Samolot transportowy CASA runął na ziemię z ok. 200 metrów dwa kilometry od lotniska wojskowego w Mirosławcu. Na miejsce udała się Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON, której przewodniczy płk Zbigniew Drozdowski. Teren został zabezpieczony przez Żandarmerię Wojskową. Na miejscu tragedii są prokuratorzy wojskowi.
Z informacji „Rz” wynika, że była to nowa maszyna, która trafiła do polskiej armii w sierpniu zeszłego roku.
Kontrowersje wzbudziła akcja ratunkowa zaraz po tragedii. Nieoficjalne media podały, że wojsko nie poinformowało cywilnych służb ratowniczych o zdarzeniu.
– Teoretycznie wojsko nie ma obowiązku informowania cywilnych służb ratowniczych o wypadkach – powiedział dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON płk Cezary Siemion.
Wiadomo jednak, że w piątek dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Roman Pałka złoży na ręce wojewody zachodniopomorskiego oficjalne pismo w sprawie katastrofy w Mirosławcu. – Chcę poinformować wojewodę o zaistniałej sytuacji dotyczącej systemu powiadamiania służb ratunkowych – powiedział Pałka PAP.