Reklama

Bez mandatu za spacer bez smyczy

Sejmowy Zespół Przyjaciół Zwierząt chce zniesienia mandatów dla właścicieli puszczających czworonogi luzem.

Publikacja: 15.07.2014 02:00

Bez mandatu za spacer bez smyczy

Foto: ROL

500 złotych – mandat w takiej wysokości w wielu miejscach Polski grozi właścicielowi wyprowadzającemu swojego psa na spacer. Wręczyć go może policjant lub funkcjonariusz straży miejskiej, gdy zwierzę jest wyprowadzane bez smyczy, a w niektórych przypadkach bez kagańca.

– Mandaty nakładane są niezgodnie z prawem – mówi poseł PO Paweł Suski. Jest szefem skupiającego 33 parlamentarzystów ponadpartyjnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, który w najbliższych dniach wyśle w tej sprawie pismo do komendanta głównego policji i wojewodów. Zespół chce doprowadzić do zmiany lokalnych przepisów, na podstawie których nakładane są grzywny.

Poseł Suski w 2011 roku zajmował się w Sejmie nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Wprowadzono do niej wtedy przepis regulujący, w jaki sposób należy wyprowadzać psa. – Zapisaliśmy, że zwierzę można spuścić ze smyczy w każdym miejscu pod warunkiem, że właściciel pełni nad nim kontrolę i jest oznakowane w sposób umożliwiający identyfikację posiadacza – wylicza Suski. – Funkcjonariusze mogą ukarać właściciela psa puszczonego luzem tylko wtedy, gdy te warunki nie są spełnione.

Problem w tym, że nowych przepisów często nie uwzględniają lokalne regulaminy utrzymania czystości i porządku obowiązujące np. w największych miastach w Polsce. W Gdańsku regulamin przewiduje, że „w miejscach publicznych na terenie miasta psa wyprowadza się na smyczy lub w kagańcu". Czworonoga można tam spuścić wyłącznie „w miejscach mało uczęszczanych" i to tylko pod warunkiem, że ma nałożony kaganiec. Niemal identyczne przepisy obowiązują w Poznaniu, we Wrocławiu, w Krakowie i w Warszawie.

Rzeczniczka stołecznej Straży Miejskiej Monika Niżniak mówi „Rz", że funkcjonariusze do przepisów regulaminu stosują się literalnie. – Za ich złamanie grozi mandat do 500 zł. Funkcjonariusze mogą też powołać się na kodeks wykroczeń, który nakazuje przestrzeganie „środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia" i wymierzyć grzywnę do 250 zł – wylicza. – Mandaty w takich sprawach zdarzają się jednak marginalnie.

Reklama
Reklama

Innego zdania jest poseł Suski. – Takich spraw są w kraju tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy. Grzywny wynoszą najczęściej 100 zł – mówi. Odsyła do forów internetowych właścicieli psów, na których często pojawia się temat mandatów nakładanych z powodu puszczanych luzem chorych bądź niewielkich czworonogów.

Zespół Przyjaciół Zwierząt chce, by komendant główny przeszkolił policjantów w zakresie precyzyjnego stosowania przepisów ustawy o ochronie zwierząt, a wojewodowie w trybie nadzoru doprowadzili do zmiany miejscowego prawa.

Prof. Piotr Winczorek zgadza się z argumentacją prawną sejmowego zespołu. – Ustawa jest aktem wyższego rzędu niż uchwały rad miasta, a te drugie nie powinny być z nią sprzeczne – wyjaśnia.

Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji mówi „Rz", że komendant „nad pismem się pochyli".

Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska obiecuje, że sprawę tę poruszy podczas posiedzenia miejskiej Komisji Ochrony Środowiska. – Uważam jednak, że władze miasta powinny mieć możliwość określenia miejsc, gdzie możliwe jest spuszczanie psów ze smyczy – przekonuje Malinowska-Grupińska. – Zezwolenie na to w każdym miejscu miasta mogłoby spowodować sprzeciw społeczny, bo nie każdy właściciel potrafi miarodajnie określić, jak zachowa się jego pies – argumentuje.

Paweł Suski odpowiada, że jego celem nie jest doprowadzenie do puszczania luzem agresywnych czworonogów, lecz jedynie uniemożliwienie karania właścicieli w przypadku, gdy w pełni kontrolują zachowanie pupila. – Obecnie mandatem można ukarać nawet posiadacza 15-letniego jamnika, który ledwo powłóczy nogami, i takie przypadki się zdarzają. Trzeba wziąć też po uwagę fakt, że coraz więcej właścicieli decyduje się na szkolenie czworonoga w ośrodku tresury, a takie zwierzę może zupełnie bezpiecznie poruszać się bez smyczy – dodaje.

Reklama
Reklama

Zaznacza, że zmiana lokalnych przepisów nie zwolniłaby właściciela z odpowiedzialności za zwierzę, bo wciąż obowiązywałby kodeks wykroczeń.

Prof. Winczorek uważa jednak, że najlepiej by było, gdyby sprzeczność gminnych uchwał z ustawą ocenił sąd. Jego zdaniem chaosu by nie było, gdyby w 2011 roku posłowie lepiej sprecyzowali przepis dotyczący czworonogów. – Pies psu nierówny. Ustawodawca powinien uszczegółowić, jakie psy należy trzymać na smyczy. Do takiego przepisu gminom byłoby łatwiej się stosować – tłumaczy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Sejm zagłosował nad odrzuceniem weta prezydenta do ustawy łańcuchowej. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama