Szwedzka wystawa „Bits and Pieces between Life and Death", pochodzi z sztokholmskiego Muzeum Armii. Prezentowany jest na niej zbiór przedmiotów związanych z wyposażeniem wojskowym, należący do prywatnego kolekcjonera Torbjörna Lenskoga. Pochodzą one z różnych stron świata i epok.
Michał Mackiewicz – kurator wystawy tak opowiada o tej wystawie : „Wojna kojarzy się, co oczywiste, z walką, a więc rozmaitymi narzędziami służącymi do wyeliminowania przeciwnika. Niezakłócony, sprawnie zorganizowany transport amunicji i paliwa jest jednym z kluczowych czynników decydujących o zwycięstwie. Nie mniej istotnym – zaopatrzenie w żywność i medykamenty. Bez nich nie można w ogóle myśleć o walce, więcej nawet, armia pozbawiona jedzenia i lekarstw gwałtownie traci jakąkolwiek wartość".
Dlatego spośród 1200 obiektów zgromadzonych na wystawie, znaczną część stanowią naczynia (m.in. kolekcja manierek) oraz chlebaki i tornistry, w których żołnierze przenosili racje żywnościowe oraz pakiety pierwszej pomocy. Poza znanymi doskonale w Polsce wzorami niemieckimi, czy angielskimi pochodzącymi z obu wojen światowych, uwagę przykuwają, rzadko u nas spotykane egzemplarze z Dalekiego Wschodu – przede wszystkim japońskie. Wśród rozmaitych medykamentów i opatrunków przenoszonych indywidualnie przez żołnierzy, niewątpliwą ciekawostkę stanowią zestawy zawierające antidotum przeciwko ukąszeniom węży stosowane w klimacie tropikalnym. Koszmar wojny chemicznej przypominają rozmaite maski przeciwgazowe, jest m.in. brytyjski model dla małego dziecka z lat czterdziestych XX wieku. Jaskrawo kolorowa maska pegaz miała ułatwiać oswojenie się malucha z niezrozumiałą i okrutną rzeczywistością wojny.
Ciekawą i liczną kategorię eksponatów tworzą zestawy toaletowe, żołnierskie i oficerskie - mydła wraz pojemnikami, wreszcie perfumy.
Są też służące podtrzymaniu morale żołnierzy papierosy. „Choć dzisiaj zaciekle zwalczane, na frontach I i II wojny stanowiły artykuł pierwszej potrzeby! Uwagę zwracają m.in. słynne francuskie Gauloises (z nieśmiertelnym symbolem hełmu Adrian na etykiecie) i nie mniej znane papierosy amerykańskich G.I. – Camele" – dodaje Michał Mackiewicz.