Reklama

Diaboliczny plan Donalda Tuska. Walczy z Viktorem Orbánem jego własnym instytutem

Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka, powołany podczas obiadu Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána, za rządów Donalda Tuska całkowicie zmienił swój charakter. Ogłosił otwarcie „nowego rozdziału” i służy wsparciu węgierskiej opozycji przeciw premierowi Orbánowi.

Publikacja: 10.08.2025 14:05

Diaboliczny plan Donalda Tuska. Walczy z Viktorem Orbánem jego własnym instytutem

Foto: PAP/Rafał Guz

W sobotę 18 czerwca, mimo zakazu wydanego przez rząd Viktora Orbána, ulicami Budapesztu przeszedł marsz równości. I to rekordowy, bo zdaniem organizatorów wzięło w nim udział nawet 200 tys. osób. „Budapeszt po raz kolejny przypomniał, że demokracja to wspólna odpowiedzialność i codzienna troska o lepszą przyszłość” – cieszył się w serwisach społecznościowych Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka. „W czasach, gdy prawa obywatelskie i demokratyczne normy są kwestionowane, każda taka inicjatywa pokazuje siłę społeczeństwa i gotowość do wspólnego działania ponad podziałami” – dodał.

Reklama
Reklama

Kilka dni później instytut opublikował „Apel Węgrów do narodu ukraińskiego”, internetową petycję podpisaną przez 52 tys. osób. „My, obywatele Węgier, sygnatariusze tego listu, w obliczu coraz bardziej haniebnej, antyukraińskiej propagandy rządu Orbána, wyrażamy naszą solidarność z narodem ukraińskim i oddajemy hołd żołnierzom armii ukraińskiej, którzy z heroiczną odwagą bronią swojej ojczyzny” – to jej pierwsze zdanie.

Takie treści w serwisach społecznościowych tej instytucji nie są przypadkowe. Rząd Donalda Tuska do walki z Viktorem Orbánem zaprzągł instytut, powstały z inspiracji właśnie węgierskiego premiera.

Pomysł powołania Instytutu Felczaka powstał podczas spotkania Jarosława Kaczyńskiego z Viktorem Orbánem w 2016 roku

Ta inspiracja miała konkretne miejsce i datę. 6 stycznia 2016 roku w pensjonacie Zielona Owieczka w Niedzicy (woj. małopolskie) prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Orbán zjedli wspólny obiad. Spotkanie miało miejsce niedługo po dojściu PiS do władzy, więc przykuło uwagę mediów, które podały nawet menu posiłku: krupnik, pstrąg i pączki.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

"Financial Times" o spotkaniu Orban-Kaczyński

Relacje między PiS a partią Orbána Fidesz były wówczas wyśmienite, zresztą pozostają takie po dziś, o czym może świadczyć azyl na Węgrzech dla poszukiwanego listem gończym byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Z nieoficjalnych przecieków wynikało, że w Nidzicy politycy rozmawiali m.in. o brexicie, ale też uzgodnili powstanie instytucji mającej działać na rzecz przyjaźni obu krajów. Ostatecznie stworzono dwie bliźniacze: na Węgrzech i w Polsce. Ta druga przyjęła nazwę Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka i została powołana w 2018 roku na mocy ustawy.

Za rządów PiS Instytut Felczaka prowadził portal z artykułami informującymi Węgrów o Polsce, w którym mogli oni poczytać m.in. wywiady z politykami PiS

Instytut Felczaka zasłynął głównie z programu stypendialnego, nauczania języka węgierskiego w Polsce oraz polskiego na Węgrzech, organizacji corocznego Uniwersytetu Letniego na zamku w podprzemyskim Krasiczynie, a także Wyszehradzkiej Akademii Letniej w Budapeszcie. Na tych imprezach brylowali dygnitarze Fideszu oraz PiS, w tym były minister infrastruktury Andrzej Adamczyk czy były marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Instytut wspierał też druk książek, np. o reformach „dobrej zmiany” lat 2015-2019 i współpracował z think tankiem Szazadvég, będącym przybudówką Fideszu. O tym, że instytut miał zbliżać nie tylko narody, ale też partie, może świadczyć nawet wybór patrona instytutu. Felczak był kurierem karpackim z czasów II wojny światowej, który miał natchnąć Orbána do założenia Fideszu.

Reklama
Reklama

Nawet za rządów PiS Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka był krytykowany za bizantyjski styl

Z powodu mocno upolitycznionej działalności instytut był krytykowany przez ówczesną opozycję, jednak na tym kontrowersje się nie kończą. W 2022 roku kontrolerzy z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która podobnie jak instytut podlegała wówczas Mateuszowi Morawieckiemu z PiS, zakwestionowali jego ekskluzywne wydatki, np. zakup porcelany z Ćmielowa czy dwóch wieszaków kutych, wykonanych na zamówienie. Twierdzili, że w latach 2020-2021 wypłacono pracownikom 194,6 tys. zł dodatków bez podstawy prawnej, w tym dyrektorowi i głównej księgowej.

Czytaj więcej

Bizancjum w instytucie powołanym przez Kaczyńskiego i Orbána. Długa lista zastrzeżeń

KPRM skrytykowała też najem siedziby instytutu, który po dziś dzień mieści się w prestiżowej neoklasycystycznej willi na warszawskim Mokotowie, wyposażonej nawet w taras na dachu. Ma ona powierzchnię 573 m2, choć – jak stwierdziła KPRM – poszukiwano nieruchomości dwukrotnie mniejszej.

55 tys. zł miesięcznie

wydawał w 2024 roku instytut na najem swojej okazałej siedziby

Te ostatnie zarzuty powtarza Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym „Wykonaniu w 2024 roku planu finansowego Instytutu Felczaka”, opracowanym w ramach corocznych kontroli budżetowych całego rządu. W dokumencie, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, izba wystawia instytutowi rzadko stosowaną ocenę negatywną, a głównym tego powodem jest właśnie najem willi przy ul. Goszczyńskiego. Izba pisze, że podczas prac nad powołaniem instytutu zakładano, iż będzie on wynajmował około 150 m kw. powierzchni biurowej za ok. 120 tys. zł rocznie. Tymczasem w 2024 roku koszty najmu wyniosły 655 tys. zł, czyli 484 tys. zł powyżej zakładanych. Z analizy NIK wynika, że zarzuty w tej sprawie można kierować raczej wobec poprzedniej, a nie obecnej ekipy rządzącej instytutem, bo okres obowiązywania zawartych w 2019 roku umów najmu ustalono na osiem lat, bez możliwości ich wcześniejszego rozwiązania.

Premier Donald Tusk chciał zlikwidować Instytut Felczaka. Szybko się z tego wycofał

Kontrowersji wokół instytutu było tak dużo, że po zmianie władzy ekipa Donalda Tuska postanowiła go zlikwidować. Jesienią ubiegłego roku w KPRM powstał projekt ustawy o zmianie ustawy o Radzie Ministrów oraz niektórych innych ustaw, a jednym z wielu elementów nowelizacji była właśnie likwidacja Instytutu Felczaka.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Donald Tusk skasuje instytut Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána

Jednak Tusk szybko zmienił zdanie, bo gdy w lutym projekt ustawy trafił w końcu do Sejmu, nie było już w nim przepisów likwidujących instytut. O tym, że zmieniło się podejście rządu do tej instytucji, świadczą też personalia. W kwietniu Tusk zakończył wielomiesięczny okres, gdy instytucją zarządzały osoby pełniące obowiązki dyrektora, i powołał na kierownika placówki samego ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Jakuba Wiśniewskiego.

Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej pod koniec czerwca ogłosił „nowy rozdział w swojej historii”

Skąd to nowe podejście? Rząd nigdy tego oficjalnie nie wyjaśnił. Jednak jak ustaliła „Rzeczpospolita”, wygląda na to, że instytucję powołaną z inspiracji Orbána uznano za przydatną do tego, by z nim walczyć.

Dowody? Instytut pod koniec czerwca ogłosił, że rozpoczyna się „nowy rozdział w historii Instytutu Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka”. „Wydarzenie zainaugurowała uroczysta kolacja” – poinformował instytut, precyzując, że wzięli w niej udział m.in. szef MSZ Radosław Sikorski oraz goście z Węgier. „Następnego dnia odbyła się konferencja z udziałem 30 uczestników”; „od teraz Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka będzie jeszcze mocniej skupiony na wspieraniu społeczeństwa obywatelskiego, promowaniu inicjatyw demokratycznych”.

Reklama
Reklama

Miesiąc wcześniej zachęcano do „zapoznania się z nową misją Instytutu Felczaka”. Wynika z niej, że głównym celem jest od teraz „wspieranie działań na rzecz podstawowych wolności człowieka”. Zaś w połowie lipca instytut ogłosił nowe konkursy stypendialne i na dofinansowania, na które chce przeznaczyć niemal 800 tys. zł. Z regulaminu konkursów wynika, że ich głównymi celami są: „promowanie korzyści z członkostwa Polski i Węgier w Unii Europejskiej”, „zapobieganie wpływom Rosji i wspieranie Ukrainy w procesie integracji ze strukturami euroatlantyckimi”, „przeciwdziałanie oligarchizacji gospodarki na Węgrzech i w Polsce”, „umacnianie niezależnych mediów” czy „wzmacnianie rządów prawa i przestrzeganie swobód demokratycznych”.

Nazwisko „Orbán” nigdzie nie pada. Jednak czytając warunki konkursów, można odnieść wrażenie, że zawarto w nich sprzeciwianie się temu wszystkiemu, co zarzuca się rządom węgierskiego premiera.

Czytaj więcej

Sondaż na Węgrzech: Viktor Orbán ma powody do niepokoju

Czy rzeczywiście instytut powołany z inspiracji Orbána ma teraz z nim walczyć? „Rzeczpospolita” spytała o to sam instytut, ale nie odpowiedział nam, tłumacząc to okresem urlopowym.

Na początku lipca jeden z internautów zarzucił instytutowi na Facebooku, że „w ostatnim czasie przeszedł on zauważalną i niepokojącą transformację”, a „medium, które jeszcze do niedawna przedstawiało się jako głos w debacie publicznej i źródło informacji dla Polaków i Węgrów, stopniowo przekształciło się w narzędzie propagandowe”. „Zachęcamy do zapoznania się z naszą misją” – odpowiedział instytut z oficjalnego profilu, wysyłając link do nowej wersji tego dokumentu.

W sobotę 18 czerwca, mimo zakazu wydanego przez rząd Viktora Orbána, ulicami Budapesztu przeszedł marsz równości. I to rekordowy, bo zdaniem organizatorów wzięło w nim udział nawet 200 tys. osób. „Budapeszt po raz kolejny przypomniał, że demokracja to wspólna odpowiedzialność i codzienna troska o lepszą przyszłość” – cieszył się w serwisach społecznościowych Instytut Współpracy Polsko–Węgierskiej im. Wacława Felczaka. „W czasach, gdy prawa obywatelskie i demokratyczne normy są kwestionowane, każda taka inicjatywa pokazuje siłę społeczeństwa i gotowość do wspólnego działania ponad podziałami” – dodał.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Azerbejdżan i Armenia podpisały porozumienie pokojowe w Białym Domu
Polityka
Spotkanie Trump - Putin. Ustalono datę i miejsce
Polityka
Czy dojdzie do spotkania Władimir Putin - Wołodymyr Zełenski? Donald Trump zabrał głos
Polityka
USA oferują 50 mln dolarów za pomoc w aresztowaniu prezydenta Wenezueli
Polityka
Rząd Niemiec chce oszczędzić na Ukraińcach
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama