Oczywiście, chociażby dlatego, że w przypadku śmierci zbiorowej od razu powstaje grupa wsparcia, a to jest ogromna siła, która pomaga przetrwać. Każda z rodzin straciła kogoś bliskiego i ta świadomość, że nie jestem sam, że nie tylko mnie to dotknęło, łączy i dodaje otuchy. Z drugiej strony jednak w przypadku zbiorowej śmierci często mamy do czynienia także ze zbiorową mogiłą, co dla wielu może się okazać problemem. Bo większość osób odczuwa potrzebę pochowania bliskiej osobyw oddzielnym grobie. Jest to forma osobistego pożegnania się ze zmarłym.
Dlaczego rozmowa z psychologiem albo księdzem dodaje otuchy?
Rozmowa z psychologiem, który wytłumaczy, jakie będą kolejne etapy przeżywania żałoby, kiedy będzie najtrudniej, pomaga zrozumieć, że nie zwariowałem, że nie ma nic dziwnego w tym, że tęsknię, płaczę, chciałbym zobaczyć ciało bliskiej osoby. A to w przypadku katastrof samolotowych czy wypadków drogowych często jest niemożliwe. Przy czym nie chodzi o to, by pocieszać, ale aby być przy tych osobach. Rozumieć je, razem z nimi przyjmować tę tragedię, towarzyszyć w żałobie. Role księdza i psychologa często się w takich sytuacjach uzupełniają. Z tym, z czym nie radzi sobie Kościół, radzą sobie psychoterapeuci. Oczywiście dla osób wierzących ważniejsza będzie obecność księdza, który wesprze modlitwą i wytłumaczy to, co się stało w kategoriach wiary i bożego planu. Wiara jest bardzo istotnym sposobem radzenia sobie z tragediami, ponieważ wiele osób, stając w ich obliczu, ma poczucie niesprawiedliwości związane z zaburzeniem porządku odchodzenia z tego świata. To budzi sprzeciw i pretensje.
Do kogo najczęściej bliscy ofiar kierują swoje pretensje?
Często są skierowane na zewnątrz. Usilnie szuka się winnych, by móc na nich przelać swój żal. Są jednak ludzie, którzy śmierć bliskiej osoby tłumaczą sobie przeznaczeniem, tzn. że bez względu na to, gdzie ten człowiek w tym momencie by się znajdował, to i tak by zginął. Uznają, że było mu to pisane.
Jaki jest sens ogłaszania żałoby narodowej?