Z przyjętego we wtorek projektu ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy wykreślono obowiązek informowania przez administrację publiczną urzędów pracy o wolnych etatach. Z informacji „Rz" wynika, że przepisy te mają trafić „do oddzielnej regulacji". Ale na razie nie wiadomo, kto miałby nowy projekt przygotować.
Resort pracy argumentował, że wprowadzenie tego przepisu zwiększy przejrzystość przy zatrudnianiu w instytucjach publicznych. Miała to być także odpowiedź na zarzuty NIK, która latem informowała, że z 4,2 tys. urzędników zatrudnionych w kontrolowanych samorządach prawie połowę przyjęto poza konkursem.
Z informacji „Rz" wynika, że ministrowie zarzucili resortowi pracy, iż przepis nie był z nimi konsultowany, i dlatego nie mogą go poprzeć. Twierdzili, że dostali do konsultacji wyłącznie założenia do projektu, z których wynikało, że Centralna Baza Ofert Pracy będzie „zasysała" tylko te ogłoszenia, które zostały opublikowane w Biuletynie Służby Cywilnej. Ostatecznie w projekcie zdecydowano się na szerszą regulację.
Wprowadzenie obowiązku przesyłania informacji okazało się jednak niełatwe, bo wymaga wprowadzenia szeregu wyjątków. Miałyby one dotyczyć np. osób zatrudnianych w gabinetach politycznych, asystentów i doradców. Jednak różnorodność tych stanowisk spowodowała, że aby ten obowiązek wprowadzić, należałoby zmienić aż 17 ustaw. A to doprowadziłoby do wejścia ustawy reformującej urzędy pracy z co najmniej kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Aleksandra Kobylińska, ekspertka Instytutu Spraw Publicznych, jest decyzją rządu zdziwiona.