Niedziela, 26 października, dzień po konwencji zjednoczeniowej Koalicji Obywatelskiej. Na dachu Centrum Nauki Kopernik trwa konferencja prasowa Donalda Tuska. Obok m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski. Opowiadają o nowym centrum satelitarnym. Dziennikarka pyta premiera, czy będzie kandydował na szefa nowej partii. – Będę kandydował i będę się ubiegał, nigdy nie można przesądzać, ale mówią, że mam szansę – odpowiada premier w swoim charakterystycznym ironicznym stylu, czemu towarzyszą typowe dla niego gestykulacja i lekki uśmiech.
Donald Tusk rzeczywiście ma w ostatnich tygodniach powody do zadowolenia. Jego personalne nominacje przy rekonstrukcji rządu – zwłaszcza powołanie Waldemara Żurka – są dobrze odbierane przez wyborców jego partii, udało mu się doprowadzić do symbolicznej konsolidacji KO, a sondaże – bardzo ważne dla Koalicji Obywatelskiej i jej szefa – są ostatnio łaskawe. Zwłaszcza badanie OGB pokazujące poparcie dla KO blisko 40 proc. i kolejne, w którym wspólna lista rządowa deklasuje PiS.
W KO można spotkać się nawet z określeniem, że jesienią partia i jej lider przejęli inicjatywę po morderczym dla ich morale czerwcu i lipcu. Teksty o tym, że „Tusk się kończy” zniknęły lub są coraz bardziej rytualne, a w ostatniej rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Jackiem Kędzierskim premier pokazał, z jaką energią chce rządzić przez kolejne dwa lata. Rozmówcy „Rzeczpospolitej” znający sytuację w KO, na pytanie o plany premiera, przekonują, że Tusk jako polityk o dużym doświadczeniu bardziej ma różne scenariusze i warianty niż jeden jasno sprecyzowany plan. Ale łączą te różne warianty pewne elementy wspólne.
Czytaj więcej
- Dzisiaj chciałem odnieść się do afery CPK, bo tak to w tej chwili wszyscy, i słusznie, nazywają...