Chile: Rośnie liczba ofiar zamieszek. Stan wyjątkowy w kolejnych miastach

Pięć osób zginęło w niedzielę w Chile w wyniku podpalenia zakładu odzieżowego w pobliżu stolicy kraju, Santiago, przez plądrujących go uczestników protestów - podaje AFP. Liczba ofiar trwających od piątku zamieszek wzrosła do siedmiu, a władze podjęły decyzję o objęciu kolejnych części kraju stanem wyjątkowym.

Aktualizacja: 21.10.2019 06:25 Publikacja: 21.10.2019 04:13

Chile: Rośnie liczba ofiar zamieszek. Stan wyjątkowy w kolejnych miastach

Foto: AFP

Policja i wojsko użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciwko demonstrantom w Santiago - relacjonuje AFP. Niedziela była trzecim dniem zamieszek przeciwko podwyżkom cen i nierównościom społecznym w Chile.

W niedzielę w Santiago praktycznie nie funkcjonował transport publiczny, sklepy zostały zamknięte, a wiele lotów z międzynarodowego lotniska znajdującego się w tym mieście odwołano.

Po spotkaniu sztabu kryzysowego, prezydent Chile Sebastian Pinera bronił swojej decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego i umieszczeniu wojska na ulicach po raz pierwszy od czasów dyktatury wojskowej Augusto Pinocheta (w latach 1974-1990).

- Demokracja ma nie tylko swoje prawa, ma też obowiązek bronić się wykorzystując instrumenty, które sama demokracja zapewnia, a rządy prawa muszą walczyć z tymi, którzy chcą je zniszczyć - mówił Pinera.

W niedzielę stan wyjątkowy został rozszerzony na kolejne części kraju - szef MSW Andres Chadwick poinformował, że stan wyjątkowy wprowadzono m.in. w Antofagaście i Valdivii oraz w innych miastach, takich jak Valparaiso, Temuco i Punto Arenas.

Łącznie w wyniku zamieszek zginęło siedem osób - pięć w podpalonym przez protestujących zakładzie odzieżowym, a dwie w sklepie należącym do amerykańskiej sieci Walmart, który również podpalono w niedzielę.

Jak dotąd w związku z protestami zatrzymano 1462 osoby - 614 w Santiago i 848 w innych częściach kraju.

Uczestnicy demonstracji podpalali autobusy, niszczyli stacje metra, przewracali sygnalizatory świetlne, plądrowali sklepy i ścierali się z policją.

W związku ze stanem wyjątkowym wprowadzono godzinę policyjną obowiązującą od 19 do świtu.

Protesty rozpoczęły się w związku z podwyżką cen biletów metra, ale obecnie zmieniły się w demonstracje przeciwko społecznym nierównościom w kraju i liberalnej polityce gospodarczej rządu.

W sobotę prezydent Pinera ogłosił zawieszenie podwyżki cen biletów w Santiago.

Prezydent podkreślił, że protestujący "mieli powody", by wyjść na ulice, ale wezwał ich do tego, by demonstrowali pokojowo.

Apel prezydenta nie powstrzymał jednak fali przemocy.

Chile jest krajem Ameryki Łacińskiej z najwyższym dochodem PKB per capita (ok. 20 tys. dolarów) - zauważa AFP. Inflacja w kraju jest niska (ok. 2 proc.), a wzrost gospodarczy w tym roku ma wynieść 2,5 proc.

Policja i wojsko użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciwko demonstrantom w Santiago - relacjonuje AFP. Niedziela była trzecim dniem zamieszek przeciwko podwyżkom cen i nierównościom społecznym w Chile.

W niedzielę w Santiago praktycznie nie funkcjonował transport publiczny, sklepy zostały zamknięte, a wiele lotów z międzynarodowego lotniska znajdującego się w tym mieście odwołano.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek