66-letnia Tatiana Szpakiewicz i 60-letni Wojciech Zub, właściciele hodowli koni i gospodarstwa na Mazurach, na starość zostaną bez dachu nad głową. Wszystko przez kuriozalną pomyłkę sądu. Urzędnicy się nie kwapią, by sprawę wyprostować.
- Ufam ludziom, nigdy nikomu nic złego nie zrobiłam, starałam się pomagać, a teraz grozi mi, że na starość zamkną mnie w jakimś ośrodku dla bezdomnych - skarży się w rozmowie z „Rz" pani Szpakiewicz. Sprawie przyjrzeli się dziennikarze „Rz" i programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat.
Chcieli tylko pomocy
Warte 4 mln zł gospodarstwo w niewielkiej wsi Leszcz w województwie warmińsko-mazurskim było oczkiem w głowie Tatiany Szpakiewicz i Wojciecha Zuba. Ona zajmowała się hodowlą koni, owiec i psów, on prowadził szkółkę jeździecką. Problemy zaczęły się pod koniec lat 90., gdy u pana Wojciecha zdiagnozowano czerniaka. Wtedy postanowili podpisać ze znajomą rodziną F. umowę. Gwarantowała dotychczasowym właścicielom prawo mieszkania w gospodarstwie, ale w zamian za pomoc i remont (zabudowa gospodarcza pochodzi z 1820 r.) rodzina F. miała stać się jego właścicielem. W ten sposób warta 4 mln zł posiadłość przeszła na własność Anny i Mariana F. oraz ich córki Kingi F.
Zapowiadane remonty ograniczyły się do drobnych napraw. Dotychczasowi właściciele wystąpili więc do sądu z pozwem. I tu zaczynają się schody.
Sąd Okręgowy w Elblągu w 2004 r. uznał rację Szpakiewicz i Zuba, ale w uzasadnieniu popełnił błąd. W dokumencie, do którego dotarła „Rz", zamienił ich prawo dożywotniego mieszkania na terenie posiadłości na rentę.
- Błąd, który sąd popełnił, był rzeczywiście błędem sądu, ale pełnomocnik powinien wychwycić go i złożyć apelację. Skoro apelacji nie złożył, to ten wyrok uprawomocnił się w tym zakresie - powiedział dziennikarzom Polsatu sędzia Roman Kowalkowski z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Słowo się rzekło...
A rodzina F. błąd sądu postanowiła natychmiast wykorzystać. - Najpierw napisali do nas, żebyśmy opuścili to gospodarstwo, a później zażądali od nas 2,5 tys. zł miesięcznie za korzystanie z tego gospodarstwa - opowiada Wojciech Zub.