Czy pana zdaniem nasze Wojska Specjalne są przygotowane do przyjęcia roli tzw. państwa ramowego w dziedzinie operacji specjalnych NATO?
Wojska Specjalne są specyficznym rodzajem Sił Zbrojnych, funkcjonujących jako jeden z czterech elementów naszej armii od 2007 roku. W ciągu kilku lat udało się zbudować w pełni profesjonalny, doskonale uzbrojony i wyposażony trzyprocentowy element Sił Zbrojnych. Mały, ale bardzo skuteczny. Wojska Specjalne są naszą perłą. To obecnie nasza wizytówka. Polska zadeklarowała właśnie udział Wojska Specjalne jako dowództwo w operacjach specjalnych. To oznacza, że do połowy 2013 roku musimy być gotowi do odpowiedniej certyfikacji. 1 stycznia 2014 osiągniemy pełną gotowość do dowodzenia natowskimi operacjami specjalnymi. Nie jest łatwo taką zdolność osiągnąć. Choć moja wiedza wynika jeszcze z czasu, gdy byłem asystentem szefa Sztabu Generalnego ds. Wojsk Specjalnych, nie mam obaw o pełny sukces. Mamy przygotowane dowództwo, dodatkowy niezbędny element bojowy. Udało się także przekazanie śmigłowców i pilotów do eskadry działań specjalnych w Powidzu. Dokonano zdecydowanego postępu także i w tym zakresie.
Jakie to będzie miało znaczenie dla rozwoju Wojsk Specjalnych?
Dla dalszego rozwoju Wojsk Specjalnych oznacza to doskonalenie jakości własnej, ale także udział w szkoleniu specjalistów z innych państw. Nasi i tak są zdecydowanie liderami w tym zakresie. Otrzymali pomoc szkoleniową od Amerykanów, a teraz sami udzielają podobnej kolegom z innych państw. Dowodzenia operacjami specjalnymi przyjęte jako zobowiązanie przez nasz kraj oznacza, że musimy o Wojskach Specjalnych pamiętać także w następnych latach i utrzymywać je na wysokim poziomie w przyszłości.
Czy polskie Wojska Specjalne mają zdaniem pana generała już swoją markę na świecie? Z czego to wynika?