Reklama

Minister obrony jest gotów zeznawać w sprawie afgańskiej

Po artykule „Rz”: Awans gen. Marka Tomaszyckiego został wstrzymany do czasu wyjaśnienia okoliczności ostrzału Nangar Khel

Publikacja: 10.01.2008 06:00

Taką decyzję podjął minister obrony narodowej Bogdan Klich.Wczoraj napisaliśmy, że generał mógł podjąć próbę wyciszenia sprawy. Z zeznań jednego z aresztowanych żołnierzy wynika, że kilka dni po ostrzale gen. Marek Tomaszycki zjawił się w afgańskiej bazie Wazi Khwa i spotkał się z plutonem, którego członkowie prowadzili ostrzał wioski, podczas którego zginęli cywile. Miał powiedzieć, żeby sobie pomagali i pilnowali, by żaden z kolegów nie popełnił samobójstwa, bo wówczas trudno będzie utrzymać rzecz w tajemnicy. Obiecał też żołnierzom przeniesienie do Bagram. Generał potwierdza, że odwiedził bazę. Zaprzecza jednak, by podjął próbę wyciszenia sprawy.

Tomaszyckiego bronią wojskowi. – Zastosował wszystkie procedury obowiązujące w takich sytuacjach wynikającez obowiązków dowódcy. Uruchomił również postępowanie prokuratury i Żandarmerii Wojskowej – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, dowódca Wojsk Lądowych.

Generał Marek Tomaszycki w przyszłym tygodniu stanie przed śledczymi. Został wezwany w charakterze świadka. Ale jak powiedział „Rz” Bogdan Klich, powołując się na ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, generał może być wezwany w charakterze podejrzanego.

Do prokuratury, ale z własnej woli, chce się zgłosić minister Klich. Zadeklarował wczoraj, że może złożyć zeznania w sprawie ostrzału afgańskiej wioski. – Wyrażam taką gotowość, gdyby prokuratura oczekiwała powiedzenia wszystkiego, co usłyszałem w towarzystwie świadków od płk. Martina Schweitzera – oświadczył.

Schweitzer, który dowodzi w Afganistanie 4. brygadową grupą bojową stawiającą zadania polskiej grupie bojowej, rozmawiał z ministrem Klichemw grudniu 2007 r. w Afganistanie. Po tym spotkaniu szef MON powiedział, że amerykański pułkownik wyraził przekonanie, że ostrzał cywilów przez polskich żołnierzy był błędem, a nie „działaniem kryminalnym”. Klich przyznał też, że nie zrelacjonował dziennikarzom całej rozmowy z płk. Schweitzerem. Pominął wątek dotyczący informacji na temat tego, kto naszym żołnierzom wydał rozkaz ostrzału wioski w Nangar Khel.

Reklama
Reklama

Do incydentu w Afganistanie doszło 16 sierpnia 2007 r. Prokuratura zarzuca sześciu biorącym w nim udział żołnierzom zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu – ostrzelanie niebronionego obiektu. Grozi im od kilkunastu lat do dożywocia.

Po niedzieli rozpoczną się konfrontacje z udziałem aresztowanych żołnierzy oraz świadków.

Taką decyzję podjął minister obrony narodowej Bogdan Klich.Wczoraj napisaliśmy, że generał mógł podjąć próbę wyciszenia sprawy. Z zeznań jednego z aresztowanych żołnierzy wynika, że kilka dni po ostrzale gen. Marek Tomaszycki zjawił się w afgańskiej bazie Wazi Khwa i spotkał się z plutonem, którego członkowie prowadzili ostrzał wioski, podczas którego zginęli cywile. Miał powiedzieć, żeby sobie pomagali i pilnowali, by żaden z kolegów nie popełnił samobójstwa, bo wówczas trudno będzie utrzymać rzecz w tajemnicy. Obiecał też żołnierzom przeniesienie do Bagram. Generał potwierdza, że odwiedził bazę. Zaprzecza jednak, by podjął próbę wyciszenia sprawy.

Reklama
Służby
Atak na polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. „Leciały kamienie”
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Reklama
Reklama