W Świdwinie służyło dziesięciu zmarłych lotników, m.in. dowódca 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego gen. Andrzej Andrzejewski, dowódca 40. Eskadry Lotnictwa Taktycznego ppłk Wojciech Maniewski i dowódca 22. Bazy Lotniczej płk Dariusz Maciąg. Większość mieszkała na wojskowym osiedlu nieopodal bazy lotniczej. Tutaj zostały ich rodziny, uczą się dzieci. – Smutek, żal, nie możemy się otrząsnąć – mówi cicho pani Anna, mieszkanka osiedla. Jej mąż jest mechanikiem w bazie. – Znał wszystkich, także generała. Przeżywamy to bardzo.
W centrum osiedla stoi Szkoła Podstawowa nr 3 im. Lotników Polskich. To szkoła wyjątkowa – jedna z trzech w Polsce z takim imieniem. Od lat jest oczkiem w głowie pilotów, tym bardziej że wielu jej absolwentów pracuje dziś w bazie.
– Mieliśmy wiele serdecznych spotkań z lotnikami, jesteśmy obecni na wszystkich uroczystościach w jednostce – opowiada Anna Masłowska, dyrektorka szkoły.
Bliskie stosunki dzieci i lotników widać na każdym kroku. Na korytarzach wiszą dyplomy i listy od wojska, lotnicze emblematy, zdjęcia samolotów. W szkolnej izbie pamięci honorowe miejsce zajmuje manekin w mundurze pilota.
– Dowódcy bazy zawsze nam pomagali. W zeszłym roku gen. Andrzejewski razem z płk. Maciągiem odbierali tytuły Przyjaciół Szkoły – wspomina dyrektorka. Katastrofę wszyscy w szkole bardzo przeżywają. W holu pod tablicą pamiątkową lotników cały czas płonie znicz. – Dzieci nie potrafią się odnaleźć. Wiedzą, co się dzieje, i oczekują wsparcia. Nie czekając na żałobę, już w czwartek rano zadecydowałam o zwołaniu apelu, na którym rozmawialiśmy o tym, co się stało – opowiada Masłowska.