Publikacja uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wyprowadziła na ulice tysiące ludzi. Według szacunków policji od środy wieczora w protestach Strajku Kobiet wzięło udział 12,5 tys. osób (najwięcej w piątek – 10 tys.), głównie z Warszawie. Policja wylegitymowała kilkuset demonstrantów, wystawiła 13 mandatów karnych, ujawniła 240 wykroczeń i 10 przestępstw. Skierowała do sądów prawie 250 wniosków o ukaranie.
Policjanci tłumaczą
– Podczas ostatnich protestów zatrzymanych zostało łącznie 20 osób, w tym osiem za odmowę podania danych. Pozostałe między innymi za czynną napaść na policjanta, naruszenie nietykalności i znieważenie – wylicza Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. – Jedna z policjantek została pogryziona przez zatrzymaną – wskazuje.
– Jeżeli mamy pandemię i obowiązują przepisy dotyczące zgromadzeń, to praktycznie każdą osobę można wylegitymować. Trzeba to robić z wyczuciem, jednak nie można pozwalać na łamanie prawa – mówi nam były wysoki oficer policji, szef dużej komendy.
Wtargnięcie na teren Trybunału Konstytucyjnego to – jak podkreśla – ewidentne naruszenie miru domowego, a jeżeli także zniszczono np. elewację budynku, jest za to dodatkowy zarzut.
Demonstrujący skarżą się, że zatrzymane osoby rozwożono po ościennych komisariatach (wokół Warszawy), osadzając ich na policyjnych „dołkach". Mariusz Ciarka, rzecznik KGP, przekonuje, że powód jest prozaiczny. – Stołeczna policja jest bardzo obciążona codziennymi sprawami, takimi jak włamania, kradzieże, wypadki, inaczej niż komendy powiatowe. Nie zawsze jest na miejscu zastępca dyżurnego czy dochodzeniowiec, który musi być przy przesłuchaniu zatrzymanego – tłumaczy insp. Ciarka. Dodaje, że w niedzielę wszyscy zatrzymani wyszli na wolność.