Od listopada zasiłki rodzinne pójdą lekko w górę. Najniższy ma wzrosnąć z 68 do 77 zł, kolejny z 91 do 106 zł, a najwyższy z 98 do 115 zł. Wczoraj podwyżki te zaakceptował Komitet Stały Rady Ministrów. Problem jednak w tym, że resort finansów nie chce się zgodzić na podwyżkę progu dochodowego uprawniającego do tego świadczenia. A to oznacza, że mało kto będzie do pomocy uprawniony.
Dziś na taką pomoc mogą liczyć tylko te rodziny, w których dochód na osobę wynosi poniżej 504 zł, a w przypadku dziecka niepełnosprawnego rośnie do 584 zł. Progi te nie były podwyższane przez ostatnie osiem lat. Spowodowało to, że liczba dzieci uprawnionych do tego świadczenia skurczyła się z 5,5 mln osób w 2004 r. do 2,8 mln w 2011 r. – Prawa do takiego zasiłku straciły np. pracujące matki, które samotnie wychowują dzieci. Bo nawet jeśli zarabiają minimalną pensję, to i tak dochód na osobę jest wyższy, niż wymaga ustawa – mówi Renata Iwaniec, samotna matka walcząca o przywrócenie funduszu alimentacyjnego.
Teraz resort pracy chce podnieść ten próg o 70 zł. – Podwyżka progu dochodowego jest konieczna. Co prawda wzrost ten nie będzie zbyt duży, ale na pewno dzięki podwyższeniu tego kryterium kilka rodzin dostanie zasiłki. Dla nich to naprawdę dużo – mówi Edyta Zaleszczak-Dyks z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdańsku.
Na podwyżkę progu dochodowego nie chce się jednak zgodzić minister finansów. Wczoraj podczas posiedzenia Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Rostowski walczył, by proponowaną zmianę podzielić na części. Według niego pierwsza podwyżka progu – o 35 zł – miałaby mieć miejsce w listopadzie. Kolejna – w identycznej wysokości – dwa lata później.
Ta propozycja ministra Rostowskiego nie przeszła jednak przez Komitet Stały RM. Ostatecznie minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz jest skłonny zgodzić się na podwyżkę „w dwóch krokach", pod warunkiem że ten drugi etap będzie miał miejsce w przyszłym roku.