Podczas ostatniej sesji Rada Warszawy zdecydowała, że w referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy, które ma się odbyć 13 października nie będzie komisji wyborczych w tzw. obwodach zamkniętych. Chodzi o szpitale, domy opieki, areszty itp.
Opozycja odebrała to jako działania Platformy Obywatelskiej na obniżenie frekwencji.
Dziś na tę decyzję radnych skargę do komisarza wyborczego składa Warszawska Wspólnota Samorządowa, organizator referendum. – Właśnie ją zanoszę. Chcemy, aby te komisje jednak powstały. Frekwencja w zamkniętych obwodach zawsze jest bardzo wysoka – tłumaczy Marek Makuch, pełnomocnik referendalny WWS.
Jak usłyszeliśmy w biurze komisarza wyborczego w Warszawie na razie skarga do nich jeszcze nie trafiła. A i tak może okazać się bezzasadna. – Przepisy o referendum mówią, że komisje powołuje się w stałych obwodach, a szpitale, domy studenckie czy areszty to są obwody odrębne – usłyszeliśmy od pracowników biura komisarza.
Podczas ostatnich wyborów głosy w obwodach zamkniętych oddało ok. 3 tys. wyborców. Jak tłumaczy Jarosław Jóźwiak, warszawski urzędnik wyborczy, podczas ostatnich wyborów samorządowych było 38 obwodów zamkniętych w tym 23 w szpitalach, 9 w domach pomocy oraz sześć w aresztach i zakładach karnych. – Osoby, które tam przebywają będą mogły głosować. Mieszkańcy domów opieki w najbliższych stałych obwodach ich miejsca pobytu, a pacjenci szpitali w swoich miejscach zamieszkania. – W tych referendum nie można brać zaświadczenia o prawie do głosowania, można tylko wpisać się do innego rejestru wyborców - dodaje.