Kołyska od stolarza spod Łodzi czy dzwoneczek od księdza ze Szczyrku zostały już wysłane do Wielkiej Brytanii. Natomiast wałbrzyska fabryka porcelany pracuje jeszcze nad pamiątkową szkatułką dla małego księcia. Ma być gotowa za miesiąc.
Dla małego księcia George'a Alexandra Louisa, syna księcia Williama i Kate Middleton, prezenty śle cały świat. Prezydent Izarela Szymon Peres wysłał mu ubranka, a premier Australii Gillard własnoręcznie uszytego kangurka. Polacy też nie chcą być gorsi.
Na początku lipca, jeszcze przed narodzinami księcia, do Clarence House, siedziby księcia Williama i jego żony, Dariusz Bergier, stolarz z Tuszyna pod Łodzią, specjalista od mebli historycznych, wysłał kołyskę zrobioną przez jego pracownię. – Sześć lat temu na targach w Birmingham zdobyłem medal za replikę renesansowej szkatuły. Liczyłem, że dzięki temu zacznę pracować dla Windsorów – opowiada. I taka propozycja pojawiła się w 2011 roku. Wówczas irlandzka firma projektowa zamówiła u niego wykonanie kilku mebli, m.in. dwóch konsoli w stylu orientalnym i stołu recepcyjnego. Okazało się, że to na ślub Kate i Williama. – Zamawiane były do hotelu, w którym mieszkali goście Kate – wspomina stolarz. O tych meblach reportaż nakręciła telewizja Polonia. Na zakończenie programu dziennikarka dodała, że może kiedyś z jego pracowni wyjdzie kołyska dla dziecka książęcej pary.
– Zamówienie nie zostało co prawda złożone, ale już wtedy pomysł bardzo mi się spodobał. Więc kiedy dowiedziałem się, że księżna Kate spodziewa się dziecka, zdecydowałem, że zrobię kołyskę – mówi pan Dariusz.
Długo myślał nad kształtem mebla. W końcu uznał, że będzie to „katedra w dojrzałym angielskim gotyku". Mebel wykonano z dębowego drewna, w kolorze ecru. Dokupiono do niego niebieski materacyk. – Wiedzieliśmy, że to będzie chłopiec – chwali się stolarz.