– Ludzie chcą oglądać egzotyczne samoloty, obserwujemy olbrzymie zainteresowanie tymi maszynami – przyznaje ppłk Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Miłośnicy samolotów z innych krajów rzadko mogą oglądać nad swoim niebem samoloty wymyślone przez inżynierów jeszcze w ZSRR. Poza Polską znajdują się one na wyposażeniu armii słowackiej, białoruskiej oraz rosyjskiej, ale te zwykle nie biorą udziału w pokazach.
Na pokazy lotnicze zwykle lata polska para migów. Jeden z nich stoi na lotnisku, a drugi daje pokaz, który trwa kilka minut (godzina lotu to koszt ok. 90 tys. zł).
Polskie siły zbrojne posiadają 31 takich maszyn bojowych i szkolnych. Chociaż samoloty te mają sowieckie korzenie (zostały skonstruowane w ZSRR, ale ciągle są unowocześniane), regularnie są poddawane renowacji. Niektóre egzemplarze trafiły już do muzeów (np. Muzeum Wojska Polskiego), ale inne stacjonują w bazach w Mińsku Maz. i Malborku. Teraz uczestniczą w natowskiej misji Baltic Air Policing i stacjonują w litewskiej bazie w Szawlach (kilka dni temu przechwyciły rosyjskie maszyny bojowe lecące w pobliżu Estonii).
Na pokazy organizowane w innych krajach wysyłane są też inne wysłużone samoloty – Su-22. W polskiej armii służą od 30 lat. Mamy ok. 30 takich maszyn bojowych i szkolnych, które stacjonują w Świdwinie. Zwykle prezentowane są na lotnisku lub w czasie przelotu. W tym miesiącu będą mogli je oglądać Szwajcarzy (Payeme 30–31.08) i Niemcy (Laage 22.08).
W zagranicznych pokazach biorą udział także członkowie drużyny akrobacyjnej Biało-Czerwone Iskry. – Zespół ten składa się z doświadczonych instruktorów-pilotów – mówi ppłk Goławski. W tym roku pokażą oni swoje figury (m.in. beczkę w diamencie, flagę, pazurki, pistolet czy serce) w Szwajcarii. W tym roku uczestniczyli oni już w pokazach w Danii.