Szykuje się rewolucja w prawie spadkowym – dowiedziała się „Rz". Osoby, które odziedziczą majątek po bliskich, nie będą musiały się martwić, że wraz z nim przypadną im też długi spadkodawcy, których nie mają z czego spłacić. Takich „spadków z niespodzianką" jest bowiem coraz więcej, bo wiele osób bierze kredyty i pożyczki – te ostatnie również w parabankach.
Doświadczyła tego Wanda Ł., dziedzicząca z rodzeństwem po matce. Ta żadnego majątku nie zostawiła, bo w ostatnich latach życia utrzymywała się z 1000 zł emerytury. Jednak po śmierci matki okazało się, że miała wszczęte postępowanie podatkowe dotyczące nieudokumentowanych źródeł pochodzenia 300 tys. zł. Postępowanie spadkowe wszczął Urząd Skarbowy w Białej Podlaskiej, który postanowił obciążyć podatkiem spadkobierców, w tym Wandę Ł.
Dziś, aby uniknąć takich nieprzewidzianych długów, spadkobierca musi złożyć oświadczenie o przyjęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Oznacza to, że za ewentualne długi odpowiada wyłącznie do wartości odziedziczonych aktywów i – w razie problemów – nie będzie spłacał „nadwyżki" długów z własnej kieszeni.
Jednak mało kto pamięta o tej formalności, tym bardziej że na złożenie oświadczenia jest tylko pół roku od momentu, gdy dana osoba dowiedziała się o spadku. Formalności nie dopełniła również Wanda Ł., twierdząc, że nie miała pojęcia o problemach matki.
6 miesięcy - ma spadkobierca na złożenie oświadczenia, że przyjmuje spadek bez długów