący z Ruchem Palikota.
Za najdynamiczniejsze Ikonowicz uznaje ruchy anarchistyczne, zwłaszcza środowisko tzw. squotersów. – Elba, Syrena, Przychodnia czy Rozbrat to dziś miejsca, wokół których gromadzą się autentyczni lewicowcy – wymienia Ikonowicz. – To są np. młodzi ludzie, którzy w Poznaniu blokowali próby eksmisji.
Nieobca im przemoc
Jedną z najbardziej aktywnych organizacji w tym środowisku jest powstały w 2004 r. anarchosyndykalistyczny, ogólnopolski związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza. – Naszym celem jest maksymalne zwiększenie udziału pracowników w zarządzaniu zakładami. Interesy pracowników i pracodawców są nie do pogodzenia – stwierdził niedawno w rozmowie z „Rz" Jarosław Urbański, sekretarz Komisji Krajowej Inicjatywy Pracowniczej.
Anarchosyndykaliści uważają np., że przedsiębiorstwa powinny być demokratycznie zarządzane przez wszystkich pracowników, a te, gdzie jest to niemożliwe, np. elektrownie atomowe, nie powinny istnieć.
Radykalne hasła sprawiają, że IP w porównaniu z innymi lewicowymi organizacjami rozwija się dość prężnie. W 2004 r. zakładało ją 16 osób, dziś jest ich ponad tysiąc w kilkudziesięciu zakładach pracy. Kim są? Część to radykalni anarchiści związani ze squotem Rozbrat – tak jest np. w Poznaniu, gdzie struktury Inicjatywy są najsilniejsze. Sporą grupę w IP stanowią też byli szeregowi działacze podziemia antykomunistycznego. Stąd Inicjatywa wyklucza współpracę z SLD i ludźmi komunistycznego reżimu.
IP nie odżegnuje się od przemocy. – Zastrzegamy sobie prawo do odpowiadania siłą na przemoc ze strony pracodawców. Wynajmują czasem firmy ochroniarskie, które brutalnie traktują strajkujących czy okupujących zakład pracowników. Bronimy się też przed policją, gdy próbuje rozpędzać demonstracje – tłumaczył Urbański.