Od kilku miesięcy trwa w Polsce dyskusja na temat finansowania przez państwo Kościoła katolickiego. Debatę napędza spór o likwidację Funduszu Kościelnego i zastąpienie go w przyszłości dobrowolnym odpisem podatkowym.
Tu i ówdzie pojawiają się głosy, że Kościół jest wystarczająco bogaty i nie ma potrzeby, by otrzymywał z budżetu państwa większe niż dziś dotacje.
8–10 proc. podatku dochodowego to wysokość podatku, który na rzecz Kościoła odprowadzają Niemcy – niezależnie od tego, czy chodzą na nabożeństwa
Kłopot w tym, że państwo wcale ich dziś nie wypłaca. Kościół, owszem, otrzymuje od państwa pomoc finansową, ale najczęściej w formie sporadycznego wsparcia, np. dla organizowanych przez instytucje w kościele imprez kulturalnych czy remontów zabytków.
Zasadniczo Kościół w Polsce utrzymuje się z ofiar od wiernych. Zupełnie inaczej wygląda to w innych krajach europejskich, gdzie np. z budżetu państwa wypłaca się duchownym comiesięczne pensje – tak jest na Słowacji i w Czechach, księża są tam po prostu urzędnikami państwowymi. Z kolei w Austrii każdy – niezależnie od tego, czy chodzi do kościoła, czy nie – obowiązkowo odprowadza na rzecz Kościoła podatek.