„Straż gminna w Polsce kojarzy się raczej głównie z wystawianiem mandatów kierowcom samochodów za złe parkowanie pojazdów oraz dla drobnych handlarzy za handel w niedozwolonym miejscu aniżeli z jakimiś poważniejszymi działaniami w zakresie zapewnienia ludziom bezpieczeństwa lub ochrony porządku publicznego" – piszą autorzy petycji, która właśnie wpłynęła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Autorzy (zastrzegli swoje dane) apelują w niej o rozszerzenie zadań strażników, tak by mogli uzupełniać policję, która cierpi na braki kadrowe.
Sceptyczni wobec broni
„Możliwość wyposażenia strażnika gminnego w broń palną lub inne środki przymusu bezpośredniego tylko w szczególnych przypadkach sprawia, że w wielu sytuacjach znajduje się on w znacznie gorszej sytuacji niż policjant, mimo wykonywania podobnych zadań" – twierdzą wnioskodawcy. Ich zdaniem obecnie „uboga w kompetencje i słabo uzbrojona straż miejska jest niejednokrotnie postrzegana jako nieefektywny organ, który generuje duże koszty, nieadekwatne do korzyści".
– To prawda, tak jesteśmy postrzegani przez mieszkańców, ale nie zgadzam się z postulatem wyposażenia nas w broń, by ten wizerunek poprawić. Broń nie jest nam potrzebna, bo nie jesteśmy od ścigania przestępców. Zacieranie granic między służbami nie przyniesie nic dobrego – mówi nam nieoficjalnie jeden ze strażników miejskich w mieście wojewódzkim. Jak podkreśla, więcej kompetencji wiąże się z zatrudnieniem nowych ludzi i zabezpieczeniem pieniędzy na nich. – A gminy zaciskają pasa – dodaje.
Rzeczywiście, straż gminna znika z polskich miast – obecnie posiada ją zaledwie ok. 19 proc. gmin w Polsce (istnieje ok. 409 straży miejskich i 81 straży gminnych). W latach 2013–2018 zlikwidowano ok. 100 oddziałów straży gminnych. To efekt m.in. wprowadzonego od 2016 r. zakazu prowadzenia fotoradarów przez władze lokalne. Dla wielu gmin środki z mandatów obsługiwanych przez strażników były ogromnym źródłem dochodu. Kiedy się skończyły – zniknął główny cel posiadania strażników.