„Rz" dotarła do statystyk Komendy Głównej Policji dotyczących samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Wynika z nich, że padł tragiczny rekord – ich liczba wzrosła o blisko połowę, do 6,1 tys. osób. To tak, jakby w ciągu roku wyludniło się małe miasteczko. Tylu samobójstw nie było nigdy w ciągu ostatniego ćwierć wieku.
Do desperackich kroków coraz częściej popychają ludzi przyczyny ekonomiczne, w tym brak pracy i stałych źródeł utrzymania. – Opowieści o tym, że kryzys w Polsce został zażegnany, są wyssane z palca. Tysiącom ludzi towarzyszy lęk przed przyszłością, utratą pracy, tym, że mogą znaleźć się pod mostem, stracić rodzinę i wszystko, czego w życiu się dorobili. To ma wpływ na ich decyzje – mówi Bogusław Prajsner, socjolog, były dyrektor PARPA.
Przez wiele lat liczba prób samobójczych nie przekroczyła pułapu 6 tys. rocznie (w najgorszych latach ćwierćwiecza było ich maksymalnie 5,9 tys., w tym 5,1 tys. zgonów).
Ubiegły rok był wyjątkowo tragiczny. Na życie targnęło się 8579 osób, czyli o blisko 2,8 tys. więcej niż rok wcześniej (w 2012 r. było ich 5791 ). Także więcej desperatów osiągnęło cel: z życiem rozstało się 6097 osób, czyli o prawie 2 tys. więcej niż w roku poprzednim ( w 2012 r. zabiło się 4177 osób).
– To rzeczywiście ogromny skok i wstrząsająco zadziwiający wynik. Zwłaszcza że nie wzrasta rozwarstwienie społeczne, które by spychało coraz większą grupę osób w wieku aktywności zawodowej na margines, a średnie dochody zaczęły rosnąć – przyznaje prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.