Lewica: między kawiorem i komuną

Młodzi lewicowcy nie wiedzą, jak dotrzeć do rówieśników. A za ich plecami czają się komunizujący radykałowie

Publikacja: 30.04.2012 02:19

Młodzi Socjaliści (na zdjęciu na pochodzie pierwszomajowym w 2007 r.) angażują się w akcje dotyczące

Młodzi Socjaliści (na zdjęciu na pochodzie pierwszomajowym w 2007 r.) angażują się w akcje dotyczące legalizacji aborcji czy związków homoseksualnych, opowiadają się za zerwaniem konkordatu ze Stolicą Apostolską

Foto: reprter, Łukasz Ostalski Łukasz Ostalski

Socjalistyczne hasła równości społecznej nie trafiają już do młodego pokolenia coraz chętniej sięgającego i korzystającego ze zdobyczy kapitalizmu i wolnego rynku. Ich słabość wykorzystują lewaccy ekstremiści.

– Młoda lewica w Polsce jest znacznie słabsza niż jej odpowiednicy w krajach Europy Zachodniej – uważa politolog dr Jacek Kloczkowski. Dlaczego? – Próbują żywcem z Zachodu przenosić postulaty i rozwiązania, które do Polski nie pasują. A później się dziwią, że trudno przychodzi im zdobycie rządu dusz – mówi.

Młodzi już nie z partią

Przykładem lewicowej organizacji, która nie umie wykorzystać swego potencjału i dotrzeć do młodych, jest powstałe w 2005 r. stowarzyszenie Młodzi Socjaliści. Organizacja mająca struktury we wszystkich większych miastach Polski ma partyjną przeszłość: powstała po rozłamie w Federacji Młodych Unii Pracy. A jeszcze dwa lata temu aktywnie współpracowała z Polską Partią Socjalistyczną.

– Jestem przekonany, że istnienie i działalność Młodych Socjalistów, w sytuacji gdy partie deklarujące się jako lewicowe odchodzą dość daleko od ideałów lewicy, jest potrzebne – przekonuje Jan Świeczkowski, sekretarz krajowy MS ds. informacyjnych, prywatnie student filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim.

Młodzi socjaliści angażują się w akcje dotyczące legalizacji aborcji i in vitro oraz związków homoseksualnych, opowiadają się za zerwaniem konkordatu ze Stolicą Apostolską. Niedawno protestowali w Toruniu po usunięciu z centrum miasta tablicy upamiętniającej komunistycznego działacza Juliana Nowickiego, a wcześniej zorganizowali w Gdańsku pikietę przeciw likwidacji szkół i przedszkoli.

Akcje Młodych Socjalistów nie budzą większego zainteresowania młodych lewicowców. Powód: dawne partyjne związki organizacji oraz to, że większość czołowych działaczy MS wywodzi się ze środowisk inteligenckich, a nie z „ludu robotniczego" (wśród koordynatorów MS są m.in. dwie doktorantki socjologii, doktorant kulturoznawstwa, pracownicy naukowi i studenci).

– Mamy dwa typy organizacji i ruchów młodej lewicy. Jedne to lewicowcy noszący teczki za politykami. Tyle że oni z prawdziwą lewicą mają niewiele wspólnego. To klasyczna lewica kawiorowa. Drudzy to autentyczni lewicowcy, którym kwestie niesprawiedliwości leżą głęboko na sercu – mówi „Rz" Piotr Ikonowicz, były lider PPS, obecnie współpracujący z Ruchem Palikota.

Za najdynamiczniejsze Ikonowicz uznaje ruchy anarchistyczne, zwłaszcza środowisko tzw. squotersów. – Elba, Syrena, Przychodnia czy Rozbrat to dziś miejsca, wokół których gromadzą się autentyczni lewicowcy – wymienia Ikonowicz. – To są np. młodzi ludzie, którzy w Poznaniu blokowali próby eksmisji.

Nieobca im przemoc

Jedną z najbardziej aktywnych organizacji w tym środowisku jest powstały w 2004 r. anarchosyndykalistyczny, ogólnopolski związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza. – Naszym celem jest maksymalne zwiększenie udziału pracowników w zarządzaniu zakładami. Interesy pracowników i pracodawców są nie do pogodzenia – stwierdził niedawno w rozmowie z „Rz" Jarosław Urbański, sekretarz Komisji Krajowej Inicjatywy Pracowniczej.

Anarchosyndykaliści uważają np., że przedsiębiorstwa powinny być demokratycznie zarządzane przez wszystkich pracowników, a te, gdzie jest to niemożliwe, np. elektrownie atomowe, nie powinny istnieć.

Radykalne hasła sprawiają, że IP w porównaniu z innymi lewicowymi organizacjami rozwija się dość prężnie. W 2004 r. zakładało ją 16 osób, dziś jest ich ponad tysiąc w kilkudziesięciu zakładach pracy. Kim są? Część to radykalni anarchiści związani ze squotem Rozbrat – tak jest np. w Poznaniu, gdzie struktury Inicjatywy są najsilniejsze. Sporą grupę w IP stanowią też byli szeregowi działacze podziemia antykomunistycznego. Stąd Inicjatywa wyklucza współpracę z SLD i ludźmi komunistycznego reżimu.

IP nie odżegnuje się od przemocy. – Zastrzegamy sobie prawo do odpowiadania siłą na przemoc ze strony pracodawców. Wynajmują czasem firmy ochroniarskie, które brutalnie traktują strajkujących czy okupujących zakład pracowników. Bronimy się też przed policją, gdy próbuje rozpędzać demonstracje – tłumaczył Urbański.

Tęsknota za totalitaryzmem

O odwołaniu do przemocy coraz częściej słychać w powstających – na razie nielicznych – organizacjach odwołujących się do totalitaryzmu komunistycznego, zakładanych przez bardzo młodych ludzi. „Jesteśmy komunistami. Za swój nadrzędny cel polityczny stawiamy obalenie opartego na wyzysku systemu kapitalistycznego i wprowadzenie socjalizmu" – napisano na portalu „Władza Rad", którego jednym z redaktorów jest Michał Nowicki, syn wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej (Ruch Palikota).

Młody Nowicki to dziś w środowisku radykalnego lewactwa prawdziwy guru. Był założycielem organizacji i portalu Lewica Bez Cenzury, na którym wzywał m.in. do wieszania polskich żołnierzy uczestniczących w misjach w Afganistanie i Iraku, napaści na księży i przedsiębiorców oraz niszczenia miejsc upamiętniających żołnierzy Podziemia Niepodległościowego.

– Jedyne, co miał do powiedzenia, to to, że napisze na nowo historię, a burżuazję trzeba wyrżnąć. Mówił: „Poleje się krew, ale tego nie trzeba się bać" – opowiadał Dawid Jakubowski, były współpracownik Nowickiego.

Za znieważanie miejsc pamięci narodowej i wzywanie do ich niszczenia Nowicki został w sierpniu 2010 r. ukarany przez warszawski sąd grzywną. Postępowanie w sprawie propagowania totalitaryzmu warszawska prokuratura umorzyła z braku znamion czynu zabronionego.

Tymczasem Nowicki znalazł naśladowców. „Ostatecznym celem działalności jest doprowadzenie do zmian na bazie materialnego bytowania ludzi, które doprowadzą do zaistnienia komunizmu" – głosi w deklaracji ideowej organizacja Postępowa Młodzież Polski skupiająca głównie bardzo młodych ludzi.

Do komunistycznego totalitaryzmu nawiązuje też marginalna w Polsce Grupa Spartakusowska, członek International Communist League. „Dopiero komunizm może zapewnić trwały materialny rozkwit ludzkości, a zdobycze pracy i geniuszu ludzkiego przeznaczyć całkowicie dla dobra i szczęścia człowieka" – twierdzą z kolei działacze Komunistycznej Młodzieży Polski. KMP liczy kilkadziesiąt osób, głównie kilkunastoletnich.

– Organizacja nie musi być liczna. Musi być sprawna. Do przeprowadzenia rewolucji nie potrzeba tłumów. Nasz dzień nadejdzie – przekonuje „Rz" towarzysz Istvan (dane do wiadomości redakcji), działacz KMP, student, syn przedsiębiorcy.

– Każda pochwała totalitaryzmu jest niedopuszczalna. Uważam, że takie twory – bo trudno mówić o organizacjach w przypadku grup, których jedynym śladem istnienia jest strona internetowa – są dla lewicy bardzo szkodliwe – twierdzi Jan Świeczkowski z Młodych Socjalistów.

Quo vadis młoda lewico?

Zdaniem dr. Rafała Chwedoruka, politologa z UW, na tle podobnych organizacji w Europie Zachodniej czy Ameryce Łacińskiej polska młoda lewica wypada ubogo.

– Jest przede wszystkim zdecydowanie mniej liczna. Jest również bardzo zróżnicowana i podzielona. Do tego w Polsce istnieje bardzo słabe historyczne podłoże dla tego typu ruchów – wylicza Chwedoruk.

Na słabość organizacyjną młodej lewicy w Polsce zwraca również uwagę Piotr Ikonowicz. – Moja córka studiuje w Madrycie i oczywiście należy do różnych „czerwonych" organizacji – opowiada „Rz". – Tymczasem w Polsce ten ruch jest dużo bardziej spontaniczny. Co wcale nie znaczy, że gorszy – podkreśla Ikonowicz.

Zdaniem ekspertów „Rz" największą dynamikę rozwoju wśród organizacji lewicowych notują ruchy anarchistyczne.– To im najłatwiej przychodzi przyciąganie nowych sympatyków – ocenia Chwedoruk. – Najczęściej też słychać o ich działalności, np. w Warszawie o Ruchu Obrony Lokatorów.    —Adam Tycner

Socjalistyczne hasła równości społecznej nie trafiają już do młodego pokolenia coraz chętniej sięgającego i korzystającego ze zdobyczy kapitalizmu i wolnego rynku. Ich słabość wykorzystują lewaccy ekstremiści.

– Młoda lewica w Polsce jest znacznie słabsza niż jej odpowiednicy w krajach Europy Zachodniej – uważa politolog dr Jacek Kloczkowski. Dlaczego? – Próbują żywcem z Zachodu przenosić postulaty i rozwiązania, które do Polski nie pasują. A później się dziwią, że trudno przychodzi im zdobycie rządu dusz – mówi.

Młodzi już nie z partią

Przykładem lewicowej organizacji, która nie umie wykorzystać swego potencjału i dotrzeć do młodych, jest powstałe w 2005 r. stowarzyszenie Młodzi Socjaliści. Organizacja mająca struktury we wszystkich większych miastach Polski ma partyjną przeszłość: powstała po rozłamie w Federacji Młodych Unii Pracy. A jeszcze dwa lata temu aktywnie współpracowała z Polską Partią Socjalistyczną.

– Jestem przekonany, że istnienie i działalność Młodych Socjalistów, w sytuacji gdy partie deklarujące się jako lewicowe odchodzą dość daleko od ideałów lewicy, jest potrzebne – przekonuje Jan Świeczkowski, sekretarz krajowy MS ds. informacyjnych, prywatnie student filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim.

Młodzi socjaliści angażują się w akcje dotyczące legalizacji aborcji i in vitro oraz związków homoseksualnych, opowiadają się za zerwaniem konkordatu ze Stolicą Apostolską. Niedawno protestowali w Toruniu po usunięciu z centrum miasta tablicy upamiętniającej komunistycznego działacza Juliana Nowickiego, a wcześniej zorganizowali w Gdańsku pikietę przeciw likwidacji szkół i przedszkoli.

Akcje Młodych Socjalistów nie budzą większego zainteresowania młodych lewicowców. Powód: dawne partyjne związki organizacji oraz to, że większość czołowych działaczy MS wywodzi się ze środowisk inteligenckich, a nie z „ludu robotniczego" (wśród koordynatorów MS są m.in. dwie doktorantki socjologii, doktorant kulturoznawstwa, pracownicy naukowi i studenci).

– Mamy dwa typy organizacji i ruchów młodej lewicy. Jedne to lewicowcy noszący teczki za politykami. Tyle że oni z prawdziwą lewicą mają niewiele wspólnego. To klasyczna lewica kawiorowa. Drudzy to autentyczni lewicowcy, którym kwestie niesprawiedliwości leżą głęboko na sercu – mówi „Rz" Piotr Ikonowicz, były lider PPS, obecnie współpracujący z Ruchem Palikota.

Za najdynamiczniejsze Ikonowicz uznaje ruchy anarchistyczne, zwłaszcza środowisko tzw. squotersów. – Elba, Syrena, Przychodnia czy Rozbrat to dziś miejsca, wokół których gromadzą się autentyczni lewicowcy – wymienia Ikonowicz. – To są np. młodzi ludzie, którzy w Poznaniu blokowali próby eksmisji.

Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie