W tym roku w listopadzie Marianowi Janickiemu stuknęłoby sześć lat na stanowisku szefa Biura Ochrony Rządu. Chociaż o jego odejściu mówi się od czasu katastrofy smoleńskiej w związku z zaniedbaniami BOR, to dotąd trwał na stanowisku.
Teraz osoby z jego najbliższego otoczenia twierdzą, że sam chce złożyć dymisję.
Generał pytany przez „Rz" odpowiada: – Jeżeli moi przełożeni uznają, że mój czas się skończył, to odejdę. Teraz nie ma takiego tematu. Chociaż ze względu na to, co się dzieje wokół mojej osoby, rzeczywiście zastanawiam się, co robić dalej.
Chciał pożegnać się ze służbą w połowie 2012 r., bo – jak twierdzą współpracownicy – „miał dość nagonki po Smoleńsku". Nie złożył jej, co miał mu wyperswadować m.in. Paweł Graś.
Teraz jest inaczej. – Chcą go w biznesie, on ma dość bycia pod ostrzałem – mówi „Rz" znajomy Janickiego i twierdzi, że ma odejść na przełomie stycznia i lutego, kiedy będzie miał pełne uprawnienia emerytalne dla mundurówek, czyli 25 lat służby. Jeśli tak się stanie, to ze stopniem generała, który rok temu przyznał mu prezydent Bronisław Komorowski, może liczyć na imponującą emeryturę: ok. 10 tys. zł.