Życie weryfikuje rządową reformę. Legalne zatrudnienie okazuje się korzystne głównie dla babć niańczących wnuki.
Ustawa o opiece nad dziećmi w wieku do lat trzech weszła w życie w październiku 2011 r. i miała wyprowadzić opiekunki dzieci z szarej strefy. Rząd chwali się, że w ciągu dwóch lat przybyło ponad 9 tys. niań, które pracują legalnie, są ubezpieczone od choroby, a w przyszłości mogą liczyć na emeryturę.
Jak wyliczył dla „Rz" ZUS, jest ich dokładnie 9101 (dane z końca lutego). Ale z tej grupy tylko 54 opiekunki zarabiają powyżej 1,6 tys. zł brutto. Niemal 100 proc. oficjalnie wykonuje swoją pracę za pensję minimalną, przy której całość składek na ubezpieczenie społeczne (emerytalne, rentowe i wypadkowe) oraz zdrowotne opłaca im budżet państwa, a nie pracodawca, czyli rodzic.
Albo zatem niemal wszystkie opiekunki zarabiają grosze, więc i emeryturę będą mieć głodową, albo część wynagrodzenia dostają pod stołem.
Zatrudniająca legalnie opiekunkę pani Beata, mieszkanka podwarszawskiej miejscowości, zauważa, że ustawa służy głównie niepracującym babciom.