Wielki wysyp samobójców

Ponad 8,5 tys. osób próbowało w zeszłym roku odebrać sobie życie. To radykalny skok w porównaniu z 2012 r.

Aktualizacja: 24.02.2014 13:20 Publikacja: 24.02.2014 11:00

Mniej niż 20 proc. samobójców to kobiety

Mniej niż 20 proc. samobójców to kobiety

Foto: 123RF

„Rz" dotarła do statystyk Komendy Głównej Policji dotyczących samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Wynika z nich, że padł tragiczny rekord – ich liczba wzrosła o blisko połowę, do 6,1 tys. osób. To tak, jakby w ciągu roku wyludniło się małe miasteczko. Tylu samobójstw nie było nigdy w ciągu ostatniego ćwierć wieku.

Do desperackich kroków coraz częściej popychają ludzi przyczyny ekonomiczne, w tym brak pracy i stałych źródeł utrzymania. – Opowieści o tym, że kryzys w Polsce został zażegnany, są wyssane z palca. Tysiącom ludzi towarzyszy lęk przed przyszłością, utratą pracy, tym, że mogą znaleźć się pod mostem, stracić rodzinę i  wszystko, czego w życiu się dorobili. To ma wpływ na ich decyzje – mówi Bogusław Prajsner, socjolog, były dyrektor PARPA.

Przez wiele lat liczba prób samobójczych nie przekroczyła pułapu 6 tys. rocznie (w najgorszych latach ćwierćwiecza było ich maksymalnie  5,9 tys., w tym 5,1 tys. zgonów).

Ubiegły rok był wyjątkowo tragiczny. Na życie targnęło się 8579 osób, czyli o blisko 2,8 tys. więcej niż rok wcześniej  (w 2012 r. było ich 5791 ). Także więcej desperatów osiągnęło cel: z życiem rozstało się 6097 osób, czyli o prawie 2 tys. więcej niż w roku poprzednim ( w 2012 r. zabiło się 4177 osób).

– To rzeczywiście ogromny skok i wstrząsająco zadziwiający wynik.  Zwłaszcza że nie wzrasta rozwarstwienie społeczne, które by spychało coraz większą grupę osób w wieku aktywności zawodowej na margines, a średnie dochody zaczęły rosnąć – przyznaje prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.

Samobójcy to głównie mężczyźni (stanowią ponad 80 proc.). Desperaci kończą ze sobą zwykle w czterech ścianach, wieszają się, rzadziej np. trują. Najgorszy nie jest już poniedziałek, bo we wszystkie dni tygodnia liczba samobójstw jest podobna.

Najwięcej, bo ponad tysiąc zamachów samobójczych, było na Śląsku, a najmniej w woj. podlaskim. Co czwarte samobójstwo miało miejsce na wsi. W dalszej kolejności na taki krok decydowali się  mieszkańcy małych miast (od 20 do 50 tys. mieszkańców) i dużych, ponad półmilionowych metropolii (prym wśród tych ostatnich wiedzie Warszawa).

Co jest powodem tragicznych decyzji? Samobójcy często tajemnicę zabierają ze sobą – tylko co ósmy zostawił list pożegnalny. Często nawet rodzina nie wie, dlaczego ich bliscy odeszli z tego świata – w połowie przypadków policyjna statystyka podaje, że przyczyna jest nieustalona.

Tam, gdzie jest znana – obok nieporozumień rodzinnych i choroby psychicznej (w tym także np. depresji) lub przewlekłej – coraz więcej osób popełnia samobójstwo z powodu braku środków na życie lub nagłej utraty źródła utrzymania.

48 proc. osób więcej próbowało odebrać sobie życie w 2013 r. niż rok wcześniej

Co o tym świadczy? Jedna czwarta ubiegłorocznych samobójców to bezrobotni.  Szokujący sposób  wybrał 56-letni Andrzej F. z Kielc, który latem zeszłego roku podpalił się pod Kancelarią Premiera. Kilka dni później zmarł.  Był bez pracy, bo z  powodu schorzenia kręgosłupa ją stracił, nowej nie mógł znaleźć. Rodzina żyła z zasiłku.

Ze statystyk policji wynika, że wśród samobójców przybywa osób bez stałego źródła utrzymania. W 2011 r. było ich 672, rok później 731, a w zeszłym roku  o przeszło sto więcej. Przybywa desperatów będących na utrzymaniu innych: w 2011 r. było ich pół tysiąca, a w ubiegłym – niemal drugie tyle.

Co ósmy samobójca pracował fizycznie, wśród nich są też rolnicy, prowadzący własny biznes, a nawet kilkudziesięciu studentów.

Newralgiczny jest wiek po pięćdziesiątce. I tak prawie co piąty samobójca miał od 50 do 59 lat (najwięcej było osób  w wieku 55–59 lat). Drugi krytyczny przedział wiekowy dotyczył ludzi młodych – 25–39 lat. Rzadko z życiem rozstawali się emeryci.

– Dla pracodawców człowiek po  50.  jest za stary i nie chcą w niego inwestować. Chyba że jest ekspertem w skali światowej, zna cztery języki i obracał się między Paryżem a Tokio. Dla części ludzi, także wykształconych, rynek pracy jest wielką pułapką – mówi Bogusław Prajsner. – Jeśli ktoś np. pracował 20 lat jako nauczyciel, to co teraz? Pójdzie do kasy w supermarkecie? To rodzi frustracje i depresje – mówi Prajsner.

Ekspert uważa, że samobójstwa popełniają ludzie, którzy  wcześniej wcale nie byli na garnuszku opieki społecznej, ale tacy, którzy mieli pracę czy biznes, zbankrutowali i  pogrążyli się w ekonomicznym dołku.

Prof. Janusz Czapiński z kolei przyznaje: – Dla osób młodych, w wieku 35–40 lat, powodem odebrania sobie życia może być utrata perspektyw wynikająca z utraty pracy czy dochodów. Prof. Czapiński uważa, że do lawiny samobójstw mógł się przyczynić wzrost spożycia alkoholu. – Z moich badań wynika, że znacząco przybyło osób, które się przyznają do nadużywania alkoholu. A jeśli chodzi o skuteczne samobójstwa, to są dwa czynniki: zaburzenia psychiczne, w tym depresje, także sytuacyjne, jako odpowiedź na beznadziejną sytuację życiową,  i uzależnienia – zaznacza profesor.

Bogusław Prajsner zwraca uwagę, że w kryzysie zwykle rośnie spożycie alkoholu. – Alkohol  to niewątpliwie dodatkowy czynnik psychiczno-emocjonalny, który sprawia, że ludzie finalizują podjętą wcześniej decyzję. Ale nie on jest praprzyczyną samobójczego kroku – mówi Prajsner.

Dr Piotr Broda-Wysocki z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych ocenia, że samo bezrobocie czy ubóstwo nie wystarczy. – Powody samobójstw są skumulowane. Na brak pracy nakładają się niepowodzenia osobiste, skłonność do depresji, nieradzenie sobie z trudnościami – zaznacza.

Wstrząsające jest to, że przeszkodą dla samobójców nie są dzieci, które kiedyś były „argumentem" za życiem. Niemal tyle samo wśród desperatów było osób bezdzietnych, jak i posiadających jedno albo dwoje dzieci.

6097 osób odebrało sobie życie w ubiegłym roku. To niechlubny rekord ćwierćwiecza

Jan G., rolnik spod Jeleniej Góry, latem 2013 r. wsiadł w samochód, rozpędził się i zabił. Osierocił troje dzieci. W liście pożegnalnym wyjawił powód: skarbówka kazała mu płacić 700 tys. zł podatku od ziemi, jaką kupił na cele rolnicze, bo uznała, że chce nią  handlować.

Policja zwraca uwagę, że przez lata liczba samobójstw zwykle była podobna do liczby ofiar wypadków drogowych. Obecnie, dzięki m.in. policyjnym działaniom, wypadki wyraźnie zmalały.

– Niestety, możliwości wpływania policji na liczbę samobójstw są ograniczone – mówi Grażyna Puchalska z KG Policji. – Zawsze badamy, czy próba samobójcza nie była wynikiem namowy ze strony innych osób lub czy samobójcy nikt nie udzielał w tym pomocy. Tylko w nielicznych przypadkach tak jest. W ubiegłym roku stwierdzono 15 takich przestępstw – zaznacza Puchalska.

„Rz" dotarła do statystyk Komendy Głównej Policji dotyczących samobójstw w Polsce w ubiegłym roku. Wynika z nich, że padł tragiczny rekord – ich liczba wzrosła o blisko połowę, do 6,1 tys. osób. To tak, jakby w ciągu roku wyludniło się małe miasteczko. Tylu samobójstw nie było nigdy w ciągu ostatniego ćwierć wieku.

Do desperackich kroków coraz częściej popychają ludzi przyczyny ekonomiczne, w tym brak pracy i stałych źródeł utrzymania. – Opowieści o tym, że kryzys w Polsce został zażegnany, są wyssane z palca. Tysiącom ludzi towarzyszy lęk przed przyszłością, utratą pracy, tym, że mogą znaleźć się pod mostem, stracić rodzinę i  wszystko, czego w życiu się dorobili. To ma wpływ na ich decyzje – mówi Bogusław Prajsner, socjolog, były dyrektor PARPA.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni
Społeczeństwo
Taka pogoda czeka nas do świąt. Najnowsze prognozy IMGW
Społeczeństwo
IPN szuka ofiar niemieckiego obozu dziecięcego przy Przemysłowej w Łodzi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Społeczeństwo
Policja apeluje o pomoc. Zaginął profesor warszawskiej uczelni