– Mamy masę osób, które chcą dokonać zapisu windykacyjnego – nie kryje zadowolenia notariusz Anna Dańko-Roesler, która ma kancelarię w centrum Warszawy. – W ciągu pierwszych dni zgłosiło się do mnie pięciu zainteresowanych, do mojej wspólniczki przyszła druga piątka – mówi.
Z jej informacji wynika, że jedni czekali na wejście w życie nowych przepisów, a inni chcą zmodyfikować stare testamenty.
– Przyszło np. małżeństwo i mąż chciał zapisać żonie mieszkanie, by nie musiała prowadzić dodatkowych rozliczeń (sporów) z dziećmi z pierwszego małżeństwa – wskazuje Anna Dańko-Roesler.
Na co pozwala zapis
Właśnie na takie sytuacje przywrócono w Polsce po latach zapis windykacyjny. Od 23 października pozwala zadysponować w testamencie konkretnymi składnikami spadku na rzecz określonych osób, a więc np. mieszkaniem na rzecz żony czy wybranego dziecka, czy wręcz osoby spoza spadkobierców.
Z chwilą śmierci zapisobierca staje się właścicielem owego składnika (niezbędne jest jednak stwierdzenie nabyciu spadku). Do tej pory tzw. zapis zwykły rodził tylko zobowiązanie spadkobierców do przekazania zapisobiercy zapisanej rzeczy, co nieraz wymagało procesu sądowego i odwlekało się w czasie. Tymczasem o takie narzędzie zabiegali zwłaszcza przedsiębiorcy, by mogli prostą drogą przekazywać, ale też przejmować majątek produkcyjny. Przedmiotem zapisu windykacyjnego może być każda rzecz, np. nieruchomość, mieszkanie, auto, ale nie pieniądze.