W poniedziałek zakończyła się tegoroczna waloryzacja emerytur i rent. Podwyżki, o 1,6 proc., otrzymało blisko 9,5 mln osób. Tabloidowy przekaz wskazywał, że to niewiele. Faktycznie wskaźnik waloryzacji w porównaniu z ubiegłymi latami był dość niski, ale było to skutkiem rekordowo niskiej inflacji. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę inne grupy społeczne, okazuje się, że emeryci są w Polsce traktowani wyjątkowo dobrze. Prawdziwymi pariasami naszej polityki społecznej są młodzi. Jak bardzo są dyskryminowani, najlepiej widać, gdy się prześledzi, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dziesięciu lat właśnie w sprawie emerytur i świadczeń dla rodzin z dziećmi. Dlaczego wzięliśmy pod uwagę tę datę? Bo od maja 2004 r. mamy nowy system wsparcia rodziców wychowujących potomstwo.
2,5 mln dzieci korzysta ze wsparcia państwa. Jeszcze dziesięć lat temu uprawnionych do tego było 5,4 mln dzieci
Jak wyliczył na naszą prośbę ZUS, od 2004 r. emerytury, bez kwotowej waloryzacji z 2012 r., wzrosły o 39,23 proc. Jeśli natomiast uwzględni się tę nietypową podwyżkę, urosły one o ok. 43 proc. W tym czasie, jak podał nam GUS, inflacja wyniosła 27,6 proc., a pensje wzrosły o 60,3 proc. Emerytów jest też, mimo że nie mieliśmy do czynienia z dramatycznym okresem starzenia się ludności, coraz więcej. ZUS w I kwartale 2004 r. wypłacał świadczenia 3,92 mln osób. Obecnie ich liczba sięga 5 mln.
Ciekawe jest też spojrzenie na to, co wydarzyło się w tym czasie, jeśli chodzi o siłę nabywczą ich świadczeń. Okazuje się, że nie tracą one w ogóle na wartości. W I kwartale 2004 r. średnia emerytura wynosiła 1275 zł i było to 58,5 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W styczniu tego roku średnie świadczenie to 1993 zł, co stanowi 58,4 proc. średniej pensji.
Co w tym czasie stało się w systemie wsparcia rodzin z dziećmi? Otóż kryterium dochodowe uprawniające do skorzystania z pomocy wzrosło zaledwie o 7 proc. Podwyżka została przeprowadzona jeden raz – w 2012 r. W efekcie z 5,4 mln dzieci korzystających ze świadczeń na starcie systemu w 2004 r., w 2012 roku (ostatnie dostępne dane) zostało ich zaledwie 2,5 mln. Ciekawe jest także spojrzenie, ile państwo przeznacza na tę pomoc. W 2004 roku była to kwota ?8,1 mld zł. W 2012 r. – 8,3 mld zł. Wydatki na ten cel są więc praktycznie zamrożone. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że nasza zamożność wzrosła w tym czasie o połowę, okaże się, jak bardzo relatywnie tracą rodziny. W 2004 r. transfery na ich rzecz stanowiły blisko 0,9 proc. PKB, w 2012 roku spadły do ?0,5 proc. PKB.