Reklama
Rozwiń

NFZ za mniej niż jeden procent. To najtańszy płatnik publiczny w Europie, ale nie ma powodów do dumy

Koszty administracyjne Narodowego Funduszu Zdrowia to 0,8 proc. wszystkich wydatków płatnika publicznego, co stawia pod znakiem zapytania możliwość efektywnego zarządzania budżetem na zdrowie.

Publikacja: 10.07.2025 04:15

Koszty wynagrodzeń przewidziane w budżecie NFZ na przyszły rok opiewają na 804,6 mln zł.

Koszty wynagrodzeń przewidziane w budżecie NFZ na przyszły rok opiewają na 804,6 mln zł.

Foto: Adobe Stock

217,4 mld zł to budżet NFZ przewidziany w projekcie planu finansowego na 2026 r., z czego 1,7 mld zł stanowią koszty administracyjne.

– To jest absolutny wstyd – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Wiśniewski, ekspert ds. ochrony zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak wskazuje, Narodowy Fundusz Zdrowia, podobnie jak wiele innych instytucji w systemie ochrony zdrowia, przestaje być konkurencyjnym miejscem pracy. – W związku ze wzrostem wynagrodzeń w ochronie zdrowia, nie tylko dla lekarzy, obserwujemy masowy odpływ pracowników, zwłaszcza z wojewódzkich oddziałów NFZ, do innych placówek. Z drugiej strony, zatrudnienie lekarza za oferowane przez Fundusz wynagrodzenie, a kilku lekarzy znających system bardzo by się przydało w dziale analiz, jest absolutnie niemożliwe – wskazuje Wiśniewski.

Czytaj więcej

Wiceprezes NFZ: Popieram częściowe zamrożenie płac w ochronie zdrowia

NFZ, czyli grosze na kadry

Koszty wynagrodzeń przewidziane w budżecie NFZ na przyszły rok opiewają na 804,6 mln zł. – To kwota na pokrycie prawie 5,7 tys. etatów – zauważa dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, ekonomistka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, zastępca przewodniczącego Rady NFZ. Za sam pobór składki, który realizuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, NFZ płaci ZUS-owi 359,69 mln zł, a dodatkowo 5,2 mln zł przekazuje KRUS-owi. – Łącznie to niemal 365 mln zł rocznie, czyli prawie połowa kosztów wynagrodzeń instytucji, która odpowiada za kontraktowanie świadczeń, ich rozliczanie, a także, według oczekiwań, powinna stać na straży kontroli jakości, także w wymiarze równego dostępu do opieki – mówi ekonomistka.

Można powiedzieć, że tak jak byliśmy, tak w dalszym ciągu jesteśmy najtańszą instytucją tego typu w Europie

Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia

Reklama
Reklama

Gałązka-Sobotka zwraca też uwagę, że w NFZ funkcjonują limity zatrudnienia. Kierownictwo radzi sobie, zatrudniając pracowników na umowy cywilnoprawne, ponieważ etaty są zamrożone. – Departament Analiz i Innowacji musiał długo walczyć o możliwość zwiększenia zatrudnienia analityków. Jeśli nie inwestujemy w odpowiednie zasoby i narzędzia w NFZ, to de facto powierzamy 200 mld zł instytucji, która ma ograniczone zdolności do optymalizacji procesów alokacji środków publicznych, nadzoru nad jakością i efektywnością świadczeń – wskazuje ekspertka.

Jej zdaniem, tak niskie nakłady na funkcjonowanie NFZ to jeden z przejawów niegospodarności państwa, która polega tu na tym, że ogromne środki wydatkowane są nieoptymalnie poprzez zbyt niskie nakłady na zarządzanie, w szczególności na zasoby kadrowe. – Błędem jest przekonanie, że można zbudować sprawnie funkcjonującą organizację przy tak niskich kosztach administracyjnych. Analizy, które prowadziliśmy, wskazują, że średni koszt administracyjny działania instytucji pełniących rolę płatnika publicznego w Europie wynosi od 7 proc. do 10 proc., podczas gdy w sektorze prywatnym koszty instytucji ubezpieczeniowych przekraczają 20 proc. – wylicza Gałązka-Sobotka.

Problem niskich nakładów na funkcjonowanie zauważa też sam NFZ. – Można powiedzieć, że tak jak byliśmy, tak w dalszym ciągu jesteśmy najtańszą instytucją tego typu w Europie – mówi Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia.

Najtańszy płatnik publiczny na świecie

O wysokości budżetu NFZ na wydatki administracyjne decyduje polityka płacowa, kształtowana w porozumieniu pomiędzy Narodowym Funduszem Zdrowia, Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Finansów. I to właśnie to ostatnie ma tu najwięcej do powiedzenia. – Posiadanie „najtańszego płatnika na świecie” to naprawdę nie jest powód do dumy – ocenia Wiśniewski.

Foto: Tomasz Sitarski

Reklama
Reklama

Zwraca też uwagę, że jednym z nielicznych postulatów, które łączą niemal wszystkie kluby parlamentarne, jest potrzeba poprawy warunków pracy w NFZ. – Zarówno posłowie obecnej koalicji rządzącej, jak i poprzedniej, wielokrotnie apelowali na posiedzeniach sejmowej Komisji Zdrowia o zmianę w tym zakresie. Rozumiem, że populistyczne hasła o „tanim państwie” i przekonanie, że instytucje publiczne nie powinny wydawać pieniędzy na siebie, są popularne, ale są również absurdalne – mówi ekspert.

Kwestia jakości zarządzania i narzędzia, które temu służą, nabierają znaczenia w kontekście problemów finansowych ochrony zdrowia. A mniej na NFZ, nie znaczy tu lepiej. – Nie da się uszczelnić „dziurawego systemu” bez odpowiednich środków na jego zarządzanie, bez rozbudowanego centrum analitycznego, kadr medycznych wspierających proces nadzoru nad jakością świadczeń – mówi Gałązka-Sobotka.

Czytaj więcej

Lekarze orzecznicy ZUS pilnie potrzebni. Rząd ma plan

Komisja Zdrowia negatywnie zaopiniowała projekt planu finansowego NFZ

W tym tygodniu projekt planu finansowego NFZ na przyszły rok trafił do Sejmu. We wtorek Komisja Finansów Publicznych zaopiniowała go pozytywnie. W środę negatywną opinię na jego temat wyraziła Komisji Zdrowia, co w praktyce nie przekłada się jednak na zmianę w trybie procedowania projektu. Nie oznacza też, że musi zostać zmodyfikowany.

W przyszłym tygodniu projekt będzie opiniować Rada NFZ, a do 15 lipca plan musi trafić na biurka ministrów zdrowia i finansów.

217,4 mld zł to budżet NFZ przewidziany w projekcie planu finansowego na 2026 r., z czego 1,7 mld zł stanowią koszty administracyjne.

– To jest absolutny wstyd – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Wiśniewski, ekspert ds. ochrony zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak wskazuje, Narodowy Fundusz Zdrowia, podobnie jak wiele innych instytucji w systemie ochrony zdrowia, przestaje być konkurencyjnym miejscem pracy. – W związku ze wzrostem wynagrodzeń w ochronie zdrowia, nie tylko dla lekarzy, obserwujemy masowy odpływ pracowników, zwłaszcza z wojewódzkich oddziałów NFZ, do innych placówek. Z drugiej strony, zatrudnienie lekarza za oferowane przez Fundusz wynagrodzenie, a kilku lekarzy znających system bardzo by się przydało w dziale analiz, jest absolutnie niemożliwe – wskazuje Wiśniewski.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Ochrona zdrowia
Wiceprezes NFZ: Popieram częściowe zamrożenie płac w ochronie zdrowia
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Ochrona zdrowia
Opieka koordynowana na pół gwizdka
Ochrona zdrowia
Finał polskiej prezydencji z troską o dzieci
Ochrona zdrowia
Unijny kompromis w sprawie pakietu farmaceutycznego
Ochrona zdrowia
Prof. Michał Zembala: Przeszczepiłem 300 serc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama