Eksperci twierdzą, że system ILS w trudnych warunkach rzeczywiście może znacznie ułatwić pilotom podejście do lądowania, ale jeśli na lotnisku działają inne systemy, a pilot jest profesjonalistą, poradzi sobie bez ILS.
Kiedy w środę wieczorem samolot CASA zbliżał się do lądowania nad Mirosławcem, panowały bardzo trudne warunki pogodowe. Wiał silny wiatr, była mżawka, a chmury wisiały nisko nad ziemią. – Pilot musiał podchodzić dwukrotnie do lądowania, ponieważ za pierwszym razem nie widział pasa startowego – mówił gen. Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Przy pierwszym podejściu pilot nie zameldował, że widzi pas. Zgodnie z procedurą poderwał maszynę i rozpoczął drugie podejście. Pilot zameldował, że już widzi pas. W międzyczasie obsługa lotniska wzmocniła światła na pasie. Według Grzegorzewskiego, zgłoszenie meldunku, że pilot widzi pas startowy, oznacza, że zdecydował o tym, iż może bezpiecznie lądować.
Większość naszych rozmówców wykluczyła awarię samolotu. – Ten samolot przeszedł normalną obsługę okresową. Do mnie nie dotarły żadne informacje, by po obsłudze były jakiekolwiek niesprawności – przekonywał kpt. Piotr Jaszczuk, oficer prasowy 8. Bazy Lotniczej.
Cały personel bazy lotniczej w Krakowie-Balicach oraz piloci 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego zebrali się w piątek na uroczystej zbiórce. Minutą ciszy uczcili pamięć czterech swoich kolegów – załogi samolotu, który rozbił się w Mirosławcu.
Tuż po południowym hejnale strażak na wieży mariackiej Zbigniew Ojczyk odegrał na trąbce przejmujący utwór żałobny „Łzy matki”. Grany on jest zwykle przy pożegnaniu zmarłych strażaków, teraz dedykowany był pilotom. W wielu miejscach Krakowa, jak i w całej Polsce, zawyły syreny.