Reklama

Sondaż: Koalicja rządząca chce znieść dwukadencyjność w samorządach wbrew własnym wyborcom

Większość ankietowanych w sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” chce, by wójtowie i włodarze miast nie mogli rządzić dłużej niż dwie kadencje. Najmocniej popierają to wyborcy rządzącej koalicji.

Publikacja: 29.10.2025 19:23

Jeśli ustawa o dwukadencyjności wójtów i szefów miast nie zostanie zmieniona, Rafał Trzaskowski (z l

Jeśli ustawa o dwukadencyjności wójtów i szefów miast nie zostanie zmieniona, Rafał Trzaskowski (z lewej) i Jacek Sutryk nie będą już mogli być prezydentami któregokolwiek z polskich miast

Foto: Shutterstock

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie są wyniki sondażu na temat dwukadencyjności w samorządach?
  • Dlaczego rządząca koalicja dąży do zniesienia dwukadencyjności, mimo sprzeciwu elektoratu?
  • Kiedy i dlaczego wprowadzono zasadę dwukadencyjności dla włodarzy samorządowych?
  • Jakie mogą być skutki zniesienia dwukadencyjności dla polskich samorządów?
  • Dlaczego PSL i Lewica popierają projekt zniesienia dwukadencyjności?
  • Jakie jest stanowisko innych partii politycznych w kwestii dwukadencyjności?

38,1 proc. – tyle ankietowanych uważa, że powinno się znieść dwukadencyjność, czyli ograniczenie sprawowania funkcji wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Za jej pozostawieniem jest nieco więcej, bo 46,6 proc. badanych – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” w dniach od 24 do 25 października na próbie 1071 ankietowanych. Oznacza to, że Polacy raczej krytycznie oceniają propozycję promowaną przez niemal całą koalicję rządową.

Reklama
Reklama

Zasadę dwukadencyjności w samorządach wprowadziło w 2018 r. rządzące wówczas PiS

Cała dyskusja zaczęła się w 2018 r., gdy rządzące wówczas Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło zasadę dwukadencyjności dla wójtów, burmistrzów i prezydentów, jednocześnie wydłużając kadencje samorządowe z czterech do pięciu lat. Twierdziło, że to sposób na walkę z patologiami, jakie łączą się z wieloletnim sprawowaniem władzy.

Foto: Paweł Krupecki

Przepisy zaczęły obowiązywać od pięcioipółletniej, wydłużonej o pół roku kadencji samorządowej z lat 2018–2024, co oznacza, że realny odsiew włodarzy lokalnych czeka nas dopiero w 2029 r. Jak duży? Z raportu Centrum Analiz i Badań Unii Metropolii Polskich wynika, że nie będą mogli ponownie kandydować wójtowie, burmistrzowie i prezydenci w 1519 ze wszystkich 2479 gmin w Polsce, czyli ok. 61 proc.

Reklama
Reklama

Zdaniem PSL byłoby to „samorządowe tsunami”, a wymiana doświadczonych włodarzy miałaby negatywny wpływ na funkcjonowanie samorządów. Dlatego na początku lipca ludowcy złożyli projekt ustawy likwidujący wprowadzoną przez PiS dwukadencyjność.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

I to, co początkowo wydawało się jedynie autorskim pomysłem PSL, nieoczekiwanie wyrosło na sztandarową propozycję niemal całej koalicji. – Gorąco namawiam wszystkich bez wyjątku, ze wszystkich partii. Odwołajcie tę niemądrą decyzję PiS-u i pozwólcie ludziom wybierać swoich gospodarzy – powiedział w niedzielę premier Donald Tusk. W rozmowie z Polsat News poparcie swojej partii dla projektu zadeklarował też współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Okazuje się jednak, że koalicja działa wbrew oczekiwaniom własnych wyborców. Z sondażu IBRiS wynika, że w elektoracie KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy aż 60 proc. ankietowanych opowiada się za zachowaniem dwukadencyjności, a za zniesieniem – 35 proc.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Hamlet po polsku – znieść dwukadencyjność czy nie?

Poseł PSL Michał Pyrzyk, który jest przedstawicielem wnioskodawców projektu, mówi, że wyniki sondażu „Rzeczpospolitej” nie są porażką dla ludowców, bo wcześniejsze badania były jeszcze mniej korzystne dla jego partii. – Widać więc, że argumenty, które przedstawialiśmy w toku prac nad ustawą, trafiają do coraz większej grupy odbiorców. Wciąż jest duża przestrzeń na dotarcie do nieprzekonanych, bo jak wynika z danych IBRiS, zdania nie ma 15,2 proc. ankietowanych – zauważa.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Dwukadencyjność samorządów: Kilka dni na zgłoszenie się na wysłuchanie publiczne

Problem w tym, że to nie pierwszy raz, gdy badania opinii publicznej wylewają kubeł zimnej wody na głowy polityków PSL. Np. w konsultacjach społecznych projektu ustawy, prowadzonych na stronie internetowej Sejmu, wzięło udział prawie 2,8 tys. osób, z czego trzy czwarte opowiedziało się przeciw zmianom proponowanym przez PSL.

Dlaczego więc koalicja idzie w kierunku odejścia od zasady dwukadencyjności? Z naszych oficjalnych i nieoficjalnych rozmów wynika, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista: chodzi o prostą kalkulację, kto może stracić, a kto zyskać na „tsunami w samorządach” planowanym na 2029 r.

Większość klubów, zajmując stanowisko w sprawie dwukadencyjności, kieruje się kalkulacją dotyczącą swoich szans w 2029 r.

Tego typu kalkulacją miało kierować się już PiS, wprowadzając dwukadencyjność. – Chodziło o to, żeby wyeliminować przede wszystkim tych prezydentów największych miast, którzy opowiadali się w tamtym czasie po stronie opozycji demokratycznej, jednak rozszerzono to na wszystkie samorządy, wylewając dziecko z kąpielą – ocenia poseł Pyrzyk.

Czytaj więcej

Wybory samorządowe 2024: PiS wygrywa w kraju, ale traci władzę w województwach

Jego zdaniem PSL, chcąc zniesienia dwukadencyjności, nie kieruje się podobną kalkulacją. – Świadczą o tym liczby. W około 2,5 tys. gmin w Polsce bezpartyjnych samorządowców jest niemal 2 tys., przynależność do PiS deklaruje 190 samorządowców, do PSL – 180, PO – 120, Lewicy – 20, a Polski 2050 – 5. Jest też jeden rodzynek z Konfederacji – wylicza poseł.

Reklama
Reklama
80 proc.

gmin w Polsce jest, według wyliczeń PSL, w rękach bezpartyjnych włodarzy

Jednak nieoficjalnie się mówi, że PSL gra głównie o utrzymanie swoich stanowisk, szczególnie że chodzi nie tylko o funkcje włodarzy gmin, ale też tysiące powiązanych z tym posad dla działaczy partyjnych.

O co z kolei gra Tusk? Tu kalkulacja ma być podobna. Już w marcu portal Oko.press pisał, że włodarze miast związani z KO będą wspierać Rafała Trzaskowskiego w jego kampanii prezydenckiej, ale jednocześnie domagają się konkretnej zmiany: zniesienia dwukadencyjności w samorządach.

W tym gronie najmniej jasne intencje ma Lewica. Poparcie Włodzimierza Czarzastego dla projektu PSL może zaskakiwać, bo jeszcze w 2024 r. przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska na antenie TVP Info mówiła, że „dwukadencyjność jest dobrą zmianą”. – Nie ma co betonować samorządów i blokować demokracji. Dwukadencyjność powinna zostać utrzymana, więc mamy tu diametralnie inne zdanie niż ludowcy – mówił też jeszcze kilka miesięcy temu rzecznik Lewicy Łukasz Michnik.

Skąd więc poparcie dla projektu? W mediach pojawiły się spekulacje, że politycy PSL i Lewicy dogadali się w sejmowych gabinetach. Pisała o tym m.in. Wirtualna Polska. W efekcie „dealu” Lewica miałaby poprzeć postulat o zniesieniu dwukadencyjności w zamian za opowiedzenie się przez PSL za projektem o statusie osoby najbliższej.

Reklama
Reklama

„Nie ma takiego dealu” – napisała w serwisie X minister w Kancelarii Premiera Katarzyna Kotula, zaś rzecznik Lewicy Łukasz Michnik mówi „Rzeczpospolitej”, że poparcie Lewicy dla projektu PSL nie jest przesądzone.

– W klubie podjęliśmy jedynie decyzję, że nie będziemy głosować za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu, lecz za skierowaniem go do pracy w komisji – mówi nam Łukasz Michnik. Jego zdaniem w klubie toczy się realna debata na ten temat. – Niektórzy twierdzą, że doświadczonych samorządowców jest niewielu i zauważają, że w całkiem dużym odsetku gmin wybory na wójta odbywają się bez kontrkandydatów. Inni, w tym ja, uznają odejście od dwukadencyjności za szkodliwe betonowanie samorządów. Ta debata znajdzie swój finał na forum klubu parlamentarnego w głosowaniu, które jeszcze przed nami – dodaje.

Jedynym klubem koalicyjnym, który jasno opowiada się za utrzymaniem propozycji wprowadzonej przez PiS, jest Polska 2050. „Nie zmieniamy zdania. Tak dla utrzymania dwukadencyjności w samorządach. Nie dla układów" – napisała partia kilka dni temu w mediach społecznościowych. Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że odnotowująca gwałtowny spadek poparcia Polska 2050 chce w ten sposób pozytywnie wyróżnić się na tle koalicji rządowej, szczególnie że nie ma wiele do stracenia w samorządach.

Reklama
Reklama

Jeśli uda się uchwalić projekt PSL o zniesieniu dwukadencyjności, zostanie zawetowany przez prezydenta Karola Nawrockiego

Za zachowaniem dwukadencyjności jest też opozycja, czyli Konfederacja i oczywiście PiS, więc gdyby dziś doszło do głosowania, projekt przepadłby w Sejmie z powodu stanowiska Polski 2050. Michał Pyrzyk mówi nam, że będzie starał się wpłynąć na stanowisko posłów tej partii. – W środę będę na wysłuchaniu publicznym w Sejmie. Osobiście porozmawiam z nimi na ten temat. Spodziewam się też rozmów na najwyższym szczeblu, szefostwa partii i szefostwa klubu – dodaje. Jego zdaniem jest jeszcze na to kilka tygodni, bo projekt trafi prawdopodobnie do prac w specjalnie powołanej podkomisji.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił też ultimatum. – Jeśli ta ustawa nie wejdzie w życie, zgłosimy zmianę w konstytucji i wprowadzenie dwukadencyjności dla posłów – zagroził.

Z naszych nieoficjalnych rozmów wynika, że wszystko może być tylko politycznym teatrem. – Widownią są w nim nie tyle wyborcy, co samorządowcy, do których poszczególne partie chcą skierować swoje przekazy. Powodem jest to, że nawet jeśli uda się uchwalić projekt, najprawdopodobniej zostanie on zawetowany przez prezydenta Karola Nawrockiego – mówi jeden z naszych rozmówców.

W podjęciu takiej decyzji miałoby pomóc prezydentowi nie tylko poparcie dla dwukadencyjności deklarowane przez PiS, ale też sondaże. Z najnowszego badania IBRiS wynika, że w elektoracie opozycji, czyli PiS, Konfederacji, Razem i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, zdania są podzielone. Za zniesieniem dwukadencyjności opowiada się 39 proc. ankietowanych, a za zachowaniem niemal taki sam odsetek – 40 proc.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie są wyniki sondażu na temat dwukadencyjności w samorządach?
  • Dlaczego rządząca koalicja dąży do zniesienia dwukadencyjności, mimo sprzeciwu elektoratu?
  • Kiedy i dlaczego wprowadzono zasadę dwukadencyjności dla włodarzy samorządowych?
  • Jakie mogą być skutki zniesienia dwukadencyjności dla polskich samorządów?
  • Dlaczego PSL i Lewica popierają projekt zniesienia dwukadencyjności?
  • Jakie jest stanowisko innych partii politycznych w kwestii dwukadencyjności?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

38,1 proc. – tyle ankietowanych uważa, że powinno się znieść dwukadencyjność, czyli ograniczenie sprawowania funkcji wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Za jej pozostawieniem jest nieco więcej, bo 46,6 proc. badanych – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” w dniach od 24 do 25 października na próbie 1071 ankietowanych. Oznacza to, że Polacy raczej krytycznie oceniają propozycję promowaną przez niemal całą koalicję rządową.

Zasadę dwukadencyjności w samorządach wprowadziło w 2018 r. rządzące wówczas PiS

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Polityka
Hotel poselski do remontu. Szymon Hołownia ogłosił „plan siedmioletni”
Polityka
PiS szacuje straty w sprawie działki pod CPK. „Ma teraz ograniczone pole manewru”
Polityka
Dobre wyniki Grzegorza Brauna korzystne dla KO? Prof. Wojciech Rafałowski: Donald Tusk się cieszy
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Polityka
Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie. Grzegorz Płaczek: Jest roztrzepany, popełnił błąd
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama