Jest ich co najmniej kilku. Codziennie pojawiają się w hali odlotów Okęcia. W możliwie porządnych ubraniach, ciągną za sobą walizki. Przechadzają się po terminalu, przyglądają tablicy z godzinami odlotów, podróżnych oczekujących na lot pytają, gdzie lecą. Chwilę później proszą o pieniądze. To żebracy z lotniska Chopina.
Coraz więcej niby podróżnych
– W ubiegłym tygodniu trzykrotnie leciałem z Okęcia. Najpierw wieczornym rejsem do Agadiru, kilka dni później porannym do Hanoweru i jeszcze do Paryża. Za każdym razem spotykałem tych samych żebrzących – opowiada pan Andrzej. – Jednego poczęstowałem papierosem, innemu dałem kilka złotych. A przy okazji spytałem, czemu tak chodzą po Okęciu z walizkami. Odpowiedzieli, że dzięki temu nie przyczepia się ochrona – dodaje.
Na lotnisku Chopina przyznają, że po wejściu w życie nowych przepisów porządkowych zabraniających w portach lotniczych m.in. zbiórek publicznych (obowiązują od 2 października na mocy rozporządzenia ministra transportu), żebracy wpadli na sposób, jak nie rzucać się w oczy i wciąż wyłudzać pieniądze.
– Sam widziałem żebraków udających podróżnych. Faktycznie, spacerują z walizkami – mówi „Rz" Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy lotniska Chopina. – Teraz, kiedy robi się coraz zimniej, takich osób w porcie pojawia się więcej.
Policjanci z lotniskowego komisariatu informują, że w okolicach portu stale kręci się kilku bezdomnych.